Dzisiejszy set zainspirowany jest stylem lat sześćdziesiątych, kiedy królowały krótkie sukienki - tuniki o linii "A". Moja nie jest oryginałem z epoki, ale na taki wygląda. Dostałam ją od mamy - no może nie do końca dostałam, przekonałam mamę, że ona w niej nie będzie chodzić i przekupiłam torebką na wymianę:) BTW to super sprawa nosić praktycznie ten sam rozmiar ubrań co własna mama, można się czasem wymieniać lub pożyczać niektóre ubrania.
A wracając do tematu, dziś poszłam na kawę z moją przyjaciółką Agą i postanowiłam na tą okazję uderzyć w klimaty Twiggy :) Mam więc na sobie opisaną wcześniej sukienkę (Dorothy Perkins), szafirowe rajstopy (założyłam z konieczności bo czarne szlag trafił, ale chyba nie wyglądają najgorzej...) i pantofle Ryłko. Bijou skromne, bo na sukience dużo się dzieje. W uszach kółka z masy perłowej plus prosta srebrna bransoletka i gładka obrączka oraz pierścionek o fasonie solitaire.
Jak zwykle poszłyśmy do naszego ulubionego Caramelito, a Aga została wykorzystana do zrobienia mi kilku fotek. Oto efekty.
ładna sukienka :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Julka :)
mylifeisbrilliant-julka.blogspot.com
Interesujący blog ;)
OdpowiedzUsuńładna sukienka ;)
dodaję do obserwowanych.
www.we-are-freaks.blogspot.com
zawsze sluze pomoca:)
OdpowiedzUsuńŁaaaa nareszcie super super super
OdpowiedzUsuńi dobrze, że czarne rajstopy się rozwaliły, bo te są idealne do tej sukienki
"Bijou skromne, bo na sukience dużo się dzieje." - nareszcie się czegoś nauczyłaś!:)
świetna sukienka !!
OdpowiedzUsuń