niedziela, 25 listopada 2018

Garnitur w kratę



Taki garnitur to jednak fajny wynalazek jest!
Bo można go nosić i w całości i "w kawałkach", mieszać i miksować górą i dołem.
Z koszulami, golfami, swetrami, wieczorowymi topami, body i co tam jeszcze modowa fantazja przewiduje.

Jak na razie dorobiłam się jednego garniaka w kolorze żółtym, ten jest drugi.
Kolory kraty całkowicie "nie moje", a jednak bardzo mi się spodobał. Myślę, że bardziej wyrazisty wzór i barwy byłyby tutaj po prostu przesadą, zaś dzięki stonowanym beżom, czerni i khaki całość wygląda fajnie i nie krzykliwie.

Zestawiłam go z ciemną klasyką, golfem botkami i kopertówką.
I tylko złoty pasek - łańcuch jest przejawem mojej kozackiej fantazji, bo czemu nie :)






Zdjęcia by Mar


Marynarka/jacket - Zara
Spodnie/trousers - Zara
Golf/turtleneck - H&M
Botki/boots - Rizzo
Pasek/belt - no name
Kopertówka/clutch - no name

niedziela, 18 listopada 2018

Jesień na Jurze










Zdjęcia by Aga S.


Marynarka/jacket - Zara
Golf/turtleneck - Orsay
Spodnie/jeans - Sinsay
Botki/boots - Bershka
Szal/scarf - nn

niedziela, 11 listopada 2018

Speckles



Nie pamiętam kiedy w listopadzie, w Polsce, można było chodzić w samej ramonesce.
W kwietniu owszem, wrzesień jak najbardziej, nie daj Boże lipiec :)
Tegoroczna jesień jest po prostu obłędna i bardzo mi to odpowiada!

Gorący trend sezonu czyli motywy zwierzęce: panterka, zebra i wąż tym bardziej mnie cieszą. Zawsze miałam słabość do takich ubrań, teraz mogę je nosić do woli!







Zdjęcia by Aga S. - dziękuję <3


Sukienka/dress - Mango
Kozaki/boots - Tymoteo
Kapelusz/hat - H&M
Torebka/bag - no name
Pasek/belt - Dan Azan

wtorek, 6 listopada 2018

Pyszna i szybka szarlotka na cieście półkruchym



"Moda to moja największa pasja, zajmuje większą część mojej głowy a także większość szaf w moim mieszkaniu :)  Zamierzam pisać głównie o modzie, ale i "takie tam" czyli  kosmetyki, filmy, książki i inne interesujące mnie rzeczy, również znajdą tu swoje miejsce. Postów o gotowaniu proszę się nie spodziewać, to nie jest to, co kocham najbardziej... :)"

Powyższy cytat pochodzi z pierwszego posta, jaki pojawił się na moim blogu w kwietniu 2011 r.
Zarzekałam się i dojrzewałam do tego kilka lat, ale w końcu jest i ON - POST KULINARNY!

Ten przepis na szarlotkę jest w mojej rodzinie używany od lat, Mama udoskonalała proporcje składników aż do osiągnięcia ideału.

Ciasto półkruche świetnie nadaje się zresztą nie tylko do szarlotki, latem zamiast jabłek używam wydrylowanych, przekrojonych na pół śliwek lub startych na tarce o grubych okach gruszek z równie pysznym efektem (czytaj - wszyscy zajadają jak szaleni i po jednym dniu po ciachu śladu nie ma :)
Moja Mama robi je jeszcze w wersji: ciasto z rabarbarem, ja innymi owocami nie próbowałam, jeśli się pokusicie na eksperymenty, dajcie znać jak wyszło!




A oto czego na półkruchy spód potrzebujemy:

60 dkg mąki
1/2 szklanki cukru (ilość na tzw. średnio słodkie ciasto, można dodać więcej wg. uznania)
2 łyżeczki proszku do pieczenia
190 gram masła roślinnego (ja dodaję 3/4 małego opakowania 250 gram)
1 jajko całe + 3 żółtka
2 łyżki śmietany 12%
cynamon mielony

Mąkę przesiać na stolnicę, dodać proszek do pieczenia i cukier, wymieszać.
W powstały kopczyk dodać masło, posiekać je nożem na mniejsze kawałki razem z mąką na stolnicy.
Następnie dodać jaja, zagnieść (jajka powinny się połączyć z mąką i resztą) i dodać śmietanę.
Wszystko połączyć gniotąc w jednolitą masę, jeśli nie chce się "kleić" w jedną kulkę dodać jeszcze odrobinkę śmietany.

Nie wyrabiać zbyt długo, tyle, żeby połączyć składniki!





Ciasto podzielić na dwie części w stosunku 1/3 i 2/3 (czyli jednak kulka mała i druga dwa razy taka :)
Następnie większą część rozwałkować i przełożyć do dużej formy wysmarowanej masłem roślinnym, i obsypanej tartą bułeczką (zamiast tego może być folia aluminiowa, ale ja nie lubię odklejać od niej ciasta, a tak całość jest "zjadalna").

Jabłka zetrzeć na tarce o grubych oczkach, odsączyć (chyba, że wolicie rzadszą konsystencję masy jabłkowej), rozłożyć równomiernie na cieście.

Całość posypać odrobinę cynamonem, jeśli owoce są kwaśne można też lekko cukrem.
Na wierzch pokruszyć w kawałeczki pozostałe 1/3 ciasta.

Piekarnik rozgrzać do 180 stopni, piec 1 godzinę - mam zwykły, bez termoobiegu więc nie wiem jak to wygląda w takim bardziej wypasionym :) ale pewnie same wiecie jak Wam wasze pieką.
Zresztą ciasto można podglądać, powinno się ładnie zarumienić od góry.




Po wyjęciu odstawić do ostygnięcia lub kroić jeszcze ciepłe, jak kto lubi :)
Na wierzch można sypnąć cukrem pudrem, jeśli ktoś lubi słodsze.

Następnie wziąć dobrą książkę, zrobić sobie kawkę i z wielkim kawałkiem szarlotki na talerzyku usiąść wygodnie na kanapie, po czym rozpocząć lekturę i błogą konsumpcję...

Smacznego! :)