sobota, 31 marca 2012

Totalny luz...

Cześć Ludziska!
Na początek - MAMY PUCHAR CEV!! Jako częstochowianka i fanka siatkówki nie mogę o tym nie wspomnieć. TYTAN AZS CZĘSTOCHOWA w naszej rodzimej Hali Polonia pierwszy raz w historii zdobył dziś europejski Puchar Cev! Nie bedę Was zamęczać opisem meczu, bo nie każdy lubi siatkówkę, ale horror to chyba najtrafniejsze słowo. Jednak, w końcu to drużyna z Miasta Świętej Wieży (to już T-love) więc cud się zdarzył i to dość dużego kalibru! No i mamy Dawida Murka, który ten cud dość mocno wspomógł :)
A wracając do tematów modowych, miałam wielki, niecny plan zrobienia w weekend (czyli dziś) pięknych zdjęć w wiosennym klimacie i w lekkich ciuszkach... Tak... Ja tylko wyjrzałam rano za okno dostałam klasycznego szczękościsku i megawnerwa. Pierwsza myśl - "może brzydko i deszczowo, ale w miarę ciepło?". Szybkie spojrzenie na termometr ostudziło mój zapał i całkowicie unicestwiło nadzieję. Wkurzyłam się. Potem podeszłam z filozoficznym spokojem, po co się wkurzać rzeczami, na które nie mam wpływu.
Trudno, więc zestaw na luzie, w którym rzeczywiście jestem w stanie wyjść na dwór. Przepraszam Was za jakość zdjęć, ale były robione ekspresowo, gdzieś pomiędzy gradem, deszczem, a wielkimi płatami padającego śniegu...
Kurtkę z Top Secret znacie, pojawiła się choćby TUTAJ, kolia również była wielokrotnie. Luźne spodnie w fajne wzorki kupiłam na zimowej przecenie w New Yorkerze, zaś zamszowe kozaki Franco Sarto to już prawie zabytek... Mają 4 albo 5 lat, nie pamiętam nawet, ale strasznie je lubię i nie mam serca ich wymienić na inny, nowszy model.
Kozaki/boots - Franco Sarto
Spodnie/trousers - Fishbone
Bluzka/blouse - GAP
Kurtka/jacket - Top Secret
Kolia/necklace - Cubus

czwartek, 29 marca 2012

SUBIEKTYWNIE ULUBIONE: Joanna Chmielewska

Kalina Jędrusik jako Joanna w "Lekarstwie na miłość"
 Od dawna planowałam napisanie posta o mojej ulubionej polskiej pisarce, zmobilizowałam się do tego wreszcie dziś, gdy na Kino Polska można było obejrzeć "Lekarstwo na miłość", które oczywiście oglądałam, po raz nie wiem który... Kalina Jędrusik była kobietą z tak wielką charyzmą, urodą i zmysłowym głosem, że nie można od niej po prostu oderwać wzroku...Dialogi są fantastyczne, przezabawna Krystyna Sienkiewicz i jej tekst o bluzeczce z dekoltem przy witrynie sklepowej to moja ulubiona scena. Poza tym, pomimo upływu 50 lat od momentu nakręcenia tego filmu, kreacje bohaterek są zachwycające, cóż, moda, jak historia, lubi zataczać koło...
A wracając do tematu literatury, postanowiłam w serii "subiektywnie ulubione" prezentować sylwetki moich ulubionych autorów, lista jest dość długa, bo jestem klasycznym molem książkowym. No dobrze, może nie klasycznym, bo z zacięciem modowym, ale potrafię dla książki zarwać noc bez żadnego bólu serca... :)

Joanna Chmielewska
Joanna Chmielewska (właśc. Irena Kuhn) to autorką ponad 60 kryminałów, kilku poradników oraz kilku powieści dla dzieci o misiu Pafnucym. Urodzona w 1932 roku pisarka jest z wykształcenia architektem i przez wiele lat pracowała w zawodzie, w Polsce i za granicą. Ale jak twierdzi w wywiadach, zawsze chciała napisać powieść i cel osiągnęła, w 1964 roku wydano jej pierwszą książkę pt. "Klin", na motywach której jest wspomniany wyżej film "Lekarstwo na miłość". Zachęcona udanym debiutem, Chmielewska zaczęła pisać kolejne książki i tworzy je do dnia dzisiejszego, za co my, wierni czytelnicy, jesteśmy jej niezwykle wdzięczni.
Swoją przygodę z twórczością p. Joanny zaczęłam ok. 15 lat temu, gdy licealna koleżanka zarekomendowała i pożyczyła mi "Całe zdanie nieboszczyka". Książkę pochłonęłam w dwa dni i do dziś pozostaje jedną z moich ulubionych lektur. Natychmiast też przeprowadziłam szturm na okoliczne biblioteki i wsiąkłam w Chmielewską na amen... Autorka pisze lekko, w większości powieści ona sama jest główną postacią, wplata również członków własnej rodziny i znajomych. W kilku powieściach dla odmiany bohaterami są: małoletnie rodzeństwo Chabrowiczów, Janeczka i Pawełek oraz ich pies Chaber ("Nawiedzony dom", "Wielkie zasługi", "Skarby", "2/3 sukcesu") a także dwie nietuzinkowe nastolatki z wielką pasją przygód, Tereska i Okrętka ("Zwyczajne życie", "Większy kawałek świata", "Ślepe szczęście"). We wszystkich jednak utworach, niezależnie od głównych postaci, intrygi i zagadki kryminalne przeplatają się z cudownym humorem, czasem czarnym, czasem angielskim. Płakałam ze śmiechu przy "Wszystko czerwone" i czytając "Lesia" oraz "Dzikie białko", a na stwierdzenie "jesteś nie do poznania" zawsze już odpowiadam "do Bydgoszczy" :) No i "ostrożnie z wariatami" oczywiście :)
Nie potrafię Wam polecić szczególnie jakiś tytułów, choćbym chciała, musiałabym podać wszystkie... Pełną listę znajdzie w oficjalnym serwisie internetowym www.chmielewska.pl , tak jak pisałam wcześniej, można w twórczości autorki znaleźć również kilka poradników, przy czym "Książka poniekąd kucharska" to absolutne cudo! Są tu: słynny przepis na kaczkę po pakistańsku, wspomnienia, anegdoty, a nawet instrukcja robienia nalewek owocowych :)
Książki Joanny Chmielewskiej to dla mnie najlepsze lekarstwo na smutki, gdy tylko mi źle a świat wystawia pazury, sięgam na półkę i zaczynam czytać...
Pochwalę się, że gromadzę własną biblioteczkę autorki, mam już ponad 40 tytułów, wszystkie z jednego, najnowszego wydania. Oczywiście, przykro mi, ale nie pożyczę, dbam o nie bardziej nawet niż o moją kolekcji butów, jeszcze by ktoś pozaginał strony, albo nie daj Boże zrobił plamę... :)
Oba zdjęcia znalezione w sieci, niestety nie mam możliwości podania źródła, ale nie są mojego autorstwa.

wtorek, 27 marca 2012

Bow blouse

 Hej :)
Tak się ostatnio zrobiło na moim blogu czerwono, biało i czarno...
Trochę już przynudzam, wiem :)
Ostatnio "zachorowałam" na pastele, ale zawsze, gdy idę na zakupy i szukam czegoś w jakimś kolorze, wracam z kolejnym czarnym sweterkiem, standard! Tym razem jednak, w niedzielę udało mi się kupić coś nie-czarnego, beżowy sweterek i zielone urocze haremki w H&M, a także miętową koszulkę i bladoróżowe spodnie (pastele!) w Cubusie, moje pierwsze ciuszki z tego sklepu! Jak tylko zrobi się  naprawdę cieplutko, co ma podobno mieć miejsce niebawem, zobaczycie mnie w tych zdobyczach.
Kontynując wątek - wiosna - zielono się robi - zestaw w ecru, beżu i zieleni właśnie.
Spódniczka była prezentowana TUTAJ oraz TU , dziś w troszkę innej wersji.
Bluzka też już BYŁA więc właściwie kompozycja z ciuchów z odzysku :)
Buty dość mocno eksploatuję, nie dodam nawet linków, bo występowały na blogu często.
Na szczęście, nie będzie tak do końca "wszystko było", bo jeszcze nie nosiłam i nie pokazywałam Wam tego paska. Kupiłam go okazyjnie, bo mi się strasznie spodobał, po czym wylądował w szufladzie z paskami i utknął tam na amen... Obiecałam mu jednak, że nie będzie tak bezużytecznie leżał i dziś słowa dotrzymuję :)

 Czółenka/pumps - COS
Spódniczka/skirt - Stradivarius
Pasek/belt - Next
Bluzka/blouse - Warehouse

sobota, 24 marca 2012

Lace and leather


Hej :)
To był bardzo męczący tydzień, wybaczcie więc, ale nie mam weny do rozpisywania się, jak to czasem robię.
Dziś zdjęcia w stylu " w stronę zachodzącego słońca", żałuję tylko, że pomimo ciepła nadal jest buro, brakuje mi zielonej trawki, kwitnących drzew i kwiatów. Już niebawem...
Wszędzie królują pastele, a ja nadal w czerni, złamanej tylko agresywnie pomarańczową bluzką. Spodenki możecie obejrzeć i kupić TUTAJ
W ramonce jestem totalnie i bezapelacyjnie zakochana. Długo szukałam takiej idealnej, w końcu udało mi się ją dorwać w Stradivariusie, oczywiście nie byłabym sobą, gdybym kupiła tak po prostu, była przeceniona :)

 Szpilki/shoes - Atmosphere
Spodenki/shorts - OASAP
Bluzka/blouse - Camieu
Kurtka/jacket - Stradivarius
Kolia/necklace - Cubus
Kopertówka/clutch - Atmosphere

wtorek, 20 marca 2012

Just black&orange...

Cześć Kochani :)
Jutro oficjalnie wkracza wiosna, jeśli chodzi o mnie, rewelacja! Słońce za oknem działa jak najlepsze lekarstwo, przegania wszystkie smutki i napełnia optymizmem. Podobny wpływ na moją osobę mają pewne dwie miłe Panie, jedna duża, druga mała, niestety, obie mieszkają obecnie w Irlandii... :)
Po przejrzeniu szafy, stwierdzam, że na pierwsze miejsce na mojej wishlist wysunęły się ex equo dwie pozycje: beżowe spodnie oraz pastelowe miętowe rurki. Beżowe, piaskowe lub cappucino, mają być o fasonie bryczesów, niestety nigdzie ich kupić nie mogę, te mierzone albo źle leżą albo kolor nie ten... Zeszłoroczne z Calliope, które można zobaczyć choćby TUTAJ okazały się po schudnięciu za duże, a nowych nadal brak. O potrzebie posiadania miętowych rurek chyba nie muszę dużo pisać, jest to wiosenny must have większości bloggerek i nie-bloggerek :)
Tymczasem dziś pierwsza z kilku irlandzkich zdobyczy, sukienka Atmosphere z Primarku. Lubię proste linie i zdecydowane kolory, więc od razu zakochałam się w tym ciuchu. Gdy tylko ją zobaczyłam, moja dusza westchnęła błogo i skierowała ciało w kierunku wieszaka. Potem tylko szybkie przegrzebanie i powtarzana w myślach modlitwa do bogów shopoholizmu - "Proszę, żeby był mój rozmiar, proszę!". Był.

 Czółenka/pumps - Franco Sarto
Sukienka/dress - Atmosphere
Naszyjnik/necklace - H&M

poniedziałek, 19 marca 2012

TAG: U spowiedzi, czyli moje kosmetyczne grzeszki

Hej :)
Kilka dni temu zostałam otagowana w poście "U spowiedzi, czyli moje kosmetyczne grzeszki" przez koleżankę z bloga thehajnowka za co bardzo dziękuję, miło mi :) Przyłączam się więc do zabawy i co nieco wyznam :)


Zasady:
Odpowiedz na 7 pytań
Utwórz osobny post oraz zamieść informację kto Cię otagował 
Przekaż zabawę innym blogerkom



CHCIWOŚĆ
Najdroższy kosmetyk jaki kupiłaś, najtańszy jaki posiadasz?
Najdroższe były perfumy Guerlain, Aqua Allegoria Pamplelune, ok. 200 zł, oczywiście w perfumerii na Allegro, w perfumeriach stacjonarnych są dużo droższe. Już mi się skończyły, nad czym ubolewam, bo są idealne na lato.
Najtańszy kosmetyk to srebrna kredka do oczu, no name, kosztowała 1 zł na jakimś straganiku, mam ją drugi rok, użyłam raz :)

GNIEW
Których kosmetyków nienawidzisz, a które uwielbiasz? Jaki kosmetyk był najtrudniejszy do zdobycia.
Nie znoszę perfum ze świeżą nutą ogórka, a także cieni, które się przy malowaniu osypują na twarz.
Uwielbiam wszystko z TEJ listy :)
Najtrudniejszy do zdobycia był podkład Revlon z pompką, w moim odcieniu cery, czyli bardzo jasny.

OBŻARSTWO
Jakie produkty są Twoim zdaniem najpyszniejsze?
"Najpyszniejsze" są słodko pachnące, owocowe żele pod prysznic i balsamy, bądź masła do ciała.

LENISTWO
Których kosmetyków nie używasz z lenistwa?
Przyznaję się bez bicia, że pomimo skończonej trzydziestki nadal nie używam kremu pod oczy. Lenistwo, ale też i nie muszę, jakoś na razie zmarszczki się mnie nie imają :)

DUMA
Który kosmetyk daje Ci najwięcej pewności siebie?
Tusz do rzęs, nie muszę mieć na twarzy żadnego makijażu, ale bez tuszu czuję się "naga" :)

POŻĄDANIE
Jakie atrybuty uważasz za najatrakcyjniejsze u płci przeciwnej?
Najbardziej atrakcyjny jest pewny siebie, zadbany, dobrze ubrany mężczyzna, wysoki oczywiście :)
Moja Wielka Trójka to niezmiennie Brad Pitt, Aleksander Skarsgard i David Beckham :)

ZAZDROŚĆ
Jakie kosmetyki lubisz dostawać w prezencie?
Wszystkie! A najbardziej perfumy :)

Do zabawy zapraszam:

Na koniec, boski Aleks, zawsze jest dobra okazja, by popatrzeć na seksownego faceta :)

Źródło:net; Aleksander Skarsgard

sobota, 17 marca 2012

Lovin' red


Witajcie :)
Wróciłam z Irlandii wypoczęta, zrelaksowana, z kilkoma fajnymi ciuchami upolowanymi na wyprzedaży w Primarku i z nowymi pomysłami. Kupiłam też kilka fajnych drobiazgów, już niedługo mój blog będzie obchodził roczek, więc z tej okazji zamierzam zrobić mały konkursik z tymi gadżetami właśnie, także bądźcie w gotowości :) Fotek jeszcze nie obrobiłam, ale wkrótce się za to wezmę i wrzucę post z fotorelacją z mojego wyjazdu.
Tymczasem, zdjęcia z dziś, robione przez mojego nieocenionego braciszka Dawida. Pogoda cud-miód, a ja w moim ulubionym zestawieniu kolorystycznym, czyli czerń-biel-czerwień. Debiutuje tu spódnica z River Island, kupiona ponad rok temu na Allegro, ale aż do lutego nie mogłam się zebrać żeby zanieść ją do zmniejszenia. Nowością jest również ramoneska ze Stradivariusa, która też swoje wyczekała, wisiała w szafie od czasu zimowych wyprzedaży, kiedy ją nabyłam.

Czółenka/pumps - Diesel
Spódnica/skirt - River Island
Koszulka/top - Mohito
Kurtka/jacket - Stradivarius
Okulary/sunglasses - Zara
Kopertówka/clutch - Atmosphere

środa, 14 marca 2012

Trylogia Millennium

Cześć Kochani!
Dziewczęta, jeśli macie konto na Szafa pl, proszę o głosy w konkursie Coco Chanel, jeśli Wam się podoba stylizacja, klikajcie proszę w "podoba mi się" :)
Dziś post dla książkowych i filmowych maniaków, będzie długo - przygotować kawkę i coś pysznego :). Znam grunt dogłębnie, bo nie lubię oglądać ekranizacji bez uprzedniego zapoznania się z lekturą. Najpierw zatem przeczytałam książki, potem obejrzałam szwedzką ekranizację całej trylogii i amerykańską wersję pierwszej części, w tej właśnie kolejności.
Temat sagi Millennium przewija się na scenie kulturowej od kilku lat, a ostatnio znów jest głośny, a to za sprawą filmu Davida Finchera "Dziewczyna z tatuażem". Miał on swoją polską premierę w styczniu 2012 roku i był jedną z bardziej wyczekiwanych produkcji zimy. Amerykanie jak Amerykanie, lubią sprawdzone pomysły i lubią robić remake, bądź swoich własnych, bądź zagranicznych hitów. Tak było i w tym przypadku, ale czy to był wielki sukces? Moim zdaniem, bez szału...
Zacznijmy może od początku, a początkiem było słowo pisane...

Okładki sagi Millenium

W 2005 roku na półkach księgarskich pojawiła się książka Stiega Larssona "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", która momentalnie stała się bestsellerem, podobnie jak dwie kolejne z tej serii - "Dziewczyna, która igrała z ogniem" z 2006 roku  i "Zamek z piasku, który runął" wydany w 2007 roku. Świat zachwycił się stylem Larssona, niestety już pośmiertnie, bowiem pisarz zmarł nagle w roku 2004, nie był więc świadkiem sukcesu, jaki jego trylogia Millennium odniosła. Przed śmiercią stworzył konspekt i około dwustu stron części czwartej, niestety niedokończonej...
Główną bohaterką sagi jest Lisbeth Salander, charyzmatyczna hakerka, stroniąca od ludzi, dzika, mroczna indywidualistka i wielbicielka tatuaży. Towarzyszy jej dziennikarz po przejściach, Mikael Blomkvist, gdy ich poznajemy w pierwszej części, zajmują się rozwiązaniem tajemnicy pewnego zaginięcia sprzed czterdziestu lat...
Tom drugi i trzeci są odrębną częścią innej historii, skupiają się typowo na życiu Lisbeth oraz wyjaśniają tajemnice z jej przeszłości i stawiają ją  twarz w twarz z dawnymi wrogami i ojcem... Jest tutaj kontynuacja wątków z części pierwszej, ale już nie tego głównego. Nie zdradzę więcej, bo zachęcam do przeczytania! Cała seria napisana jest świetnie, wciąga już po kilku pierwszych stronach, pomimo, że spotkałam się z opiniami, iż akcja w "Mężczyźni..." bardzo powoli się rozkręca. Owszem, Larsson buduje tło powieści, przedstawia bohaterów na początku, a nie w trakcie ksiązki. Mnie to osobiście nie przeszkadza. Zarwałam kilkanaście nocy na całość, a tomiska są naprawdę grube. Warto było.

Noomi Rapace jako Lisbeth Salander
Jako, że książki okazały się światowym hitem, a każdy kawałek dobrej literatury jest teraz adaptowany na scenariusz, postanowiono nakręcić film. Pierwsi wzięli się za to rodacy Larssona, w 2009 roku miała premierę szwedzka ekranizacja "Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet", następnie sfilmowano pozostałe dwie części. Główną rolę we wszystkich trzech zagrała Noomi Rapace i było to absolutne mistrzostwo! Pewne role są po prostu stworzone dla danych aktorów i tak było w tym przypadku. Rapace przedstawiła mroczną naturę Lisbeth, emocje, które nią targały, jej dzikość i geniusz jednocześnie. Partnerował jej Michael Nyqvist w roli dziennikarza Blomkvista, który był niezły, ale Noomi zdecydowanie go przyćmiła. Całą serię nakręcono dość wiernie w stosunku do książek, poza tym lubię filmy z aktorami, których nie znam, nie kojarzę ich wtedy z innymi postaciami, które kreowali. Szwedzkie, nadmorskie, zimne krajobrazy również dodają niesamowitego klimatu tym ekranizacjom.

Rooney Mara

Amerykanie. Hmm..  Mieli gotowy produkt na hit, obsadzili Daniela "Jamesa Bonda" Craiga w roli dziennikarza i mało znaną aktorkę Rooney Mara w roli Lisbeth plus masę gwiazd w pomniejszych rolach. Na uwagę zasługuja tu niedawny laureat Oscara Christopher Plummer jako Henrik Vanger, świetny Stellan Skarsgard jako Martin Vanger, Joely Richardson w roli Anity Venger.
No właśnie, mieli przepis na hit i gdyby nie wersja szwedzka, to może byłby hit! Niestety, Szwecja : USA - 1:0. Europejczycy okazali się lepsi, filmy trzymają w napięciu, Rapace mistrzowsko to odpycha, to przyciąga widza do siebie, Mara wypada przy niej jak młodsza, grzeczniejsza siostra. Craig z kolei zgrywa twardziela i jakoś nie bardzo mi leży w tej roli. Licencja na zabijanie, Aston Martin Vanquish i martini z wódką, wstrząśniete, nie zmieszane, bardziej do niego pasują, aczkolwiek, w "Domu snów" bardzo mi się podobał. Amerykańska wersja pozostawia więc pewien niedosyt, jest fajna ale... czegoś w niej brakuje, zmieniona część fabuły nie bardzo mi odpowiada i jest nielogiczna w kontekście działań bohaterki (Londyn zamiast farmy w Australii)? Kto czytał czy oglądał, wie o czym mówię, ale nie będę zdradzać istotnych szczegółów tym, co dopiero zamierzają...
Podsumowując, jako, że jestem z wykształcenia pedagogiem, ocenię: książki na szóstkę, wersja szwedzka piątka z plusem, ekranizacja amerykańska tylko czwórka!
 BTW wszystkie zdjęcia użyte w poście znalazłam w sieci.

niedziela, 11 marca 2012

Bardzo Cooltowa strona

Źródło: Cooltowa.pl
Hej Moi Mili, dziś krótko, ale bardzo filmowo, modnie, książkowo, urodowo, czyli kultowo i kulturowo.
Jest takie miejsce w sieci - Cooltowa.pl - gdzie znaleźć możecie wszystko, co interesuje przeciętnego młodego człowieka - płeć obojętna, każdy wyszpera coś dla siebie. Na portalu tym możemy dowiedzieć się, co piszczy w wielkim i małym świecie, na jakie wydarzenia kulturalne możemy się wybrać, na przykład 8 marca z okazji Dnia Kobiet w warszawskim kinie Kijów odbył się pokaz kolekcji Teresy Rosati oraz innych projektantów, połączony z recitalem Ady Szulc.
Są tutaj również recenzje nowości kinowych, książkowych oraz muzycznych, osobiście kusi mnie niesamowicie biografia Coco Chanel, którą muszę w końcu przeczytać, oraz Johnny Deep w "Dziennikach zakrapianych rumem". Chętnie obejrzę kolejne filmowe wcielenie tego genialnego aktora, który zagrał już chyba wszystko, od Szalonego Kapelusznika, Edwarda Nożycorękiego, kapitana Jack'a Sparrow'a, po romatycznego Don Juan'a DeMarco, czy szalonego pisarza Mort'a Rainey'a w "Sekretnym oknie". Z każdym filmem czekam, czym tym razem Johnny mnie zaskoczy...
Nie może na tym portalu oczywiście zabraknąć mody i urody, co nas, dziewczyny, bardzo interesuje :) Znajdziemy więc na przykład zapowiedź kolejnej kolekcji MAC'a, inspirowanej boską Marylin Monroe oraz nowej sesji Kate Moss dla Mango.
Wszystkie artykuły można komentować, wymieniać się opiniami, toczyć dyskusje. Strona jest bardzo przejrzysta, nie będzie więc najmniejszego problemu z wyszukaniem interesującego nas tematu.
Zapraszam Was Kochani do polubienia Cooltowej na Facebooku, ich fanpage możecie znaleźć TUTAJ

czwartek, 8 marca 2012

Ptaszyna...

Cześć Moi  Mili :)
Dziś ostatni z moich wyprzedażowych łupów, którego do tej pory nie prezentowałam, oto tuniczka z Zary, kupiona na końcówkach przecen w lutym za 39 zł. Jak nie jestem specjalnie fanką koloru granatowego, tak ten ciuch bardzo mi się spodobał, głównie ze względu na świetny nadruk. Ptaszynki są urocze i mają fajne barwy, poza tym cała bluzeczka jest zwiewna i luźna jak mgiełka. Będzie się świetnie prezentować wiosną z jasnymi spodniami (których jeszcze nie mam) czy pastelową spódniczką (której też nie mam :)
Tymczasem zestaw w czymś, co już w swojej szafie mam, czyli z woskowanymi spodniami z Bershki, khaki z delikatnym złotym połyskiem. Kompletnie go nie widać na dzisiejszych zdjęciach, ale jest, zresztą możecie zobaczyć lepiej w TEJ STYLIZACJI.
Lubię podkreślać talię, bo przy moim niewielkim wzroście (całe 160 cm :) i wadze bardzo luźne ubrania zaburzają proporcje sylwetki. Szeroki skórzany pasek pomógł mi osiągnąć zamierzony efekt.
Na szyi ulubieniec z H&M, który delikatnie rozświetla dekolt.
Paznokcie u rąk w kolorze beż taupe by H&M, u stóp zaś kobaltowy lakier Clubbing Miss Sporty.
Kiedy to czytacie, jestem w Irlandii i pozostanę tu jeszcze tydzień, po powrocie nadrobię zaległości w czytaniu i komentowaniu Waszych blogów :)



 Sandały/sandals - New Look
Spodnie/trousers - Bershka
Bluzka/blouse - Zara
Pasek/belt - no name
Naszyjnik/necklace - H&M
Obrączka/ring - H&M

poniedziałek, 5 marca 2012

Jedna sukienka, trzy pomysły...

Hej Kochani:)
Dziś w roli głównej sukienka, jakiej długo i wytrwale szukałam. Fason, który lubię najbardziej, kobieca, dopasowana i uniwersalna. Kolor i krój pozwalają na założenie jej i do pracy, i na randkę, i na eleganckie wyjście do teatru. Diabeł tkwi w dodatkach, biżuterii, torebce.
W wielu czasopismach stylistki doradzają zakup ubrań ponadczasowych, które można zestawić na wiele różnych okazji, myślę, że taka sukienka do tej kategorii należy. Pobawię się więc dziś trochę i przedstawię Wam tą sukienkę w trzech różnych odsłonach.

1. Praca - dress code zachowany, nie odsłania za dużo... Zestawiłam ją z kryjącymi rajstopami, na szyi apaszka, brak biżuterii. Okulary są tutaj żartem, nie noszę ich, ale taki stereotyp sekretarki w okularach funkcjonuje w mojej głowie :)


2. Randka - tutaj postawmy na wersję bardziej romatyczną, beżowe czółenka i perły, na ramionach kaszmirowy miętowy sweterek. Urocza i niewinna :)



3. Wersja elegancka - czerwone usta i pasek wystarczą, aby przełamać czerń i biel. Plus klasyczna kopertówka, naszyjnik oraz szpilki.


Sukienka/dress - Dorothy Perkins
Pierwsze szpilki/first shoes - Ryłko
Drugie szpilki/second shoes - COS
Trzecie szpilki/third shoes - Franco Sarto
Sweter/sweater - Whistles
Kopertówka/clutch bag - Dior

sobota, 3 marca 2012

Summer in my head

Cześć Kochani!
Na początek, dobra wiadomość dla maniaczek zakupów, sklep OASAP postanowił uhonorować polskie klientki, których ma już dziesięć tysięcy, 30% zniżką na zakupy i darmową wysyłką. Aby skorzystać z promocji należy podać hasło: CHOPIN, trwa ona do 28 marca! Sama pewnie się skuszę, bo mam na oku kilka rzeczy ;)
U mnie za oknem błękitne niebo i słoneczko, coś jakby wiosna się zbliżała... A jak wiosna, to ciepełko, a jak ciepełko, to właściwie już lato. A jak lato, to dziś stylizacja letnia :)
Jadąc od dołu, sandały Stradivarius, wykonane z zamszu i kupione na przecenie... zimowej, przecież to jasne :) Ponieważ w kwestii zakupów rozum zdecydowanie przegrywa u mnie z sercem, kupiłam dwie pary. NIE MOGŁAM zrobić inaczej, mam bardzo szczupłe drobne stopy i zawsze mi "wyjeżdżają " palce, a tutaj szerokość jest regulowana klamerkami i są idealne. Poza tym, były przecenione z 169 zł na 49 zł, dwie ostatnie pary na cały sklep... Oczywiście drugie są beżowe z klamerkami w kolorze złotym, aż takie szaleństwo, żeby kupić dwie pary w tym samym kolorze JESZCZE mnie nie ogarnęło :)
Reszta zestawu też w klimacie lipcowym, koronkowe spodenki, w których jestem zakochana i które możecie znaleźć TUTAJ, jeansowa narzutka i jeden z moich ulubionych naszyjników.
Na paznokciach u stópek i u rąk szafirowy lakier Miss Sporty, linia Clubbing.



Sandały/sandals - Stradivarius
Spodenki/shorts - OASAP
Koszulka/top - Fishbone
Kurteczka/jacket - Diesel
Naszyjnik/necklace - Primark
Obrączki/rings - H&M