Po angielsku...

Dziś zestaw z wczoraj, prawie po angielsku, bo jest i szalik Burberry i stylowy melonik. Nie sądzę jednak, żeby czarne skórzane spodnie należały do klasyki brytyjskiej mody :)  Bardziej kraciasta marynarka z łatami na łokciach, którą zresztą bardzo chętnie widziałabym w swojej szafie, niestety nie trafiłam na idealną. Marzy mi się taka porządna, z angielskiej wełny, ze skórzanymi wykończeniami, nie poliestrówka z sieciówki. Zapewne trochę sobie poczekam, ale zdobędę prędzej czy później.
Melonik debiutuje i ma funkcję nie tylko ozdobną, ale i użyteczną, chroni głowę i zatoki. To moja kula u nogi od lat, nie mogę diabelstwa wyleczyć do końca, na wiosnę i jesień wystarczy chwila chłodu i już boli mnie głowa. Jeśli Ktoś zna cudowne lekarstwo, piszcie!
Debiutuje również TOREBKA, tzw. mała czarna. Jak widać takie określenie może dotyczyć nie tylko sukienki :) Jest idealnej wielkości i ma dwa paski, do ręki/ krótko na ramię, oraz drugi pozwalający nosić jako listonoszkę. No i fajnie wygląda ten łańcuszek, wiecie, że sroka we mnie uwielbia takie dodatki!
Zdjęcia by Dave, w drodze do domu.

Botki/boots - New Look

Spodnie/trousers - H&M

Torebka/bag - OASAP

Płaszcz/coat - MK

Szalik/scarf - Burberry

Melonik/hat - H&M