środa, 16 listopada 2016
Czujesz, że szpanujesz?
Czasem zastanawiam się, czy pokazywanie na blogu czegoś, co jest droższe niż przysłowiowa stówa czy dwie nie jest w złym guście?
Gdzie kończy się noszenie, a zaczyna obnaszanie? Zwłaszcza w przypadku rzeczy z widocznym logo?
Dziwnie zabrzmi, ale czuję się winna, że wrzucam Ray Bany albo torebkę Michael Kors za kilkaset złotych, gdy inni ludzie mają tyle, żeby przeżyć cały miesiąc. Z drugiej strony, skoro nie umiem sobie odmówić posiadania i noszenia takiej rzeczy, dlaczego mam udawać, że jest inaczej?
Podobno każdy ma tyle, na ile zapracuje, ale prawda jest taka, że nie żyjemy w sprawiedliwym świecie i jest tak już od zarania dziejów. Jak mówią " raz na wozie, raz pod wozem".
Znam ten stan, rozpaczliwe liczenie złotówek, kiedy nie wiesz, czy do pierwszego starczy Ci na bułki i żółty ser. Kiedy ta masa seropodobna jest dla Ciebie luksusem, bo dzienny budżet zawiera się w monecie i masz szczęście, że to "piątak" i liczony tylko na jedną osobę, a nie mniejszy nominał.
Znam również okoliczności, gdy kupowałam sobie zwykłe skórzane czarne baletki za "jedyne" 350 zł i nie patrzyłam na stan konta. Nie musiałam. Po prostu mi się podobały, były wygodne i takich właśnie potrzebowałam.
Niestety, mój gust zawsze odstawał więc w większości przypadków to, co mi się podoba pozostaje ozdobą sklepowej wystawy. Jest drogie, doskonałe w gatunku, a fakt, że pięknie to kwestia... gustu. No chyba, że wyszperane w second hand za kilka zł, wtedy moje.
Znam obie strony medalu.
Wiem, ile to kosztuje i jak niepojęte czasem zdawało mi się posiadanie takiej rzeczy. Albo jak proste.
Właśnie dlatego chwilami głupio mi, gdy noszę i wrzucam na blog coś "markowego". Tak szczerze, od serca głupio, pomimo, że kupiłam coś nie dla metki, a dlatego, że bardzo mi się podobało, jest klasyczne i posłuży mi kilka lat. Kto bowiem czyta mój blog regularnie wie, że głoszę zasadę inwestowania w klasykę dobrej jakości. Taką na owe lata właśnie. Bo robiąc długoterminowy bilans okazuje się, że kilka par butów/torebek/okularów słonecznych kupowanych po kilkadziesiąt złotych co kilka miesięcy składa na jedną, markową, której używać będę przez wiele sezonów.
Oczywiście nie każdy może się z takim podejściem zgodzić, bo są osoby wolące wydawać jednorazowo mniejszą kwotę, ale częściej. Też kiedyś tak robiłam. Do czasu, kiedy owe drogie i markowe rzeczy okazywały się niezawodne, zaś "sezonówki" wyrzucałam po kilkunastu miesiącach - - a to ucho się przetarło, a to obcas oderwał... Postanowiłam więc poczekać, zaoszczędzić, ale kupić raz.
Nie próbuję nikogo przekonać na siłę do mojego zdania, czy do takiego właśnie podejścia. Często wymaga to wiele wyrzeczeń, kombinowania, odkładania i przekonywania samego siebie, że warto. Ale ja tak właśnie mam, tak lubię i tak chcę.
Czasem zastanawiam się, czy to nie leczenie własnych kompleksów z czasów "piątaka na dzień", udowodniania sobie, że mogę i mnie stać, a co! Z drugiej strony, zakupy w second hand też są często rzędu takiej kwoty, a kupując"perełkę"od projektanta aż skaczę z radości.
Po prostu kwestia wybujałego gustu :)
Nie mam zdania, a już na pewno takiego do którego chciałabym przekonywać w tym temacie 🙂 przed chwilą zrobiłam sobie quiz na fb co bym wprowadziła będąc prezydentem, wyszło, że totalną dowolność w ubieraniu się 🙂 Buziaki!
OdpowiedzUsuńAnarchia ubraniowa, dobre :)
UsuńMasz rację!
OdpowiedzUsuńdzięki!
UsuńA ja się na tym specjalnie nie skupiam. Jak mnie stać i mam ochotę to noszę. Zresztą kupuję też w sh i jest super :-)Marki nie robią na mnie wrażenia, ważniejsza jakość .
OdpowiedzUsuńNa mnie też marki nie robią wrażenia, ale owa jakość właśnie idzie w 99% w parze z marką, taka jest prawda.
UsuńJa bym się nie czuła wcale winna. Mimo, że mam teraz naprawdę ciężko, bo marny zasiłek dla bezrobotnych (nadal czekam na wyrok swojego odwołania) to jednak wolę oglądać i kupować rzeczy piękne, niezawodne i z klasą, albo nie kupować nic. Jak masz okazję to kupuj, noś i ciesz się, póki możesz, póki los Ci pozwala, chętnie popatrzę i pomarzę sobie, a może uda się kiedyś też kupić :) Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńdziękuję za komentarz Dorotko, mam nadzieję, że CI się wszystko poukłada po Twojej myśli i też będziesz mogła poszaleć z zakupami :)
UsuńJa w SH nie kupuję, nie dlatego, że nie szanuję tego sklepu, tylko, zwyczajnie nie umiem szperać. Po kilkunastu minutach boli mnie głowa i zaczynam się denerwować. Moja siostrzenica jest w tym dobra i czasami podrzuci mi jakąś rzecz, której daję nowe życie.
OdpowiedzUsuńCo do drogich i markowych rzeczy to uważam, że zakupy powinny być na miarę grubości własnego portfela. Z reguły wybieram tzw, średnią półkę ale mam też takie "perełki", które kosztowały sporo. Teraz oglądając "Przyjaciółki" zamarzyła mi się porządna torebka, może Kazar? jeszcze nie wiem. Ale z pewnością dodałaby blasku mojemu staremu płaszczowi.
CO do second hand to akurat uwielbiam szperać :) Z porządnych torebek Kazar, ale pomyślałabym też nad Ochnikiem.
UsuńJestem zdania że jeśli masz i możesz to spełniaj marzenia. I zgadzam się że lepiej wydać więcej i kupić coś lepszego jakościowo niż kupować kilkukrotnie. Doszłam do tego niestety w momencie kiedy stać mnie na to aby kupić sobie coś lepszego. Wiem że wydane większe pieniądze dadzą mi lepsza jakość i będę mogła nosić to dłużej.Wiec nie zwracam uwagi na to co mówią i myślą inni tylko kupuje to co mi się podoba i czym czuje się dobrze. Wiadomo że ludzie zawsze będą mówić...niestety... ;)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ludzie gadają choćby nie wiem co!
Usuńprzyznaję ci zdecydowanie rację ;)
OdpowiedzUsuńPorcelainDesire
Myślę, że do takiego poglądu trzeba po prostu dojrzeć i każdy sam do tego kiedyś dojdzie :)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńNiestety, ale dziwne mamy czasy. Dziwne jest dla mnie to, że jeżeli człowiek pracuje, odkłada sobie na "coś luksusowego", kupuje to, a potem zastanawia się czy mu wypada to ubrać bo inni pomyślą, że szpanuje. A tak być nie powinno. Pracuję, zarabiam, więc wydaję na co chcę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
http://pomojemubypawelo.blogspot.com
Otóż to PAwełku!
UsuńZawsze się śmieję z siebie, że jestem kobieta luksusową, bo w oczy wpadają mi drogie rzeczy... Nawet nie patrząc na metkę, dotknę...a póżniej patrzę na cenę, a tam ze 2 tysiaki!:D Po prostu nosem czuję jakość:D
OdpowiedzUsuńNie, nie mam pretensji, nie zazdroszczę złośliwie, gdy widzę u kogoś markowy, drogi ciuch.
Jak kogoś stać, to dlaczego ma sobie odmówić:D
Przyznaje, ze lubie jakościowo dobre rzeczy, a na tzw "badziewie" po prostu mnie nie stać. Ale nie pamietam tez, kiedy kupiłam sobie cos w sklepie w pierwotnej cenie. Najczęściej zaopatruje sie na wyprzedażach lub w outletach. Wówczas moje ulubione marki kupuje za przysłowiowe grosze. Uwielbiam tez lumpeksy - tam tez kupuje tylko świetne jakościowo rzeczy. Nie trzeba zatem wydawać fortuny, żeby ubrać sie przyzwoicie. Ja na szczęście nie nam problemów typu wyrzuty sumienia z powodu zbytniego szpanowanie - tu gdzie obecnie mieszkam posiadanie torebki od szanela nie jest niczym nadzwyczajnym...😜
OdpowiedzUsuńAniu, zazdroszczę CI TWojej torebki Celine, to już dawno wiesz :) w Polsce niestety ani fajnych outletów nie ma ani takich wyprzedaży. Pozostają second hand i łut szczęścia :)
Usuńa ja uważam, że odrobina szpanowania nie zaszkodzi :)
OdpowiedzUsuńznam kobiety, które lubią ubierać się z klasą i stawiają na jakościowe rzeczy (zrozumiałe jest zatem, że będą to marki z tzw. wyższej półki)
to nic złego, że ktoś lubi dobrze wykonane ubrania/dodatki, pod warunkiem, że nie krzyczy logiem wszystkim przechodniom na ulicy
Z tym logo to jest zawsze problem, bo część marek po prostu je ma na wszystkim :)
UsuńLubię rzeczy dobrej jakości, kto ich nie lubi? Każda chciałaby mieć piękne, jakościowe i markowe rzeczy. Kombinujemy tak jak nas stać. Były czasy, że miałam same takie ubrania i dodatki ale czasy się zmieniły i trzeba to wszystko inaczej ogarniać. Kupuję w sieciówkach ale zaglądam też do sh /one są czasami wielkim błogosławieństwem, bo za nieduże pieniądze można mieć coś fajnego/. Nie mam marzeń co do wielkich marek, no cóż, jest jak jest!
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst Paula, serdecznie pozdrawiam...
dzięki Basiu!
UsuńJeśli lubisz jakość i firmowe rzeczy i to jest Twoja natura pokazuj !!! Nie toleruje natomiast jak ktoś chce być na siłę fajny i pokazuje się w podróbkach. Dla mnie wszelkie podróbki to kradzież.
OdpowiedzUsuńTo temat - rzeka! Mam takie samo zdanie, nie trawię organicznie podróbek.
Usuńmówi się, że "biednych nie stać na tanie rzeczy" ;D rzeczy "z wyższej" półki są trwalsze, świetnie się prezentują i długo nam służą, a taka "sławna" torebka to inwestycja, można ją przekazać potomnym, ja tam torebki swojej mamy mam i jestem z nich bardzo dumna! :) a poza tym z wiekiem chce się więcej, lepiej, to normalne!;)
OdpowiedzUsuń:)
UsuńPrzeczytałam posta dwa dni temu - napisałam bardzo długi komentarz, o sprawiedliwości, o jakości, o markowych rzeczach, o tanich rzeczach, ich wartości w kontekście wielu życiowych spraw i....go skasowałam.
OdpowiedzUsuńBo może ktoś by źle zrozumiał? Teraz napiszę krócej - Paula pokazujesz rzeczy, które kupiłaś za swoje, pokazujesz rzeczy piękne i warte pokazania, więc nie ma nic w tym złego.
Naszła mnie taka myśl, dlaczego ten co ma, musi się tłumaczyć z tego że ma, a czemu w drugą stronę to nie działa? Nie wszyscy co narzekają są pokrzywdzeni przez los, wielu jest takich (znam osobiście) co nic nie robią, a mają pretensje do całego świata, że tamten ma więcej, temu się nie należy...a nie wiedzą ile pracy to wymaga.
Każdy z nas żyje własnym życiem i nie musi z niczego się tłumaczyć innym. A ja bardzo lubię jak pokazujesz jakąś piękna torebkę, buty, czy markowe okulary. Przyjemnie jest po prostu na to popatrzeć i podziwiać. Nawet nie zdajemy sobie sprawy jak piękno i sztuka pozytywnie wpływa na naszą psychikę, pod warunkiem, że nie oceniamy i nie zieleniejemy z zazdrości:). Pozdrawiam!
To prawda, czuję się winna a w sumie sama sobie zapracowałam na to, co mam. Jest mnóstwo ludzi, którzy narzekają, ale wolą nic nie robić, by coś zmienić.
Usuń