piątek, 12 czerwca 2015

Polak, Węgier, dwa bratanki...



Tak mówi przysłowie. Jednak z nikim się nie bratałam - tym razem była to podróż sentymentalna. Dlaczego tak piszę? Bo Węgry znam i kocham od dziecka. Mój Tata wyjechał tam na kontrakt gdy miałam lat 6 i od tamtej pory razem z Mamą jeździłyśmy do niego na każde ferie i wakacje przez kolejne 3 lata.
Teraz wróciłam, odwiedziłam miejsca, które zatarły się już w pamięci, zobaczyłam nowe, naładowałam akumulatory.
Jakie są Węgry? Słoneczne, nasycone kolorem, aromatem winorośli i brzoskwiń, pełne przepięknych zabytków. I uśmiechniętych, przyjaznych ludzi.
Pierwszym punktem na naszej trasie był Esztergom (Ostrzyhom) - pierwsza stolica państwa i obecna siedziba prymasa, zwana "węgierskim Watykanem". Skąd ta nazwa? Oczywiście ze względu na imponujących rozmiarów klasycystyczną bazylikę, wybudowaną w XIX w. w miejscu zburzonej podczas walk z Turkami świątyni św. Wojciecha. Jest to najwyższy tego typu budynek na Węgrzech.
Widok zapiera dech w piersiach, monumentalna - to najlepsze określenie.
Jednocześnie stojąc na wzgórzu mamy przepiękny widok na Dunaj i miasto w dole.



Zwiedzanie obecnej stolicy Węgier - Budapesztu - rozpoczęliśmy od rana dnia następnego. 
Miasto powstało w XIX wieku ze scalenie trzech mniejszych miast - Budy, Obudy na prawym brzegu, oraz Pesztu na lewym brzegu Dunaju. W 1950 roku przybrało obecny kształt terytorialny, po przyłączeniu kilkunastu okolicznych miejscowości. Jest jedną z największych i najbardziej zaludnionych europejskich metropolii, chętnie odwiedzaną przez turystów.
Zwiedzanie najlepiej zacząć od Wzgórza Gellerta, którego nazwa pochodzi od biskupa Gellerta - jak głosi legenda, poganie w drewnianej beczce spuścili go ze wzgórza. Główną budowlą jest tutaj Cytadela, wzniesiona po upadku węgierskiej Wiosny Ludów, oraz Pomnik Wolności, czyli 14 metrowa kobieta z brązu, trzymająca nad głową palmowy liść. Oba zabytki górują nad miastem, zaś w nocy są przepięknie podświetlone, co miałam okazję zauważyć podczas wieczornego rejsu po Dunaju. 




Kolejny punkt to Wzgórze Zamkowe
Jego centralny punktem jest oczywiście Zamek Królewski - olbrzymi kompleks, wielokrotnie niszczony i odbudowywany na przestrzeni wieków. Obecnie pięknie odrestaurowany, cieszy oczy wszystkich wielbicieli zabytków i historii.
Byliśmy tam tuz przed godziną 12 więc udało nam się zobaczyć zmianę wart honorowych przed zamkiem. Żołnierze pełnią taką wartę, zmieniając się co godzinę, ale w samo południe ceremonia ta jest najbardziej widowiskowa i trwa kilka minut. 

Z drugiej strony wzgórza znajduje się również warta obejrzenia przepiękna Baszta Rybacka. Wyglądające niczym z bajki o Alladynie wieżyczki zbudowano podobno w miejscu dawnych murów zamkowych, a nazwa pochodzi od średniowiecznego cechu rybaków, który bronił tego fragmentu fortyfikacji. O ich malowniczności chyba najbardziej świadczy fakt, iż oprócz turystów dużo tam... młodych par, robiących pamiątkowe zdjęcia w strojach ślubnych :)



Przenosimy się ze wzgórza na Plac Bohaterów, poświęcony ofiarom I Wojny Światowej. 
Do tego miejsca mam pewien sentyment, bo właśnie tutaj mam mnóstwo zdjęć z dzieciństwa, razem z rodzicami i ich znajomymi.
Monument, który widzicie na zdjęciu to Pomnik Tysiąclecia, które budowę rozpoczęto w 1896 roku, z okazji hucznych obchodów 1000-lecia państwa.  Centralnym punktem jest kolumna z archaniołem Gabrielem, zaś boczne kolumnady przedstawiają postacie ważne w historii Węgier, jak św. Stefan czy Maciej Korwin.



I jeszcze lokalne widoczki - rękodzieło podobne do naszej sztuki góralskiej :)



Szentendre było ostatnim punktem naszej wycieczki. To małe, urokliwe miasteczko znane jest przede wszystkim z Muzeum Marcepana. Zdolne i pracowite panie w pocie czoła tworzą małe, średnie i naprawdę wielkie cuda z tej pysznej masy. Postacie z bajek, kaktusy naturalnych rozmiarów czy postacie Księżnej Diany i Michaela Jacksona w skali 1:1 to tylko kilka eksponatów kryjących się we wnętrzach budynku. Jest też sklepik, gdzie można kupić marcepanowe pamiątki, słodycze i ozdoby. Niestety nie mam fotek, zostawiłam aparat w autokarze.

I Wyszechrad  - ostatni rzut oka na Dunaj w drodze powrotnej :)


Kocham Węgry!

21 komentarzy:

  1. SUPER sprawa! Świetne widoki i zazdroszczę wyjazdu!

    OdpowiedzUsuń
  2. rewelacyjne zdjęcia! Lepsze jak pocztówka!

    OdpowiedzUsuń
  3. Również kocham Węgry i mam z nimi własne przeżycia. Również dzięki tacie, który tam pracował, więc mieszkałam tam przez 4 pierwsze lata mojego życia - tak się złożyło, że akurat wtedy się urodziłam, więc się przeprowadziliśmy. Oczywiście nic nie pamiętam z tamtego okresu, zostały tylko zdjęcia. Ale poznałam tam pewną kobietę, na którą do dziś mówię "babciu". Bo taka dla mnie jest. Staramy się co roku w wakacje tam jeździć. Oprócz kolorów i widoków, jakie tam są miło wspominam figi. Takie bułeczki jak ślimaki z kakaem. Sądząc po moim opisie, mogą wydawać się słodkie, ale ich smak jest naprawdę "wyczuty". Polecam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Piękne zdjęcia z podróży, zapewne wypad udany ♥.

    http://delavie-paula.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. piękne rejony!

    muszę namówić Lecha w końcu na jakiś wojaż zagraniczny, bo to grzech tak gnuśnieć w tej Łodzi ;P

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy tam nie byłam. Świetna fotorelacja :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepięknie tam! ♡ zdjęcia fantastyczne! ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepiękne zdjęcia :) Ja nigdy nie byłam na Węgrzech, ale może kiedyś będzie mi to dane :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Tez mam senstyment do Wegier, to bylo pierwsze panstwo ktore w zyciu odwiedzilam :) Jak bylam mala to nalezalam do zespolu tanecznego, takiego goralskiego wiesz :) i wlasnie tam jezdzilismy na koncerty :) fajnie bylo i z przyjemnoscia wspominat tamte czasy :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie miałam okazji być na Węgrzech czego, po Twoim poście, żałuję jeszcze bardziej!
    Piękne zdjęcia! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Piękne zdjecia, byłam tam dwa lata temu :)
    zapraszam do mnie na wakacyjny wpis z Malty:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Budapeszt, Węgry miałam okazję zobaczyć w latach 80 ale nie był to czas na zwiedzanie, zawsze marzyłam, żeby tam wrócić i zwiedzić. Niestety chyba już mi się nie uda dlatego dziękuję, że mogłam u Ciebie zobaczyć namiastkę pięknych rejonów. pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. TAK , zdecydowanie jestem za Węgrami !
    ♥♥♥♥

    http://patrycjabunt.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. nigdy tam nie byłam, ale widzę, że jest przepięknie\
    śliczne fotki
    i super wszystko opisałaś

    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion
    :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, do samego Budapesztu nie udało mi się dotrzeć. Poznałam Węgry od strony Balatonu . Na Twoich zdjęciach Budapeszt bardzo pięknie się prezentuje :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Aż żałuję, że nie miałam więcej czasu na zwiedzanie Węgier. Bardzo mi się tam podobało a Budapeszt mnie zachwycił. Panuje tam bardzo specyficzna atmosfera, szczególnie po zmierzchu. Tak mnie skutecznie zachęciłaś, że chyba jeszcze tam wrócę :):)

    OdpowiedzUsuń
  17. Piękne zdjęcia :) Jeszcze nie miałam okazji zwiedzić Węgier ale kiedyś na pewno tam wyląduję :)

    OdpowiedzUsuń