niedziela, 15 listopada 2015
Ekshibicjonistka
Brak prywatności w obecnych, zinformatyzowanych, czasach.
W tym nasz blogerski ekshibicjonizm.
Takie właśnie zagadnienie pośród kilku innych wybrałam, gdy Ewa - Viosna zaprosiła mnie do wzięcia udziału w zabawie.
Zasadniczo, nie bawię się w łańcuszki typu: czy wolisz makaron czy ryż, Brad Pitt czy Johnny Deep, żółty czy różowy. Jednak tym razem, zadaniem było napisanie posta na określony temat, postanowiłam więc się przyłączyć.
W dzisiejszych czasach ludzi można podzielić na dwa obozy - tych, którzy używają mediów społecznościowych, typu Facebook/Instagram/Tweeter oraz tych, którzy tego nie robią. Żadna z tych grup nie jest ani gorsza ani lepsza, bo każdą z nich charakteryzuje wolna wola. To ona określa, czy chcesz dzielić się swoim życiem z innymi, czy też nie.
Spotkałam się już z wieloma opiniami. Jedni mówią "nie masz Facebooka nie istniejesz", drudzy z kolei twierdzą, że są ponad to, takich atrakcji w postaci internetowego życia nie potrzebują. Obie tezy są słuszne.
Rok 2015 nie przypomina może tego, jaki prognozowano nam w kultowym "Powrocie do przeszłości", ale technologicznie ruszyliśmy mocno do przodu w porównaniu do wieku XX.
Internet jest obecnie najpowszechniejszym narzędziem komunikacji, wymiany poglądów, informacji. Dociera praktycznie wszędzie, czyni świat globalną wioską, ale to tylko od nas zależy, czy chcemy do niej należeć, czy nie. Czy będziemy własną prywatność cenić, czy też nie mamy nic przeciwko publikowaniu zdjęć z wakacji, imprez rodzinnych, czy nawet zakupów. Ludzie z natury są ciekawi świata i wścibscy, lubią więc podpatrywać, co słychać u innych, dlatego media społecznościowe są tak popularne.
Aprobata społeczna to jedna z podstawowych potrzeb człowieka, poczucie przynależności do grupy również. Facebook i inne portale dają to w jakimś mniejszym lub większym stopniu. Ktoś lajkuje Twoje zdjęcia, ktoś Cię lubi, zauważa, nawiązuje niewidzialny kontakt. O ile nie przesiadujesz godzinami w sieci i nie jest to już uzależnienie, nie ma w tym nic złego. To Twój wolny wybór.
A co z tym blogerskim ekshibicjonizmem?
Sam fakt prowadzenia bloga w pewien sposób definiuje taką potrzebę, chęć pokazania innym siebie i swojego stylu. I w tym również nie widzę nic złego, o ile działasz w zgodzie ze sobą. Nikt nie określa granicy, co możesz pokazać na blogu, a czego nie, wyznaczasz ją ty sam. Jeśli czujesz potrzebę wrzucenia posta z wakacji i zaprezentowania światu swojej boskie figury w bikini, zrób to. Jeśli nie chcesz pokazywać na blogu swojego mieszkania, męża, dzieci, ogranicz się do stylizacji.
Ekshibicjonizm i brak prywatności łączą się ze sobą, a punktem najbardziej je spajającym jest właśnie owo wewnętrzne poczucie barier, które sami sobie ustalamy. W tym znaczeniu, barier w sensie pozytywnym, jako pewnej linii, której przekroczyć nie chcemy, a nie jest nam zakazane. Tylko my decydujemy.
kochana masz całkowitą rację,
OdpowiedzUsuńto my decydujemy o tym, co i jak chcemy pokazać,
to że ktoś poszedł o krok dalej, nie znaczy, że my tez musimy,,
ja do dzisiaj dostaję komentarze od anonimów, że to dziwne, że piszę na tematy dziecięce, a nie pokazuję zdjęc córeczki - ale przecież to tylko moja decycja
Pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
Marysiu, udostępnianie zdjęcia dziecka to Twoja decyzja, nic nikomu do tego. Popieram Cię :)
UsuńKażdy ma wybór: dzielić się szczegółami swego życia lub zachować prywatność.
OdpowiedzUsuńW ostatnich czasach to pierwsze już się zrobiło swego rodzajem obowiązkiem dla osób popularnych.
http://valerysdailyinspiration.blogspot.com/2015/11/pielegnacja-twarzy-naturalnymi-kosmetykami.html
Chyba nie wszystkich, jest dużo gwiazd, które tego nie robią, np. nikt do tej pory nie widział dziecka Blake Lively,
Usuńnt fc,instagrama itp nie wypowiem się, bo nie korzystam, więc nie oceniam, ale nt bogerskiego swiatka juz mam swoje zdanie. Blogerów dzielę na tych co mają coś do powiedzenia i tych co wolą się stroić i nie mają nic więcej do zaoferowania. Odwiedzam i komentuję u tych drugich ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
pomyłka: odwiedzam i komentuję, u tych pierwszych oczywiście ;)
UsuńJuż się wystraszyłam :)
UsuńW dzisiejszych czasach prywatność to coś bardzo archaicznego. Każdy jest wszedzie i pokazuję się z jak najbardziej intymnej strony. Pokazanie męża czy dzieci, figury w stroju sportowym jeszcze przejdzie, ale jak widzę co drugi profil dupę w stringach , czy same cycki bez twarzy to mnie szlag trafia.. Już chciałam zakładać grupę : Stop robienia porno z instagrama ..
OdpowiedzUsuńTo wielki i obszerny temat, który i mnie irytuje. Niby każdy sam wyznacza granice, ale jednak jest coś takiego jak kultura i dobry smak, chwalenie się tyłkami i cyckami jest po prostu żałosne.
Usuńno... prawda ;)
OdpowiedzUsuńW końcu ktoś poruszył taką kwestię! Do tego jeszcze napisałaś coś, z czym się całkowicie zgadzam. Lubię swoją prywatność i bardzo ją cenię, jednak prowadzenie bloga mocno w nią ingeruje. Jednak to autor bloga zawsze decyduje co nadaje się do publikacji, a co nie i ile z siebie chce pokazać światu.
OdpowiedzUsuńWrzucam do obserwowanych, czas najwyższy wreszcie to zrobić ;)
dziękuję, bardzo miło :)
UsuńPaulinko cieszę się, że poruszyłaś ten temat! I chyba nie muszę pisać, że znów podpisuję się dwoma rękami:).
OdpowiedzUsuń:)
UsuńŚwietny tekst :)
OdpowiedzUsuńZgadzam sie, każdy sam wyznacza sobie granicę. Każdy moze też sam decydować tym czym chce się dzielić. Zawsze będą przeciwnicy i zwolennicy serwisów społecznościowych, ale to ,że kazdy jest inny jest zaleta tego świata i nie powinno się "hejtować" innych za to czym chcą bądż nie chcą się dzielić :)
OdpowiedzUsuńDobrze powiedziane :) (tzn napisane :) )
OdpowiedzUsuńPaulinko, dokładnie tak jest! chcesz to piszesz nie chcesz nie piszesz, pokazujesz albo nie, nikt Cię do tego nie zmusza a że skomputeryzowaliśmy sie to fakt, jak wszystko ma swoje plusy i minusy, jak zawsze :)
OdpowiedzUsuńa jak tam Twoje zdrówko, lepiej ? Buziaki :)
Madziu niestety nie lepiej, zapalenie krtani i oskrzeli, od wczoraj leżę w łózku na antybiotyku i ledwo mówię.
UsuńZgadzam sie z tym co napisalas, ale nie do konca popieram to, ze to indywidualna sprawa każdego ile pokazuje.... Dla mnie dzieci sa bardzo kontrowersyjnym obiektem. Jako dorośli decydujemy w pewien sposob za nie. A co bedzie za kolejnych kilka lat jak dziecko pojdzie do szkoły? co sie dzieje z psychika takiego dziecka kiedy jego zycie jest na podglądzie wszytskich? I wreszcie nigdy nie wiadomo kto siedzi po drugiej stronie monitora...
OdpowiedzUsuńTwoje granice są doskonałe tak jak ty.
OdpowiedzUsuń