środa, 14 września 2016

Książkowy przegląd sierpnia

Wrzesień już w połowie, a ja nadal nie opublikowałam książkowego podsumowania ubiegłego miesiąca.
A jest się czym pochwalić  - przeczytałam aż 7 pozycji!
To będzie najprawdopodobniej najdłuższy z dotychczasowych postów na moim blogu :)

zdjęcia: empik.com


Przede wszystkim zamknęłam serię Jo Nesbo z Harrym Hole. Jest mi z tego powodu trochę smutno, bo przywykłam bardzo do mojego ulubione norweskiego komisarza z problemami, a teraz pozostaje mi tylko czekać na kolejną część. I mieć nadzieję, że autor w ogóle zdecyduje się ją napisać...
"Pierwszy śnieg",  "Pancerne serce" ,"Upiory" i  "Policja" to cztery ostatnie części przygód HH.
W każdej z nich pojawia się nowy "czarny charakter", a w intrygi zostają wplątane najbliższe Harremu osoby - ukochana Rachel i jej syn Oleg. Historie rozciągają się na okres kilku lat, ale też podobnie jak w pozostałych częściach są wątki łączące się ze sobą, dlatego warto czytać chronologicznie, po kolei. Pojawiają się niespodziewane zwroty akcji, nowe kobiety w życiu komisarza, ginie również jeden z jego bliskich współpracowników i przyjaciół.
Kto czyta, ten doceni kunszt literacki Nesbo. Trzeba być naprawdę dobrym pisarzem, by przez kolejne 10 części ciągle trzymać wysoki poziom, samemu podnosząc sobie poprzeczkę w wymyślaniu intryg i nieprzewidzianych przez czytelnika scenariuszy.


zdjęcie: empik.com


"Znalezione nie kradzione" Stephen'a King'a.
Druga część przygód detektywa Billa Hodgesa, znanego fanom pisarza z wcześniejszej powieści pt. "Pan Mercedes". Według mnie bardzo udana kontynuacja, King udowadnia po raz kolejny, że jest nie tylko mistrzem horroru, ale i kryminały pisze równie dobre.
John Rothstein to amerykański pisarz, który zasłynął jako twórca kultowej postaci Jimmy'ego Golda. Jednak od kilkunastu lat nie wydał żadnej powieści, żyje na odludziu i nie udziela się towarzysko.
Pewnej nocy autora napada grupa młodych ludzi, z których jeden, Morris Bellamy, okazuje się fanem pisarza, nie mogącym pogodzić się z zakończeniem serii o Goldzie. Mordują oni Rothsteina, rabują sejf i ku swemu zaskoczeniu (i radości Morrisa), znadują również kilkaset notesów, będących nieopublikowaną dotąd kontuacją przygód Jimmy'ego.
Uciekając z miejsca zbrodni Bellamy zabija swoich kompanów i ukrywa skradzione pieniądze oraz zapiski w kufrze przy leśnej ścieżce. Po czym świętując triumf, zostaje oskarżony o gwałt i trafia do więzienia...
Mija kilkadziesiąt lat. Rodzina Saubergów przeprowadza się do dawnego domu Bellamy'ego. Nastoletni Pete podczas spaceru w pobliskim lesie odkrywa coś, co okazuje się zakopanym kufrem. A w środku znajdują się tysiące dolarów, oraz notesy... W sytuacji, gdy ojciec został poszkodowany podczas ataku Pana Mercedesa i rodzina ledwo wiąże koniec z końcem, chłopak nie zastanawia się długo i zatrzymuje znalezisko dla siebie. Od tej pory, co miesiąc, jako anonimowy darczyńca przysyła pieniądze rodzicom.
Tymczasem na wolność wychodzi również Morris, od lat ogarnięty obsesją poznania dalszych losów ukochanego bohatera literackiego, opisanych w notesach Rothsteina... Chce odzyskać swą własność za wszelką cenę!
Polecam tą książkę, nawet jeśli nie czytaliście "Pana Mercedesa", możecie po nią sięgnąć!


zdjęcie: empik.com


Jak na Jo Nesbo i objętość jego książek, ta wydaje się jedynie bardziej rozbudowanym opowiadaniem i tak chyba jest w rzeczywistości. Mowa o pozycji pt. "Krew na śniegu".
Szczerze jestem rozczarowana, bowiem historia sama w sobie dość banalna i znana z wielu hollywoodzkich produkcji - seryjny zabójca Olaf na zlecenie swego szefa ma zlikwidować jego żonę. Zakochuje się jednak w kobiecie i staje przeciwko własnemu pracodawcy, postanawia zabić go i uciec z wybranką. Nie jest to jednak takie proste...
Oczywiście Nesbo nie byłby sobą, gdyby trochę nie "namieszał", książka jest napisana również ciekawie, ale nie jest to poziom sagi o Harrym Hole.


zdjęcie: empik.com


Ostatnią pozycją, o której chcę Wam napisać i którą "popełniłam" na sam koniec sierpnia jest "Gniew" Zygmunta Miłoszewskiego. Nad talentem autora rozwodzić się chyba nie muszę, chwaliłam go przy okazji poprzednich miesięcznych przeglądów, gdy polecałam Wam "Bezecennego" oraz dwie pierwsze książki trylogii o prokuratorze Szackim - "Uwikłanie" i "Ziarno prawdy".
Dość długo zajęło mi zdobycie ostatniej, "Gniewu" właśnie, tym bardziej oczekiwania miałam duże. Zawiodłam się strasznie!
O ile pozostałe części czyta się doskonale, a akcja wciąga od samego początku, o tyle z "Gniewem" męczyłam się strasznie. Zainteresowała mnie ta pozycja dopiero przy samym końcu, a sami wiecie jak ciężko czyta się coś dla zasady - "zaczęłam, muszę skończyć".
Tym razem Szacki ląduje na Warmii, w prokuraturze w Olsztynie. Prowadzi tam mniej lub bardziej rutynowe sprawy, jest znudzony pracą i życiem. Gdy więc w starym bunkrze przy remontowanym szpitalu zostaje znaleziony szkielet, sprawa od razu zostaje zaklasyfikowana jako niemieckie zwłoki z czasów II wojny światowej. Do czasu, gdy okazuje się, że owe kości mają mniej niż kilkanaście lat, na dodatek należą do kilku różnych osób...
Plusem jest na pewno zawiłość intrygi i osadzenie w naszych polskich realiach, gdzie przemoc domowa dalej jest tematem tabu. Natomiast chwilami cała historia wydała mi się po prostu absurdalna, nie pomagają w tym takie postacie, jak np. doktor Frankenstein czy Jan Paweł Bierut. Same w sobie opisane dobrze, natomiast drażniło mnie od początku to zapożyczenie słynnych nazwisk/imion. Jakieś to wszystko naciągane, z deka przerysowane. Jakby autor nie miał do końca pomysłu na "Gniew" i szukał inspiracji między innymi w polskiej historii i ...amerykańskich serialach kryminalnych.
Jest to moja subiektywna opinia, Wam książka może się bardzo spodobać, zresztą na "lubimyczytać" ma właściwie same doskonałe recenzje. Ja nie potrafię się przekonać i jestem bardzo rozczarowana, bo polubiłam Teodora Szackiego i śledziłam jego dotychczasowe losy z wielkim zainteresowaniem.

A tak a propos -Czy Wy też wyobrażacie sobie od razu postacie z książek?
Ja od początku widziałam Szackiego jako Michała Żebrowskiego, w eleganckim garniturze jak w "Na dobre i na złe" i z siwymi włosami (przez Wiedźmina!).  Wprawdzie krótkimi, ale... :) Ciacho z ciętym humorem i intelektem :)
To taka mała, prywatna dygresja.

A co w planach?
Na półce z książkami czeka "Pochłaniacz" Bondy, którego jestem niezmiernie ciekawa, poleci ze mną na urlop, a wrażeń spodziewajcie się w kolejnym miesięcznym podsumowaniu.

9 komentarzy:

  1. Teraz nie mam czasu na książki, ale pamiętam czasy, gdy w wakacje czytałam nawet dwie dziennie... !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też pamiętam takie czasu, wróciłabym do nich bardzo chętnie :)

      Usuń
  2. Masz nosa do dobrych książek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Dobre" to zawsze subiektywna opinia, dla jednych Dostojewski, dla innych King :) Natomiast za komplement bardzo dziękuję :) Czytam to, co lubię :)

      Usuń
  3. Moi ubienia autorzy...pare z tych pozycji mam juz za soba, reszta w kolejce czeka. Slyszalam, ze Pochlaniacz niezla jest, ale inne pozycje tej autorki sa podobno duzo lepsze. Nie czytalam, wiec sie nie wypowiem. Jestem ciekawa Twojej opinii.
    Pozdrawiam. Anka

    OdpowiedzUsuń
  4. U mnie "Pochłaniacz" stoi na półce i czeka na lepszy moment czyli jakąś paskudną, przygnębiającą pogodę. Pewnie przeczytasz wcześniej, to się dowiem czy warto ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. nie znam żadnej z twoich książek,ale chętnie po którąś sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciekawe propozycje, gratuluję wyniku, 7 to całkiem, całkiem, ja tylko 3 pozycje mam na swoim koncie w ostatnim miesiącu. Serdecznie pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń