wtorek, 6 stycznia 2015

Wyprzedaże - jak nie dać się nabrać?



Od ponad tygodnia wyprzedaże trwają w najlepsze...
Owszem, niektóre marki zaczęły czyszczenie sklepowych magazynów jeszcze przed Świętami, ale ja celowo podaję taką właśnie datę. Bowiem dla każdej szanującej się modomaniaczki wielkie łowy zaczynają się z dniem 27 grudnia, kiedy to przecenę ogłasza Zara i inne marki koncernu Inditex. Podobno tłumy dzikie i sceny dantejskie... Podobno, bo na żywo nie widziałam i pomimo że szanującą siebie, to jednak chyba aż taką maniaczką nie jestem, przecież to tylko Zara, nie Givenchy czy Balmain :)
Nigdy nie bywam na wyprzedażach na samym ich początku, bo tak naprawdę to pułapka, zwłaszcza na zakupoholiczki, tudzież kobiety, które akurat mają chandrę i muszą sobie coś kupić. W sumie na jedno wychodzi, a mnie również czasem zdarza się być i jednym i drugim :)

Jak więc podejść do tematu "z głową" i nie dać się nabrać na tricki speców od marketingu?

1. Kupuj mądrze! najlepszą zasadą jest przejrzenie szafy i zrobienie listy, choćby w głowie, rzeczy które będziesz nosić, tudzież będą potrzebne. I trzymaj się tego! Bo kupisz kolejną czarną torebkę albo botki podobne do już noszonych, tyle, że obcasik troszkę inny... Naprawdę potrzebne?
Warto również pomyśleć chwilę, czy podoba mi się to rzeczywiście, czy dlatego, bo jest przecenione? Niestety tak działa kobieca logika, czasem coś Nam się wydaje i potrafimy zgłupieć na tle sukienki, pomimo, że mamy już dwie prawie identyczne.. Wtedy wystarczy jedno pytanie - czy zapłaciłabym regularną cenę i nadal chciałabym to, gdyby nie było czerwonej metki SALE? Jeśli tak, sprawa jest jasna, jeśli nie, zostaw na półce czy wieszaku i wiej ile sił w nogach, zanim bóstwa zakupowe doprowadzą Cię do kasy :)

2. Zabierz przyjaciółkę! Śmiesznie brzmi, ale buszowanie po sklepach w dwójkę raz, że jest przyjemniejsze, dwa, druga osoba patrzy na wszystko obiektywnie. Również na to, co mierzysz, co zamierzasz kupić i jak w tym wyglądasz. Może okazać się, że rzecz wcale nie leży tak idealnie patrząc z boku czy z tyłu, co samemu ciężko ocenić. A jeśli to ktoś bliski, to potrafi Ci również uzmysłowić, że masz już podobny ciuch, o czym czasem w ferworze zakupów możesz zapomnieć :)

3. Nie idź na pierwsze przeceny! Magiczny koniec grudnia, w torebce kopertka z gwiazdkowym pieniężnym co nieco od rodziny i już nieopatrznie coś kupisz. Bo się wyprzedaż zaczęła a ty masz dodatkowe fundusze... A tak naprawdę, pierwsze przeceny są niskie, czasem tylko kilka czy kilkanaście złotych. Lepiej poczekać.

4. Sprawdź czy w sklepie jest dużo sztuk danego modelu! To gwarantuje, że zostanie on później jeszcze bardziej przeceniony - aż tak się te panie nie zabijają, żeby wszystko wykupić na pniu 27 grudnia. Tak naprawdę niezłe łupy trafić można mniej więcej od połowy stycznia, po trzeciej mniej więcej obniżce.

5. Porównaj, czy nowa cena to naprawdę okazja! Najlepiej, jeśli masz już coś upatrzone i znasz wartość rzeczy, wtedy łatwo porównać. Gorzej, jeśli nie.. Niestety, niektóre marki zawyżają cenę która jest niby wyjściową, przekreśloną na metce z przeceną. A gdy odkleisz naklejki niby to kolejnych obniżek, okazuje się, że pierwotnie ta cena wcale nie była tak wysoka i nie jest to aż tak wielki szał...

6. Nigdy nie wyrzucaj paragonu i upewnij się czy jest opcja zwrotu! Często kupujemy impulsywnie, nawet rzeczy z wishlisty, a tym bardziej gdy działa magiczne "SALE" na witrynach sklepowych. A potem okazuje się, że jednak to nie o to do końca chodziło, lub źle leży, czego w przymierzalni na szybko nie zauważyłaś. I robi się problem, bo zgubiłaś paragon, albo minął termin zwrotu, lub też w najgorszym wypadku oba :) Często też rzeczy przecenionych po prostu nie można oddać, warto więc upewnić się u sprzedawcy jak to w danym sklepie wygląda.

7. Nie odrywaj metek dopóki nie zamierzasz założyć! Niestety, w korelacji z punktem poprzednim i dotyczy zakupów w ogóle. Kilka razy nabyłam coś, oderwałam metki w pierwszym zachwycie, powiesiłam do szafy no i właśnie... I w szafie ta rzecz żywot zakończyła, bo mi coś w niej przestało pasować. A oddać nie ma jak. Wtedy pozostaje próbować odsprzedać komuś znajomemu, czy też na Allegro lub Vinted, ale nie ma gwarancji, że uda Ci się odzyskać całą kwotę.

8. Aktualna wyprzedaż to niekoniecznie aktualna kolekcja! Lubicie przepłacić za... staroć?Niestety duże koncerny mają tendencję do traktowania nas trochę jak kraj trzeciego świata... Co to znaczy? Część kolekcji w ogóle do Polski nie trafia, inne z opóźnieniem, a podczas wyprzedaży wystawiane są resztki starych i bardzo starych linii, np, sprzed dwóch lat. Nie wiem jak Was, mnie to bardzo denerwuje, nie znoszę "odgrzewanych kotletów". Oczywiście, są ubrania klasyczne, modne latami i też takie mam - nie wymieniam szafy co sezon - ale te sklepowe starocie to przeważnie jakieś nie sprzedane, dziwne w fasonie pozostałości z salonów z innych krajów. Dla przykładu - kilkukrotnie nabyłam coś w second handzie, co wisiało w salonie sieci z literką "H" w nazwie jako aktualna "przeceniona" kolekcja!

9. Uwaga na uszkodzenia! Na końcu, ale rzecz bardzo ważna - dziurki, zaciągnięcia i inne miłe niespodzianki, na które można się natknąć. Polityka sklepów jest taka a nie inna, sprzedawca przy kasie nie poinformuje o uszkodzeniu. Dlatego zawsze dokładnie obejrzyjmy kupowany produkt, zresztą dotyczy to nie tylko wyprzedaży. Bo potem okaże się, że śliczna bluzeczka ma dziurkę na boku i nadaje się tylko do kosza - zwrotu nam zapewne nie uznają, bo towar uszkodzony, naprawić nie ma jak...


Mam nadzieję, że cokolwiek Wam to pomoże, ja trzymam się tych zasad od lat i udaje mi się nie zostawiać fortuny na wyprzedażach a moja szafa choć mocno wypełniona, to jednak dość racjonalnie. Czego i Wam życzę :)



45 komentarzy:

  1. Bardzo fajny post i przydatne wskazówki ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja w River Island kupiłam płaszcz przeceniony o jakieś 200zł i sprawdziłam w domu metki i faktycznie nic nie przeklejali, jak to zwykle robią w Zarze

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wszystkie sklepy tak robią, ale niektóre notorycznie.

      Usuń
  3. Dla mnie wieksza zmorą niz same wyprzedaze był fakt ze pracowalam za rogiem Zary. Codziennie mialam przerwe 45 i co robilam? Zerkalam czy nie maja cos fajnego, moze druga przecena sie pojawila, albo moze nawet i trzecia. Glupio sie przyznawac ale prawie codziennie po przerwie wracaalam z reklamowka Zary. Wszyscy juz chyba w 700 osobowym biurowcu rozpoznawali mnie po tej granatowej torebeczce. A jak mi sie zdarzylo, ze wrocilam bez zakupow, to pytali czy Zara byla dzis zamknieta :) Ile ja tam kasy zostawilam, to nawet wole nie liczyc, malo tego do dzis znajduje w szafie jakies bluzki z metkami ktorych jeszcze nie mailam na sobie. Ehhh... Na szczescie juz tam nie pracuje, moj portfet na tym nie cierpi, teraz chodze na zakupy tylko wtedy jak mi cos potrzeba :) A twoje rady jak najbardziej cenne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie Ci się nie dziwię, pewnie też bym chodziła, może nie codziennie, ale pewnie byłabym częstym gościem :)

      Usuń
  4. Ostatnio (ale nie w czasie wyprzedaży ;)) kupiłam torebkę w Sinsay, pokazywałam zresztą na insta, torebka super się sprawdza, ale nie o tym... Kupiłam ją za 69,90 (bodajże, coś takiego), pod spodem miała naklejoną cenę 119,90 - no ok, przecenione, fajnie. Pod 119,90 było... 199,90 (tu już się zaczęłam poważnie zastanawiać czy ktoś kupiłby torebkę w Sinsay za dwie stówy), no ale okej, przecenione, fajnie. Najśmieszniejsze jest to, że pod tymi wszystkimi naklejkami, na oryginalnym kartoniku cena była 99,90 :D No cóż... Ja kupiłam taniej, ale gdybym kupiła za te "pierwotne" 119,90, to bym się nieźle zdenerwowała :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. to ten sam koncern co Reserved... ja kupiłam on-line w R. spódnicę, w sklepie stacjo nie było już rozmiaru. Ważne w tej sprawie, ta sieć ma ceny drukowane na metkach, ale i z naklejkami. No i w salonie cena 129 zł z naklejką, za tyle też kupiłam w sklepie internetowym. Kiecka przyszła prosto z magazynu, a tam na metce NADRUKOWANE 99 zł... czyli przyklejają w salonach wyższą cenę i za takową sprzedają... odechciało mi się tam zakupów.

      Usuń
  5. fajny post
    ja czekam na większe wyprzedaże i może za tydzień wybiorę się na zakupy,
    choć sklepy internetowe kuszą mnie i to bardzo ;)

    pozdrawiam serdecznie
    Marcelka Fashion
    :)

    OdpowiedzUsuń
  6. świetne rady, ja najczęściej kupuje po trzeciej obniżce

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałaś o jednym: że sklepu, lubię "przebijać" ceny. Cena na metce jest naklejona na starą ceną. Kilka razy zauważyłem, że cena promocyjna jest wyższa, niż cena normalna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z taką praktyką się na szczęście nie spotkałam, ale wierzę, że tak jest. Jakiej sieci unikać?

      Usuń
  8. mega mądry post ! ja też zawsze wyczekuję ostatnich wyprzedaży, w szczególności po obejrzeniu programu o H&M :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co to za program? chętnie bym zobaczyła, jest on-line?

      Usuń
    2. trafiłam na niego kiedyś przypadkiem w TV, nazywał się bodajże "Nieczysta gra sieciówek". Generalnie po jego obejrzeniu praktycznie do tego sklepu nie wchodzę :)

      Usuń
  9. Co racja to racja :)
    Ja się w ogóle nie rzucam na przeceny póki co (no dobra, na jedną rzecz się skusiłam, ale przez przypadek), bo ja po prostu NIE CIERPIĘ tłumów w sklepach!
    To dla mnie dramat. Wówczas nawet na niczym oka zawiesić nie mogę, nic mi się nie podoba, a ceny i tak wydają się wygórowane.
    Do Zary wybrałam się 30 grudnia i ta szumna przecena to były spodnie ze 119,99 na 99,99. Odechciało mi się szybko....
    chyba lepiej czuję się w lumpeksach niż na przecenach :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja byłam w Zarze 3 stycznia, też weszłam i wyszłam.

      Usuń
  10. I tutaj masz racje, staram się tak robić chociaż głupią kupiłam kurtkę w pull& bear za 149 zł a po dwóch tygodniach była za 99 zł :)

    OdpowiedzUsuń
  11. ja w tym roku nie wybieram się na łowy bo zawsze zostawię kupę kasy na rzeczy, które są mi niepotrzebne :)

    OdpowiedzUsuń
  12. wypozycjonuj jakoś tego posta, bo warto, żeby gdzieś wysoko w sieci wisiał ;)
    same mądrości ;)
    i sama prawda.

    ja ogólnie uważam, że wyprzedaże to zło ;P
    chociaż fakt wyrzucania przez sklepy starszych kolekcji akurat lubię - nierzadko naprawdę fajne jakościowo ciuchy da się tam znaleźć (w Zarze znalazłam ostatnio moc kaszmirowych i moherowych swetrów sprzed dwóch sezonów - naprawdę tanich, chyba tylko dlatego, że "stare" były).
    w porównaniu do ciuchów tej samej jakości z ostatnich kolekcji (też niby sejlowych) o wieeeeele tańszych...

    OdpowiedzUsuń
  13. Chyba w Manufakturze? Byłam ostatnio w Zarze, niestety u mnie w Jurajskiej kaszmirowych swetrów brak :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Mądrze piszesz!!! Ja lubię zrobić rundę kontrolną po interesujących mnie sklepach jeszcze przed sale, pooglądam co mi pasuje a potem wiem czy faktycznie przecenili czy tylko ściema no i w międzyczasie oceniam stan szafy;) Tym sposobem upolowałam bralet z Top Shop w stanie idealnym i 60 % taniej, po czym uciekłam ze sklepów bo nie lubię tłumów;)) Na wariackie zakupy wybiorę się za jakieś 2 tygodnie może coś mi wpadnie w oko;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazdroszczę, w Częstochowie Top Shop będzie może za 100 lat :)

      Usuń
  15. Super porady, oby więcej takich postów!

    OdpowiedzUsuń
  16. wszystko się zgadza, ale nie wszystko działa na przecenach ciuszków dziecięcych...tu zawsze braki, braki, braki...jak tylko pojawia się coś oryginalnego w niższej cenie - znikaaaaaa szybciutko :-(

    OdpowiedzUsuń
  17. bardzo praktyczny post, ja osobiscie nie korzystam z takich przecen, bo uwazam ze wcale nie sa to okazje, kupuje na biezaco przeceniane rzeczy.... :) :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Bardzo przydatne rady, nie tylko na przecenach, ale na zakupach w ogóle :)

    OdpowiedzUsuń
  19. też tak robię :) chociaż wolę chodzić na wyprzedaże sama, jestem bardziej skoncentrowana :)

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. świetnie
    zapraszam do mnie eskucinska.tumblr.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny post! Bardzo przydatny :) Do zobaczenia Kochana :*

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja już od kilku lat nie chodzę na wyprzedaże. Jeśli uda mi się kupić coś po tańszej cenie, to zwykle jest to zakup przypadkowy :) Teraz jednak całkowicie się ograniczam, bo zbieram pieniądze na wyjazd marzeń :)

    OdpowiedzUsuń
  23. ja czekam na ostatni rzut w lutym zawsze :) ale rady mądre bardzo!

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja podczas wyprzedaży nie wychodzę z domu hehe :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Dość oczywiste, ale mało kto stosuje się do wszystkich rad. Powiem Ci, że przygotowałaś się :D

    OdpowiedzUsuń
  26. Ja wstąpiła do Zary w pierwsze dni wyprzedaży, to co się tam działo jest nie do opisania! Tłum ludzi, pełno ciuszków porzucanych byle jak i byle gdzie , nawet na podłodze, oraz kilometrowe kolejki! W takim chaosie nie da się robić zakupów;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo ciekawe rady :) Ja niestety nie mam z jaką przyjaciółką chodzić po sklepach, więc chodzę z chłopakiem a on niestety mi nie pomaga, tylko smętnie "włóczy się" za mną i nic mu się nie podoba :)

    Ja nie szaleję na wyprzedażach, ale jeśli już to wolę jednak wcześniej, bo później zostają same małe rozmiary ( co Tobie akurat nie przeszkadza:)) a ja noszę większy.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ja na wyprzedażach zawsze staram się znajdować prawdziwe okazje. Często trzymam się zasady do 50 zł. :D Chyba że coś jest mi potrzebne i warte wyższej ceny, np kiedyś za 60 kupiłam wełniany płacz, który był przeceniony z 500. W tym roku nadrabiałam braki w szafie, więc kupiłam białą koszulę z koronką w Cubusie za 40 zł, czarną zwykłą w H&M za 20 zł, czarne balerinki na obcasie za 40 zł. Takie rzeczy często są mi potrzebne do pracy i okazuje się, że w szafie brak, bo to nie do końca mój styl (np. nienawidzę chodzić w balerinkach, chociaż te które kupiłam są w stylu retro i akurat takie zaakceptuję nie tylko w pracy). Przed przecenami patrzyłam co jest w sklepach, ale za te trzy rzeczy zapłaciłabym około 300 zł, a wyszło mnie 100. :) Tłumy akurat mi nie przeszkadzają, bo jestem przyzwyczajona do lumpeksów. :D A w Zarze też byłam 2 stycznia, mierzyłam chyba ze 20 rzeczy, a wyszłam z jedną. :D U mnie gorzej to wygląda, jak idę do ciucha na wszystko po 1 zł i znajduję masę ładnych rzeczy. :D

    OdpowiedzUsuń
  29. Zanim kupię zawsze zadaję pytanie: Gdzie to założę? Z czym to założę? Czy jest mi to potrzebne? I jeszcze jedno humorystyczne: Czy w tym można wyglądać jak milion $...ha ha...

    OdpowiedzUsuń
  30. Ja w tygodniu po świętach kupiłam kilka rzeczy upatrzonych wczesniej. Dobrze zrobiłam bo juz się rozeszly ;) ale jeszcze chcę się przejechać w drugiej połowie stycznia z urodzinowymi pieniążkami na ostateczne wyprzedaże. Tylko najbardziej sie boję właśnie tych nieprzemyślanych zakupów tylko dlatego ze cena nizsza

    OdpowiedzUsuń