czwartek, 2 października 2014

Party time!

nierozłączne Trzy Muszkieterki na ściance :)

Tylko weekend na Warszawę to za mało! Konkluzja wynikająca z ostatniego wyjazdu jest jedna.
Co my robiłyśmy w tej stolicy, że tak nam brakło czasu? Wiele i niewiele jednocześnie:
- kilka sesji zdjęciowych - jedną już opublikowałam
- spotkanie na kawie i fotkach z zaprzyjaźnionym i przesympatycznym NabilUnity, którego ja poznałam podczas wiosennego Fashion Week Poland, a Sylwia i Aga miały okazję właśnie teraz
- zakupy w Złotych Tarasach (jest tu wiele sklepów, których nie ma w Jurajskiej, np. TopShop, River Island, Aldo, New Look)
- i oczywiście sobotnie Party Like a Lord Somersby

O tym ostatnim właśnie słów kilka, bo był to główny powód naszego przyjazdu.
Powiem tak - gdyby nie to, że byłam z moimi dziewczynami:  BAMBI BOHO i GNESHKA (a z nimi nie da się nudzić :) i spotkałam mnóstwo znajomych blogerów, uznałabym to za lekki niewypał. Fakt, Ella Eyre, która była gwiazdą imprezy to niesamowity głos i energia! Ale ogarnięcie całości - wielki klaps w pupę dla organizatorów!
Poinformowano nas, że impreza pod dachem więc założyłam kombinezon i szpilki, na wierzch ramoneskę, którą planowałam zostawić w szatni. Owszem, szatnia była, ale wielkim wzięciem się nie cieszyła ani u mnie ani wśród zmarzniętego tłumu. O jakże zazdrościłam koleżankom w kozaczkach i płaszczach! Wymarzłyśmy na kość, a i piwko z lodem zbyt rozgrzewające nie było, innego zaś napoju nie uświadczysz :) Pewnie gdybym wiedziała, że owe "pod dachem" dotyczy wielkiej nieogrzewanej hali otwartej na oścież, ubrałabym się odpowiednio i bawiła doskonale, bo trzeba przyznać, koncert EE świetny! Ewentualnie, gdyby ten event był choć miesiąc wcześniej, koniec sierpnia nie września, kiedy noce są jeszcze ciepłe, sytuacja wyglądałaby inaczej. A tak, troszkę niedosyt, bo miało być epickie party roku, a wyszło troszkę mniej epicko niż zakładał Lord :)
Suma sumarum, wyjazd jako całość uważam za udany, połknęłam warszawskiego bakcyla i ciągnie mnie tam strasznie. Dlaczego? Bo nie udało się zwiedzić wiele, a są miejsca, które chcę zobaczyć...Pałac Kultury tylko z zewnątrz, nie byłam w żadnym muzeum (a lubię takie przybytki), ani nawet w Łazienkach. Niedzielny maraton i zablokowane pół Warszawy skutecznie pokrzyżowało nam plany, a niestety przyjazd Polskim Busem nie dawał możliwości elastycznej ich modyfikacji.
Plan jest więc prosty, stylówki ze stolicy będą pojawiać się cyklicznie bo i zamierzamy bywać częściej, zwłaszcza na wiosnę. Bo to fajne miasto jest :)!

Wybaczcie jakość zdjęć, ale wszystkie z telefonów!

Spakowana więc w drogę :)

Takie tam hotelowe widoczki :)

Ścianka Somersby Party - blogery, blogery i jeszcze więcej blogerów :)

Moja klasyka w czerni, klasyka Lorda nieco inna :)

Gwiazda wieczoru, Ella Eyre - niesamowity głos i energia!

Szklane domy...

I Warszawa w wersji classic...

18 komentarzy:

  1. czytałam właśnie już na paru blogach, że "lekka" klapa była. Miało być fantastycznie, a wyszło troszkę inaczej. Ale co przeżyłyście to Wasze :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdro max!
    Ja niestety nie mogłam wpaść do Lorda - brak dowodu hah :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja z imprezą też mam mieszane uczucia!!!!! Ale co Trzy Głowy to nie jedna! Kolejny wypad przy najbliższej okazji!

    OdpowiedzUsuń
  4. masz w zupełności rację, niewypał z tą halą :/ też myślałam, że wytrzymam w samej sukience, ale jednak musiałam pozostać w płaszczu przez całą imprezę :(

    OdpowiedzUsuń
  5. Szkoda że mnie nie było, chciałabym zobaczyć ten koncert i Was poznać! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że wkrótce się spotkamy na jakimś evencie i poznamy na żywo :)

      Usuń
  6. Miejmy nadzieję, że za rok wszytko wypali i będziecie stałymi gośćmi.. Moimi w Warszawie! Super, że spędziłyśmy ten weekend razem! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Taka raczej kruszynka z Ciebie w porównaniu z innymi blogerkami:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Jeśli chodzi o temperaturę, faktycznie był to średni pomysł... Szczególnie, że wystroiłam się w kieckę (bez rajstop) i sandałki :D I tak bardzo żałuję, że nie dałyśmy rady się odnaleźć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też strasznie żałuję, chciałam Cię poznać!

      Usuń
  9. WSPANIALE!! ZALUJE ZE ODE MNIE TAK DALEKO BYLO! I praca..

    pozdrawiam,
    Ola:*

    OdpowiedzUsuń
  10. Zazdroszczę imprezy! Chociaż z tą temperaturą kiepsko...

    OdpowiedzUsuń
  11. A więc nie mam czego żałować, no chyba tylko tego, że nie poznałam Ciebie osobiście! ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zazdroszczę zakupów w Złotych :)

    Zapraszam do mnie :)
    cvte-olga.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń