Jestem zmienna, jak to każda kobieta. W poprzednim poście letnia tunika i gołe nogi, dziś legginsy i płaszczyk. Letnia tunika przyniosła bardziej trwałe efekty w postaci przeziębienia, stąd wybaczcie, że jestem na fotach dość niewyraźna. Nie zażywałam Rutinoscorbinu :)
Powoli przechodzę w stan jesiennego ukojenia, ta pora roku powoduje, że wyciszam się, spędzam wieczory pod kocem, z książką i pyszną herbatką. Dotyczy to również bardziej stonowanych barw w stroju. Zagłębiam się w czerń, biel, beże, przymierzam się powoli do bordo. Buty w tym kolorze wyglądają obłędnie, być może również jakieś spodnie? Dziś mierzyłam fajne bordowe rurki w TK Maxx, ale były niestety za duże. Ten odcień coraz bardziej wchodzi mi w głowę...
A tymczasem... Set prosty, spacerowo - luźny. Torebka z River Island trochę przełamuje kolorystykę. Na szczęście na żywo nie świeci się tak jak na foto :)
Lubię jedwabne apaszki, jak tylko zaczyna się sezon na płaszcze zaraz na moją szyję wędruje taki dodatek.
Buty/shoes - no name
Getry/leggins - Bershka
Płaszczyk/coat - Denim C.O
Torebka/bag - River Island