niedziela, 29 stycznia 2017

Kubiki



Szarość jest jednym z trzech kolorów, z którymi praktycznie nie rozstaję się jesienią i zimą w materii ubrań i dodatków. Pozostałe to oczywiście czerń i czerwień.
Również tło budynków o nowoczesnej, marmurowej czy podobnej, szarej i stalowej elewacji jest dla mnie najbardziej optymalne. Świetnie "wyciąga kolory" tego, co mam na sobie.
Dziś możecie zobaczyć, że to co piszę potwierdza się w praktyce.
Wprawdzie czerwień zastąpiłam małym romansem z różem, ale i on tu pasuje.
Szary długi, prosty płaszcz Zaful był tym okryciem wierzchnim, którego brakowało w mojej szafie. Nie zapinany, można nosić go luźno z powiewającymi połami (bardzo tak lubię!) lub też spiąć w talii pasem. Do tego zwykły wełniany golf, czarne rurki i moje ukochane sztyblety.
Nakrycie głowy w kolorze nieco niepoważnym, początkowo chciałam ją komuś oddać, ale w końcu pal licho, kto powiedział, że trzydziestolatki nie mogą nosić cukierkowych czapek :) Spodobała mi się bardzo bardzo :), polubiłyśmy się wzajemnie i oficjalnie została.


 



Zdjęcia Ewa (Viosna)


Płaszcz/coat - Zaful
Golf/turtleneck - Catalina
Spodnie/trousers - Mango
Botki/boots - Stradivarius
Torebka/bag - Michael Kors
Czapka/hat - H&M

czwartek, 26 stycznia 2017

Instamix

Instagram wciąga.
Chyba bardziej niż jakikolwiek inny portal społecznościowy. Łapię się na tym, że każdego wieczora leżąc w łóżku klikam w telefon i oglądam to, czym dzielą się osoby, które obserwuję. Piękne miejsca, inspirujące stylizacje, pyszne potrawy.
Sama też często dodaję takie zdjęcia.
Dziś czas na instamix, w razie gdybyście nie wiedzieli, znajdziecie mnie na Insta TUTAJ :)
A jeśli nie macie konta, możecie sobie pooglądać fotki w tym poście.
Podsumowanie grudnia i stycznia.


Od góry od lewej:
kalendarz świąteczny od Domodi
nowe pazurki i jeden z ulubionych zapachów, Aqua Roberto Cavalli
styczniowe łupy wyprzedażowe - kożuszek z ostatniego posta i sztyblety
świąteczny pierniczek autorstwa koleżanki Pati :)
moja pseudochoinka...
świąteczne kosmetyki od Eveline




A tu miks moich selfiaków i zdjęć z moimi kochanymi dziewczynami: Ewą i Mar
Poniżej trochę rodzimej Częstochowy, całkiem urokliwe to miasto :)
Sałatka macedońska w "Skrzynce" - polecam!
Moje wieczory książkowe...
I wiosna w wersji mini czyli fioletowe dzwoneczki w doniczce.



niedziela, 22 stycznia 2017

Dziewczyna pilota



Miłość do kurtki pilotki kwitnie.
Podobno szanująca się blogerka nie powinna pokazywać tego samego ciucha w kilku postach "pod rząd". Że niby szafa taka zróżnicowana, że szukanie nowych rozwiązań, że moda i że ... takie tam, różne powody :)
A z drugiej strony taka jest kobieca natura, chyba większość z nas gdy tylko kupi nowy ciuch, może go nosić w kółko tydzień czy dwa. Pasuje on do wszystkiego i na większość okazji. Tym bardziej, gdy jest okryciem wierzchnim. No i gdy jest to prawda!

Dziś więc wygrywa natura kobiety, nie blogerki i zestaw klasyczny, z jeansami i sztybletami. To mój pewniak tej zimy.

A co by blogerską próżność nieco jednak nasycić :) fotka w śniegu typu "rzucamy śnieżek, cieszymy się zimą". Wszystkie mają, mam i ja :)

A tak zupełnie na poważnie, to już wiosnę poproszę!

Miłej niedzieli i dobrego tygodnia Kochani :)




Foto by Mama


Kurtka/jacket - Steve Madden by TK Maxx 
Szalik/scarf - Burberry
Jeansy/jeans - Hollister
Botki/boots - Stradivarius

środa, 18 stycznia 2017

Winterland



Ramoneska to chyba mój najbardziej ulubiony wynalazek ludzkości, zaraz po internecie i żelkach owocowych :)
Mogłabym nie rozstawać się z tym okryciem, noszę je nawet zimą zamiast swetra na koszulę czy top.
Nic więc dziwnego, że zakochałam się w kurtce, którą widzicie na zdjęciach, od pierwszego wejrzenia już na początku grudnia. Uczucie to pogłębiło się zwłaszcza, gdy zmierzyłam i okazało się, że ciuch leży idealnie. Wprawdzie nieco osłabło, gdy spojrzałam na cenę, ale postanowiłam, że zacznę zaglądać do TK Maxx nieco częściej, w końcu ruszą przeceny... S-ki wisiały aż 3 czy 4 sztuki, może się uchowa.
Pierwsza przecena przed Świętami to jeszcze było nie to, sztukowo też nadal wisiały w pełnym składzie, podobnie w Sylwestra.
W końcu w ubiegłą sobotę postanowiłam sprawdzić, co się na resztkach wyprzedaży w sklepach uchowało. W głowie miałam kilka ubrań i dodatków widzianych on-line, na stronach sieciówek, oczywiście nie muszę chyba pisać, że nic z tych planów zakupowych nie wyszło. Albo rzeczy nie było stacjonarnie, albo na żywo okazywały się nie takie fajne.
No i ta pilotka w końcu...
Skoro mam ją na sobie jasnym jest, że moje łowy zakończyły się sukcesem, ale troszkę nerwowo było. Wisiała sobie jedna sztuka, owszem... bez dopinanego do kołnierza futerka. Które nie oszukujmy się, nadaje temu okryciu charakteru. No i wiedziałam, że być powinno "fabrycznie", że się tak wyrażę. Rozczarowanie podwójne, bo cena zrobiła się naprawdę bardzo dobra. Postanowiłam jednak przejść po sklepie, sprawdzić czy czasem inna sztuka nie wisi sobie samotnie gdzie indziej i tą nieszczęsną dopinkę ma.
BINGO! Moja intuicja górą! Była druga!
Swoją drogą, baby to jednak głupiutkie są, tyle radości o jakąś szmatkę :)

Kurtkę przytuliłam do serca, a przy okazji w Stradivariusie znalazłam proste, klasyczne skórzane sztyblety za 79 zł.
Razem pasują idealnie, co możecie zobaczyć na zdjęciach.
Tutaj w wersji z prostą, sweterkową sukienką i białą koszulą.
Zimą zdecydowanie wolę warstwy niż jedno grube okrycie.




Zdjęcia by Eva


Kurtka/jacket - Steve Madden by TK Maxx
Sukienka.dress - TUTAJ
KOszula/shirt - Ralph Lauren
Botki/boots - Stradivarius
Torebka/bag - MacKenzie
Rękawiczki/gloves - Mohito

niedziela, 15 stycznia 2017

Karnawałowy makijaż Eveline: podkład Matt Pro Expert, Contour Sensation 3 in 1, Loose Powder Cashmere Mat, pomadka Velvet Matt, lakier Metalic Matt, 2 w 1 płyn micelarny + odżywcze serum olejkowe



Nie lubię mocnego makijażu na co dzień. Takiego, który widać z daleka - tak, pisze to kobieta uzależniona od czerwonej szminki :) Jednak używam jej na tzw. wyjścia, czyli imprezy czy spotkania z przyjaciółmi, nigdy do pracy.
Karnawał to jednak okres, gdy można poszaleć na parkiecie, a co się z tym wiąże, również stylizacyjnie i makijażowo.
Dziś przedstawię Wam kilka produktów marki Eveline, które miałam okazję niedawno testować. Nadają się nie tylko na wieczór :)




Podkład Matt Pro Expert
Kremowa konsystencja, która ładnie kryje, to moje pierwsze skojarzenie. Matuje i jak dla mnie lekko wysusza, a to zapewne dlatego, że jest dedykowany cerze tłustej i mieszanej, a ja mam niby mieszaną, ale raczej suchą, dlatego w tej materii pozostanę wierna markom Revlon i Gosh. Myślę natomiast, że dla dziewczyn z cerą wymagającą matującego krycia będzie idealny.
Zaletą jest estetyczne opakowanie z wygodną pompką, oraz cena.
Cena: 21,99 zł
Gdzie kupić: Rossmann i inne drogerie




Contour Sensation 3 in 1
Paletka z bronzerem, rozjaśniaczem i różem to niezwykle wygodne rozwiązanie. Wszystkie trzy ważne w makijażu produkty mamy w jednym opakowaniu. Nie mam zastrzeżeń do żadnego z nich, są dobrze napigmentowane. Rozświetlacz nadaje magicznej mgiełki na twarzy, bronzer podkreśla kości policzkowe, róż je uwypukla i nadaje ładnego kolorytu. Opakowanie dość duże, ale musi takie być, ze względu na zawartość 3 in 1.
Cena: 33,99 zł
Gdzie kupić: Rossmann i inne drogerie




Loose Powder Cashmere Matt
Matujący puder, który nadaje się do każdego typu cery, Formuła "oil free" perfekcyjnie się z nią łączy i pozwala jej oddychać, Estetyczne opakowanie, no i ten kaszmir w składzie! Na twarzy tworzy delikatną, matującą warstewkę. Używam go bardzo oszczędnie, bo moja skóra poza czołem i brodą praktycznie nie wymaga matowania, ale i tak jest bardzo wydajny.
Cena: 27,99 zł
Gdzie kupić: drogerie sieciówkowe




Pomadki Velvet Matt
Jedna to moja ulubiona klasyczna czerwień. Druga to odcień "nude", idealny do pracy.
Obie kremowe, dobrze nanoszą się na usta czy to "z etui" czy za pomocą pędzelka. Ponadto elegancko opakowane, matują, ale nie wysuszają skóry. Dość trwałe, "zjemy" je razem z obiadem, ale w przypadku samej kawy ślady zostają tylko na filiżance, zaś usta dalej kuszą czerwienią.
Cena: 15,49 zł
Gdzie kupić: Rossmann i inne drogerie




Lakier Metallic Mat
Wypróbowałam go na stopach, bo na dłoniach noszę lakier hybrydowy. Tak jak podaje producent, efekt metaliczny, ale zmatowiony, w mojej branży określamy to jako satynę :) Delikatnie i z połyskiem. Pędzelek ergonomiczny, dobrze rozprowadza lakier. Trwały, wytrzymuje kilka dni bez odprysków.
Cena: 7,49 zł
Gdzie kupić: drogerie sieciówkowe




2 w 1 płyn micelarny + odżywcze serum olejkowe
Uwielbiam micele dwufazowe, właśnie takie tłusto - wodniste, które należy wymieszać. Nie tylko doskonale usuwają makijaż twarzy i oczu, ale i nawilżają skórę. Ten w pełni spełnił moje wymagania. Ponadto ma estetyczne opakowanie i całkiem przyzwoitą cenę.
Cena: 12,99 zł
Gdzie kupić: Rossmann i inne drogerie


Dziewczyny, macie jakiś z wymieniowych kosmetyków? Używacie? Napiszcie mi koniecznie!

niedziela, 8 stycznia 2017

Streetlook



Na  dworze jest jakieś milion stopni mrozu, palce zamarzają nawet w rękawiczkach, a ja w płaszczyku i bez owych rękawiczek właśnie (co skraca znacznie proces zamarzania :). Szalona jakaś, czy co?
O moje zdrowie psychicznie obawiać się nie musicie - strój był jak najbardziej dopasowany do warunków atmosferycznych, zdjęcia powstały w Nowy Rok, gdy temperatury oscylowały w granicy zera i lekko na plusie. Umówiłyśmy się z będącą właśnie w Częstochowie Mar na kawę i zdjęcia przy okazji. To właśnie zdolne Marowe łapki popełniły te fotki :)

Wełniany golf i wełniano-kaszmirowy płaszcz oraz skórzane spodnie były tego dnia strojem idealnym.
Idealnie również zgrały się z moim nastrojem, na taki zestaw miałam ochotę, dodatkowo z traktowanym ostatnio po macoszemu kapeluszem.
Zakochana jestem w moim jedynym wyprzedażowym łupie jak dotychczas - botkach z futerkiem i ćwiekami, które widzicie na zdjęciach. Są świetne!


 
 





Kapelusz/hat - H&M
Płaszcz/coat - Twiggy Shop
Golf/turtleneck - Catalina
Spodnie/trousers - H&M
Botki/boots - Stradivarius
Torebka/bag - Michael Kors

środa, 4 stycznia 2017

Czytelnicze podsumowanie grudnia

foto: Empik.com, kolaże by me


Mój grudzień 2016 pod względem czytelniczym był nieco zafiksowany. Konkretnie, na jednej autorce - Charlotte Link.
Jej kryminały spodobały mi się na tyle, że wypożyczyłam kilka i "leciałam" po kolei, na szczęście nie jest to seria, którą czytać trzeba chronologicznie. Zresztą tak zupełnie szczerze, mam chyba chwilowy przesyt sagami wszelakimi :)

"Ostatni ślad"
Elaine Dawson to młoda kobieta, której życie w głównej mierze skupione jest na opiece nad niepełnosprawnym bratem. Mieszkają razem w małym miasteczku, gdzie wręcz wieje nudą, kiedy więc przyjaciółka z dzieciństwa zaprasza ją na swój ślub na egzotyczny Gibraltar, Elaine nie waha się. Niestety mgła na lotnisku sprawia, że lot zostaje odwołany, po kobiecie nagle ginie ślad a policja wkrótce umarza śledztwo.
Mija pięć lat. Dziennikarka Rosanna Hamilton, znudzona życiem rodzinnym postanawiam wrócić do pisania. Jej zadaniem jest stworzenie cyklu artykułów o tajemniczych zaginięciach, jako pierwszy ma powstać ten o sprawie Elaine Dawson... która prywatnie właśnie na ślub Rosanny wybierała się owego feralnego dnia. Zwłaszcza, że nagle pojawiają się ślady, jakoby zaginiona przyjaciółka nadal żyła gdzieś w ukryciu, zaś całe zdarzenie to tylko mistyfikacja, by uciec od "starego życia" z przykutym do wózka inwalidzkiego bratem...


"Nieproszony gość"
Po nagłej śmierci ukochanego męża życie Rebecki Brandt traci sens. Zaszywa się ona w letniej rezydencji na Lazurowym Wybrzeżu, gdzie pogrążona w depresji planuje rozstać się z życiem. Jej plany w ostatniej chwili krzyżuje przyjazd przyjaciela rodziny, Maksymiliana, który przywozi również dwójkę niespodziewanych gości, zabranych po drodze autostopowiczów, młodych Niemców Ingę i Mariusa. Pod wpływem impulsu Rebecka godzi się wypożyczyć nowym znajomym łódź zmarłego męża a ci korzystają z okazji i wypływają na błękitne wody Morza Śródziemnego, obiecując wrócić przed spodziewaną po południu burzą. Podczas rejsu dochodzi do gwałtownej kłótni i rękoczynów między Ingą i Mariusem, a gdy dziewczyna odzyskuje przytomność zamroczona uderzeniem partnera, jego na łodzi nie ma... Poszukiwania chłopaka trwają, Inga w tym czasie zamieszkuje u Rebecki, z którą się zaprzyjaźnia. Tymczasem z Niemiec dochodzą nagle niespodziewane wiadomości - znaleziono bestialsko zamordowanych przybranych rodziców Mariusa, zaś ten ostatni jako podejrzany jest poszukiwany przez policję...


"Wielbiciel"
Leona to atrakcyjna czterdziestolatka, której życie krzyżuje dziwne zdarzenie losowe - podczas powrotu od dentysty obok niej spada samobójczyni, która rzuciła się z budynku. Gdy Leona podbiega do niej jako pierwsza, umierająca kobieta szepcze tylko "wreszcie mu się udało" i traci przytomność, później zaś, po zabraniu przez karetkę, umiera. Bohaterka nie może zapomnieć o kobiecie, na jej pogrzebie zaś poznaje brata zmarłej Ewy, Roberta. Wkrótce też dowiaduje się, że mąż odchodzi do innej. Zrozpaczona, wikła się w romans z Robertem, ale romantyczny kochanek wcale nie jest tak idealny, na jakiego na początku wyglądał, na scenie pojawia się również były mąż Ewy...



Trzy różne historie, które przeczytałam w przedstawionej Wam kolejności. Jednocześnie pozycja pierwsza podobała mi się najbardziej.
Wszystkie dotychczas zaliczone przeze mnie książki Charlotte Link są spójnie, ciekawie napisane. Autorka ma fajne pomysły, akcja rozwija się wartko a zakończenie jest przeważnie zaskakujące, co bardzo sobie w lekturze wszelakiej chwalę. Niemniej "Ostatni ślad", potem "Wielbiciel" i na koniec "Nieproszony gość", w takiej kolejności oceniłabym je, gdybym miała stopniować.