Mroźna pogoda ma zasadniczo jeden plus - jest przeważnie słonecznie i można focić. W granicach rozsądku oczywiście, gdy oglądam na innych blogach dziewczyny robiące obecnie plenery w samych koszulach czy sweterkach, cierpnę...
Ja od kilku dni przykleiłam się do mojej włochatej czapki oraz futerka, jako do wypróbowanego zestawu grzewczego :) Nie szalałam z kolorami, biszkoptowe grube legginsy z Bershki oraz szalik Burberry i rękawiczki w podobnej tonacji rozjaśniają czerń.
Z gatunku nowych gadżetów - beżowy kwiatek z H&M (14,99 zł), który jest jednocześnie spinką do włosów oraz broszką. Mała pierdółka, która przeważnie przydaje się w najmniej oczekiwanym momencie. No dobrze, nie tak do końca nowa, bowiem zadebiutowała w poprzednim poście.
Uciekam zrobić sobie wielki kubek herbaty z imbirem, bo futro futrem, ale mróz robi swoje i przemarzłam, zaczynam kichać, byleby nie zapeszyć...
Szacunek dla mojego Kochanego Braciszka, który robił fotki bez rękawiczek przy minus dziewięciu :)
Botki/shoes - no name
Getry/leggins - Bershka
Futerko/fur - no name
Szalik/scarf - Burberry
Broszka/brooch - H&M
Rękawiczki/gloves - Stradivarius
Torebka/bag - Stefano Serapian