środa, 30 marca 2016

Królewna czy księżniczka?


foto from tumblr, kolaż by me


Pomysł na ten post pojawił się w mojej głowie wczoraj, gdy oglądałam stylizacje dodane na jednym z portali modowych - polskich. Zobaczyłam wówczas na głównej zestaw w pastelach typu szpileczki, bluzeczka, mocno rozkloszowana spódnica. Pomyślałam tylko - o rany, ktoś to jeszcze nosi?
Wybaczcie, ale tak to teraz wygląda, wesele rosyjskiej "gwiazdki"... i jak widać jednak ktoś nosi...
Część Was pewnie teraz przestaje czytać i mnie szczerze nie lubi, ale uwierzcie, ten post nie jest napisany złośliwie, nie mam też zamiaru zadzierać nosa, bo wszystko szyte "z koła" dawno wyrzuciłam. Też ubierałam, chyba jak większość z nas - patrz foto poniżej.
Po prostu, moda ewoluuje więc i my nie stójmy w miejscu.
Zaraz padnie zapewne argument niech każdy zakłada na siebie to, co lubi i w czym się dobrze czuje. Jasne, niech tak będzie, ale skoro to blog modowy (lub też do takiego aspiruje :) to właśnie o trendach chcę dziś napisać. O tym, co "na czasie", a co już nie.




Jakie ciuchy schować głęboko na dno szafy?
Na pewno rozkloszowane spódniczusie (nie umiem nawet pisać o tym jako o spódnicy, to jest właśnie taka... spódniczusia jak na załączonym zdjęciu :) W 2013 roku naliczyłam  z nią aż 6 stylizacji, na szczęście potem mi przeszło. Już dawno nie mam jej w szafie, choć wisiała długo, aż do zeszłej wiosny, w sumie nie wiem po co. Chyba z powodu koloru - ładnie komponuje się z czernią... Zaćmienie umysłowe jak nic!

Uwaga! Sukienusie też wpisują się w tę kategorię (rozkloszowane koszmarki)!
Dziewczyny, ubraniowe "delete" bez mrugnięcia okiem!


foto from tumblr, kolaż by me


Kochane moje, to proste!
Tej wiosny i lata od królewny zdecydowanie lepsza jest księżniczka!
Boho oczywiście!

Co więc wyjąć/kupić?
Klasykę będę Wam polecać zawsze i wszędzie - dobrze dopasowane jeansy, żakiet, biała koszula i szpilki to żelazny zestaw. Przełamać go można modną w tym sezonie apaszką - dodatek niedrogi, a efektowny (w lumpeksie można znaleźć za kilka złotych, bardzo często jedwabną, doskonałą w gatunku). A jeśli jeszcze marynarka będzie aksamitna lub sztruksowa, świetny look gwarantowany.
Ale prawdziwym hitem jest cygańska księżniczka! Styl, lansowany od jesieni, ale od dawna bliski sercu wielu fanek boho (BAMBI :) pozwala na nonszalancję, wygodę i podążanie za światowymi trendami jednocześnie. Kwieciste sukienki w połączeniu z ramoneską są idealne na wiosnę, zaś latem można pokazać trochę ciała i zadać szyku w bluzce odkrywającej ramiona - to już absolutny hit!
Ubrania zagościły nie tylko na wybiegach u światowych projektantów, ale również i w sieciówkach, zaś przy dużej dozie szczęścia można trafić na takie fasony w second handach.
Ja już swoje wyszperałam, niecierpliwie czekam więc na więcej słońca!


foto by H&M
foto from tumblr, kolaż by me

niedziela, 27 marca 2016

Dries Van Noten



Czym wyróżniają się ubrania od światowych projektantów?
Kto ogląda pokazy lub internetowe lookbooki, odpowie krótko - szalone fasony i kolory, których nie widujemy na ulicy.
Kto zetknął się z takimi ubraniami "na żywo" doda zapewne, że to również jakość oraz doskonała forma, krawiectwo na wysokim poziomie.
Obie tezy są prawdą.

Dziś trudno jednak szukać u mnie orgii barw, nie ona również zwróciła moją uwagę, kiedy wynalazłam ten bezrękawnik w second handzie.
Pierwsze, co rzuciło mi się w oczy to skórzane "klapy" po bokach i mięsisty, świetny w gatunku materiał, jak się za chwilę okazało, 100% wełny jagnięcej.
"Dziwne... nietuzinkowe... fajne" - pomyślałam.
Potem spojrzałam na metkę - Dries Van Noten!
Przyznam, że cieplutko mi się zrobiło z emocji, takie oryginalne perełki od światowych tuzów mody trafiają się baaardzo rzadko! Zwłaszcza, gdy jestem w lumpeksie po pracy, po południu, gdy od czasu porannego towaru przez sklep przewinie się już cały tłum ludzi.
Moje szczęście, że nie każdy lubi takie szalone fasony.
Ja lubię.
Wzięłam więc do przymierzalni, ubrałam, pokochałam...
9 zł (tak, dziewięć złotych polskich!) a tyle radości!



 
 



Zdjęcia by Bambi Boho


Bezrękawnik/sleewless - Dries Van Noten
Koszula/shirt - Pull&Bear
Spodnie/trousers - H&M
Szpilki/heels - Ryłko

środa, 23 marca 2016

Yacht club



Nie umiem pływać...
Albo też umiem wybiórczo, zależy jak na to patrzeć. Kiedy woda sięga mi do szyi, mknę jak strzała żabką. Kiedy obok jest materac, którego mogę się w razie czego chwycić, sunę jak rekin w Szczękach" :) Ale nie daj Boże, żebym zamoczyła głowę, albo zorientowała się, ze nogami nie sięgnę  dna, zaś złapać nie ma czego... Prezentuję wtedy panikę i topienie się w czystej postaci.
Z tego też powodu wszelkie jachty i łódki nie są moją ulubioną rozrywką.
Żeglowałam w dorosłym życiu bodajże dwukrotnie, z czego raz zaliczyliśmy "grzyba" i tylko kapok na grzbiecie uratował mnie przed pójściem na dno jak przysłowiowy kamień w wodę. Na zalewie zerwał się szkwał, bujnęło nas lewo, w prawo i świat odwrócił się do góry nogami, średnia przyjemność... Nie znam więc zachodów słońca na Mazurach, a te na Bałtyku czy Morzu Śródziemnym oglądam tylko z plaży.
Żałuję trochę, bo wiatr we włosach to fajna sprawa, ale jednak wolę stały ląd pod stopami.
Tekst powyższy nijak ma się do stylizacji poza faktem, że mam na szyi apaszkę w marynistyczne motywy, niemniej takie właśnie przemyślenia przyszły mi do głowy, kiedy spojrzałam na te zdjęcia.
Rozumiecie, prawda? :)






Zdjęci by Ewa - Viosna


Płaszcz/coat - Zara
Torebka/bag - Zara
SPodnie/trousers - Stradivarius
Szpilki/heels - Zara
Apaszka/silk scarf - no name
okulary/sunglasses - Glamglasses


niedziela, 20 marca 2016

Graffiti girl



Wyjęłam skórzane spodnie.
To był wtorek, znów spadł śnieg i zapanowała iście skandynawska aura, kto śledzi mój FANPAGE lub profil IG mógł się zresztą przekonać na własne oczy :).
Wieczorem szykując ubranie na dzień następny (zawsze robię to wcześniej) odruchowo sięgnęłam więc po coś czarnego.
Ale kiedy wstałam rano w środę, po śniegu zostały smętne resztki, zaś słońce zaglądało w okno i rozjaśniało cały pokój! Ochota na ciemny total look przeszła mi całkowicie.

Czas najwyższy na adidaski!
I bomber - to chyba najgorętsze okrycie sezonu!
Wszyscy wariują za tym bladoróżowym i mało kto zwrócił uwagę na to, że fason jest modny... tak od dwóch lat mniej więcej :) ACNE wypuściło pudrowy oryginał w jednym z topowych kolorów sezonu, kilka marek "się zainspirowało", blogosfera szaleje :) Fakt, blady róż to odcień wyjątkowo pasujący i jasno- i ciemnowłosym, też miałam przez chwilę na niego ochotę, ale szybko mi przeszło, bo ten bomber jest dosłownie wszędzie.
Sam powrót fasonu mnie cieszy, bo mam w takim kroju już dwa okrycia (to jest trzecie) i nic nie wskazuje na razie, że odejdą do lamusa, z drugiej strony, ciężko być oryginalnym...

Ulica, którą widzicie na foto to Garibaldiego, stoi przy niej Filharmonia Częstochowska.
Piękna, wyremontowana parę lat temu, marmury i ogólny szał ciał. Dość często jej schody lub elewacja boczna służą nam jako tło do zdjęć.
Tym razem jednak doszłam do wniosku, że uwiecznimy samą ulicę, konkretnie jej część mniej spektakularną, mocno "polską". Bardziej wygląda to jak wersja "łobuz z dzielnicy" niż blogowe fotki, ale mnie się spodobało. Lubię nowe kadry, a czerwone graffiti fajnie kontrastuje z czernią i szarością.





Foto by Bambi Boho


Buty/shoes - Nike
Jeansy/jeans - Hollister
Bluzka/blouse - H&M
Bomber/jacket  - TUTAJ

środa, 16 marca 2016

Książkowe podsumowanie lutego - Jo Nesbo czy Philip Margolin?



Połowa miesiąca, a ja książkowego podsumowania lutego nadal nie opublikowałam.
Mało tego, zamiast trzymać się postanowienia i przeczytać więcej, "zaliczyłam" tylko trzy książki.
O jedną mniej niż w styczniu.
Wiem, czytanie to przyjemność nie praca na akord i nie powinno się tak przeliczać, ale jakoś czuję wyrzuty sumienia. Może to wina wiosennego przesilenia, usypiam dość wcześnie, mam mniej energii i szybciej mi do rzucania jednym okiem na powtórki "Przyjaciół" a drugim do drzemki niż do pochłaniania literackich dzieł. Niemniej, cały czas mam niedosyt.
Przy łóżku leży kontynuacja sagi Millenium "Co nas nie zabije" i "Niewinność" Koontz'a, czekając na przypływ czytelniczej weny... A tej chwilowo brak...

Ale do rzeczy, co przeczytałam w lutym, oczywiście chronologicznie, może niektórym to nie przeszkadza, ale ja preferuję ciągłość wydarzeń w czasie.
Nie będę oryginalna, jeśli napiszę Wam, że przede wszystkim kolejne części przygód ulubionego norweskiego policjanta, autorstwa Jo Nesbo.

Na pierwszy ogień poszedł "Trzeci Klucz" - to druga część tak zwanej trylogii z Oslo.
Kiedy Harry Hole zostaje wezwany na miejsce zbrodni, nawet nie spodziewa się, że odwiedzi mieszkanie, w którym spędził poprzedni wieczór. Wieczór i noc, ale tego niestety nie pamięta - nadmiar wina, wspomnień i emocji, czy też czegoś innego? Morderstwo jego byłej dziewczyny Anny i splot dziwnych okoliczności sprawiają, że Harry z myśliwego staje się zwierzyną, sam nie będąc pewien, czy być może nie pociągnął za spust. Zwłaszcza, że dowody na miejscu zbrodni jednoznacznie wskazują na niego... Polecam!

"Pentagram" - nareszcie wyjaśniona sprawa zabójstwa Elen Gjelten! Wprawdzie już w "Czerwonym gardle" intryga była jasna dla czytelnika, ale nie dla głównego bohatera, z niecierpliwością czekałam, kiedy wpadnie na właściwy trop. Teraz komisarz Hole nie tylko potwierdzi swoje podejrzenia, ale również znajdzie dowody na to, kto jest słynnym handlarzem bronią zwanym Księciem i kto zlecił zamordowanie jego przyjaciółki...  Na deser seryjny morderca obcinający ofiarom palce, misterna intryga i spektakularne zakończenie!

Bardzo dobra pozycja na wieczór przy herbacie to "Śpiąca Królewna" Philipa Margolina.
Czytałam już kiedyś "Nie zapomnisz mnie" i "Przypadek sędziego Quinna" i jakkolwiek było to wieki temu (i poza tytułami fabuły totalnie nie pamiętam :), tak utkwiło mi w głowie, że to pisarz "wciągający" i warto po niego sięgnąć.
Myślę, że książka potwierdza ugruntowaną pozycję autora w świecie autorów kryminałów, od lektury nie mogłam się oderwać i pochłonęłam ją w ów jeden wieczór.
Z wielką paczką żelków Haribo obok, znikały systematycznie wraz z liczbą przeczytanych stron :)
Akcja rozgrywa się w czasie rzeczywistym, potem w retrospekcjach, następnie znów "skacze" do bieżących zdarzeń, by zakończyć się rozwiązaniem zagadki.
Nastoletnia Ashley Spencer zostaje zaatakowana przez zamaskowanego mężczyznę we własnych domu, ginie wtedy jej ojciec oraz przyjaciółka z którą spędza wieczór. Jej samej udaje się ujść z życiem, wkrótce też napastnik zostaje złapany, jednak udaje mu się zbiec i najwyraźniej chce skończyć to, co niedokończone...

Więcej nie zdradzę, by nie zabierać przyjemności czytania tym, którzy zamierzają się zmierzyć z trylogią Nesbo lub Margolinem. Natomiast z pełnym przekonaniem mogę polecić wielbicielom kryminałów i nie tylko.

Foto by Empik, kolaż mojego autorstwa.

niedziela, 13 marca 2016

Uparciuch



Kiedy baba się uprze, to nie ma bata.
Postawi na swoim, choćby nie wiem co - kupi wymarzone buty pomimo pustek w portfelu, zdobędzie faceta, pomaluje paznokcie na obrzydliwy odcień różu, pojedzie do kina w Pcimiu Dolnym na stary film z Bogartem  - bo chce!
Albo założy szpilki i ramoneskę, pomimo, że termometr wskazuje 6 stopni Celsjusza...
Też się uparłam, chyba to rozumiesz.
Mam po uszy dość botków, płaszczy i kurtek...
Wiosenne przesilenie, totalny brak słońca, za dużo burych miesięcy, za mało zieleni.
Najchętniej założyłabym sandałki (te nowe ze skóry z F&F!), usiadła w jakiejś miłej kafejce NA ZEWNĄTRZ, napiła się kawy i gapiła na świat budzący się do życia wraz z wiosną...
Spodnie zapewne uznasz za przykrótkie i pewnie jakiś tydzień temu zgodziłabym się z Tobą bez dwóch zdań. Ale pobuszowałam w internecie, poszperałam na Instagramie i nagle poczułam ogromną ochotę na takie śmieszne jeansy jak z szafy młodszej siostry.
Potrzeba matką wynalazku - kilka minut przed wyjściem intensywne przemyślenia podparte wnioskiem, że oryginalna długość do szpilek wygląda źle, zaowocowały wzięciem nożyczek w dłoń i szybkim cięciem. Na strzępienie nie miałam czasu, natomiast pewnie to zrobię, nie ukrywając inspiracji spodniami z wiosennego lookboku Zary - wyglądają cudacznie i odlotowo - chcę!
Z całym szacunkiem do marki, milionów monet wydawać nie będę, bo mam na oku ich jedną torebkę :) a w postrzępieniu jeansów wielkiej filozofii nie ma i doświadczenie posiadam. Nie chwaląc się, pierwsze powstały w podstawówce, jakieś dwadzieścia lat temu - zazdrościła mi ich większa część żeńskiej populacji szkoły w Łojkach - tak, nie jestem wielkomiejską panną, ale swojską dziewczyną wychowaną na wsi, buszującą w zbożu z okolicznymi dzieciakami, budującą bazy i wygrywającą konkursy w szybkości przechodzenia przez płot :)
W Częstochowie mieszkam od kilku lat i bardzo to lubię, ale dzikie dziecko we mnie wiosną i latem wprost marzy, by zerwać się ze smyczy konwenansów, wskoczyć do jeziora, potem leżeć na łące i gapić w niebo, buszować wśród pagórków szukając dzikich poziomek (najsłodsze na świecie!) a wieczorem rozpalić wielkie ognisko i upiec najpyszniejsze ziemniaki, najlepiej "wypożyczone" z pola sąsiada. Wrócić do domu wieczorem, pachnieć dymem, z buzią umazaną sadzą i usnąć z najszerszym z szerokich uśmiechów szczęścia...




i  kolor...
Biel, jeans, czerń i plama różu z zielenią na szyi...





Zdjęcia Viosna - Ewa


Koszula/skirt - Zara
Ramoneska/jacket - Shein
Jeansy/jeans - H&M
Szpilki/heels - Ryłko
Torebka/bag - MIchael Kors
Apaszka/scarf - Christian Dior

środa, 9 marca 2016

London boulevard



Kurcze, znowu będzie o Krakowie.
Trzeci raz w ciągu ostatniego półrocza, a zarzekam się ciągle, że tego miasta nie lubię i ono nie lubi mnie.
Tym razem trafiłam na Podgórze. Trochę zniszczone, ale pełne uroku, starych uliczek oraz wiślańskich bulwarów. Prawie się zakochałam. Naprawdę!
Zasługa w tym Lilly Marlenne, która krakowskie bruki zna i była moim przewodnikiem, znalazła nam również nocleg. Mieszkałyśmy w kamienicy, w lokum z wysokimi sufitami i długim korytarzem, pełnym półek z książkami. Głównie filozofia, psychologia i inne nauki humanistyczne. Niektóre wydania jeszcze z XIX wieku!
W powietrzu wprost unosił się duch wielkiej sztuki, na ścianach wisiały portrety słynnych pisarzy, stary plakat teatralny z "Fausta", a na biurku stała pocztówka z genialnym foto Marylin Monroe z lata 60. Klimat przez duże K!
Przy ogromnej biblioteczce (wiecie, takiej na całą ścianę - cudo!) zamarzyłam o sesji zdjęciowej z gatunku "luz, blues i butelka wina w ręce". Zamierzam ową myśl zrealizować następnym razem, kiedy wybierzemy się tam z Mar na wiosnę razem z resztą naszej paczki, czyli Ewą i Bambi (tak, jedziecie z nami, nie przyjmuję odmowy!).
Natomiast teraz poniosło nas na Bulwar Podolski, bardzo malowniczy, mnie osobiście kojarzący się z Londynem. Stare mury, kocie łby i majestatyczna Wisła.
W angielskiej stolicy jeszcze nie byłam, ale pewnie tak właśnie wygląda, tylko mosty mniej nowoczesne i Tamiza zamiast naszej królowej polskich rzek.
Moja lista podróżnicza wydłuża się praktycznie z dnia na dzień, połowa pozycji jest być może banalna (Londyn, ależ oryginalnie...), ale głód podróżniczy rośnie wprost proporcjonalnie. Chcę być wszędzie i zwiedzić wszystko!
Jak pisałam na fanpage, jeśli w ciągu kilku miesięcy znów odwiedzam niezbyt lubiane miasto, to w takim razie wymarzony Półwysep Jukatan może znienawidzę, wtedy na pewno pojadę :)





Zdjęcia by Mar


Marynarka/jacket - Mango
Bluzka/blouse - Zara
Spodnie/trousers - Bershka
Kopertówka/clutch - no name

niedziela, 6 marca 2016

Identify me



Jeszcze chwila i będę ogólnie identyfikowana jako "ta w czarnym golfie"...

... - wiesz, ta blogerka z Częstochowy, no taka w czarnym golfie...
- aaa Moda i Takie Tam!

 :)

Żartobliwe to oczywiście, bo moje ego choć słusznych rozmiarów, nie przekroczyło jednak zdrowych ram i zdaję sobie sprawę, że poza określonym gronem znajomych i odbiorców bloga niewiele osób wie o moim istnieniu. Niemnie Ci, którzy wiedzą pewnie tak mogliby mnie obecnie rozpoznawać. I wysnuwać z tego dwojakie wnioski - nudna, lub też konsekwentna modowo, zależy jak na to patrzeć.
Abstrahując od tego postanowiłam koledze golfowi dać chwilowo spokój i zastąpić go koszulą. Tak całkowicie szczerze, to mam go dość :) Jego i innych swetropodobnych tworów, płaszczy, kurtek, szalików...
Marzę o ramonesce i bluzce bez rękawów bez uczucia skostnienia, zziębnięcia i przemarznięcia.
Prognozy są dobre, wychodząc w piątek rano do pracy już prawie poczułam w powietrzu TEN zapach, ptaki też jakoś radośniej ćwierkały pomimo pochmurnej aury.
Jeszcze chwilka, już nie długo...
Zapowiadam oficjalnie iż to ostatni w tym półroczu zestaw z czapką!







Płaszcz/coat - Shein
Bluzka/blouse - H&M
Spodnie/pants - ACNE
Botki/boots - Zara
Torebka/bag - Wittchen
Czapka/banie - nn

środa, 2 marca 2016

3 sposoby na czarny golf



Wśród klasyków w szafie nie może zabraknąć czarnego golfa, jest ciuchem uniwersalnym - to moje przekonanie od niepamiętnych czasów.
Zawsze też jakiś miałam, czy to z bawełny, czy wełniany, niemniej był to egzemplarz przeważnie gładki i ciemny.
Obecnie golf należy do ubraniowych "must have", co nie znaczy, że jest to fason dla każdego, przy krągłych ramionach i krótkiej szyi niestety nie wygląda korzystnie.
Jednak na innych typach sylwetek prezentuje się dobrze, u mnie pomimo dość szerokich ramion również, dlatego chętnie go noszę.
Dziś szybki przegląd. Chciałabym udowodnić Wam, że warto w tę część odzieży zainwestować, bo pasuje praktycznie do wszystkiego!


1. Elegancja
Szerokie szare spodnie "w kant" same w sobie zwracają uwagę, dlatego góra powinna być stonowana. Stonowana i dopasowana. Czarny golf sprawdzi się idealnie, a ramoneska w kolorze marsala ożywia całość. Blondynki lub rudzielce mogłyby postawić na total black, malujący tylko usta na czerwono.
To szyk trochę w stylu starego Hollywood z lat 40, które ja osobiście uwielbiam. Posągowa ikona tamtych czasów, Marlena Dietrich była wielką fanką takiego fasonu spodni.




2. Z pazurem
Nieśmiertelne jeansy plus panterkowe botki to idealne towarzystwo dla gładkiej, czarnej góry. A jeśli na dodatek jako okrycie wierzchnie założymy najmodniejszy tej wiosny bomber, mamy przepis na luźny, ale ciekawy look.
Myślę, że świetnie sprawdziłoby się tutaj również rozwiązanie odwrotne, gładkie botki i wzorzysta kurtka. A może poszaleć i dodać oba elementy w jakieś szalone printy? W końcu w modzie czasem ogranicza nas tylko wyobraźnia.





3. Na sportowo
Kolorowe adidasy i kontrastowy płaszcz zestawione z ciemnym golfem i rurkami. Co sądzicie o takim stroju? Mnie bardzo przypadł do gustu - jest wygodny ale i ma w sobie "to coś". Uwielbiam łączyć czerń z energetycznymi, mocnymi kolorami, w tym z żółcią.
Nie jest to może zestaw dla każdego, bo mocno zwraca uwagę przechodniów, z drugiej strony poza barwą forma i fason są bardzo proste.




Która z moich propozycji przypadła Wam najbardziej do gustu?
Macie w szafie czarny golf, nosicie? Piszcie!