Z każdą kolejną podróżą wydaje mi się, że trafiłam do raju. W mojej interpretacji to słoneczna kraina z błękitną wodą, żółciutkim piaseczkiem, który pieści delikatnie stopy.
A potem, następnego roku, okazuje się ...że istnieje inny raj poza ostatnim rajem. Że to nie Cypr, pachnący figami (ale wypalony ostrym słońcem), że to nie Zakynthos, z genialnymi widokami ale i tłumami turystów. Obecnie rajem jest Majorka :)
Destynacja obrana jako miejsce letniego wypoczynku zupełnie na ostatnią chwilę, pierwotnie w planach była Turcja, potem Sycylia. Ale ponieważ plany mają do siebie to, że lubią się zmieniać, na początku sierpnia wysiadłam z samolotu na lotnisku w Palma De Mallorca, wciągnęłam w płuca hiszpańskie powietrze i stwierdziłam, że tu mi będzie dobrze...
I nie pomyliłam się!
Wyspa zachwyciła mnie pięknymi widokami, gościnnością Hiszpanów, klimatem, architekturą, tak naprawdę wszystkim.
Jako bazę wypadową obrałyśmy
El Arenal, małą nadmorską miejscowość blisko stolicy wyspy, czyli wspomnianej wcześniej Palmy. Ponieważ kilka osób pytało mnie już o hotel, mogę go zdecydowanie polecić. Pinero Bahia de Palma
to obiekt po remoncie, z genialnym jedzeniem i bardzo miłą obsługą. Niedaleko morza, dosłownie 5 minut spacerkiem do szerokiej, piaszczystej plaży. Samo morze czyściuteńkie, turkusowe, cieplutkie. Dno bez kamieni, dość dłuższy kawałek jest naprawdę płytko więc dzieciaki mogą się kąpać bez obaw. Przez całą długość miasteczka wzdłuż plaży (aż do sąsiedniej miejscowości) ciągnie się deptak z knajpkami, sklepikami i dyskotekami.
Dobra komunikacja miejska, można bez problemu dojechać do
Palma de Mallorca (bilet normalny w cenie 1,5 euro) i pozwiedzać na własną rękę.
W samej Palmie imponuje przede wszystkim wielka
gotycka katedra La Seu, której budowę zaczęto już w XIII w. Zabytek ten posiada 2 wielkie kolorowe witraże w kształcie kół, jedne z największych tego typu na świecie.
Obok katedry są przepiękne tereny spacerowe z imponującą fontanną, zaś za nią ciągnie się tzw. stare miasto z urokliwymi, wąskimi uliczkami. Można włóczyć się godzinami...
...lub wsiąść do zabytkowego, drewnianego pociągu (który kursuje od 1912 roku) a potem przesiąść się do równie zabytkowego tramwaju podziwiając piękne widoki gór
Sierra De Tramuntana dojechać do
Soller, urokliwego nadmorskiego miasteczka a la włoskie Positano.
My zafundowałyśmy sobie taką wycieczkę, a potem z portu rejs do malowniczej zatoki
Sa Calobra, skąd autokarem dojechałyśmy do
klasztoru w Lluc, XVII - wiecznego sanktuarium maryjnego. Z wszystkich wypraw podczas urlopu tą (poza pociągiem i samym Soller - pięknie!) uznaję niestety za najmniej udaną. Rejs w warunkach okropnego bujania i fal zalewających pokład (tudzież połową pasażerów - w tym - mnie, których złapała choroba morska) nie należy do największych przyjemności świata. Zwłaszcza, że jak się potem okazało, fale były na tyle wysokie, że miano go odwołać, o czym pasażerów nie poinformowano. Średnio fajnie...
Te negatywne wrażenia "odbiłam" sobie za to na drugi dzień, który uważam z kolei za najbardziej udany.
Valldemossa. Miasteczko położone w górach, uznawane za najpiękniejsze na Majorce, z zabytkowym klasztorem kartuzów, w którym mieszkali swego czasu
Fryderyk Chopin i
George Sand. Obiekt jest zresztą przerobiony na muzeum ich pamięci, a w cenie biletu wstępu jest również krótki koncert fortepianowy. Sama Valldemossa to wąskie, urokliwe uliczki, zwarta zabudowa, malownicza tak bardzo, że można spacerować godzinami.
Smocze Jaskinie czyli
Cuevas Del Drach. Piękny twór natury, pełen stalaktytów i stalagmitów. Jedne z najpiękniejszych jaskiń europejskich, ciągnące się na długości 2,5 km. Niestety pełne turystów w sezonie, z wysoką wilgotnością powietrza i temperaturą ok. 20 stopni, co w tłumie ludzi chwilami robi dość klaustrofobiczne wrażenie.
Na dnie znajduje się wielkie podziemne jezioro oraz... a la sala koncertowa z siedzeniami. Gdy dana grupa zwiedzających usiądzie, gasną światła a na jezioro wypływają ładnie oświetlone łodzie z muzykami i odbywa się krótki koncert muzyki klasycznej, bardzo urokliwe widowisko, niestety nie można go fotografować ani filmować.
Co jeszcze warto zwiedzić? Tak naprawę całą wyspę wzdłuż i wszerz, z jej malowniczymi zatoczkami, plażami i pięknymi zakątkami. Jeśli ktoś czuje się na siłach prowadzić na wąskich, krętych górskich drogach, można wypożyczyć auto i zwiedzać na własną rękę. Ja się nie czułam, bo mam koszmarną orientację w terenie i zgubię się wszędzie :) Trochę to ograniczyło nasze zwiedzanie i dlatego moja relacja nie zawiera wszystkich atrakcji Majorki, a jedynie kilka wybranych. Ale uwierzcie, nawet dla nich (plus relaksu na plaży w El Arenal) warto tam się wybrać.