|
STELLA MCCARTNEY |
Gdzie leży granica między inspiracją a kopią? I czym się różni kopia od podróbki?
Inspiracja to luźne skojarzenie, jednak związane z danym tematem. Kopia i podróbka to krótko pisząc produkty identyczne jak pierwowzór. Tym, co według mnie stawia je po dwóch przeciwstawnych stronach, jest uświadomienie potencjalnego nabywcy. Kopia, czyli replika - są sklepy sprzedające repliki torebek Hermes czy zegarków Rolex - wiem więc o tym, że nie kupuję produktu oryginalnego. W przypadku podróbki, klient jest nieświadomy, że towar jest nieoryginalny, wciska mu się więc kuferek pseudo - Louis Vuitton (najczęściej podrabiana marka na świecie) czy słynną 2.55 Chanel za pół ceny. Taki "okazyjny zakup" można zrobić najczęściej na Allegro czy innym portalu aukcyjnym, gdzie nie mamy możliwości weryfikacji źródła pochodzenia towaru.
W świecie mody inspiracja to temat-rzeka, a jednocześnie materia bardzo delikatna. Możliwym jest, że dwie (lub więcej osób) wpadnie na podobny pomysł? Teoretycznie owszem, zwłaszcza wiemy to my, zwykli ludzie. Mając dostęp do ubrań z sieciówek - które nie dają aż tak wielkiego pola manewru - często trafiamy na rożnych blogach czy na ulicy na stroje niezwykle podobne, a wręcz indentyczne. Tajemnicą autorów jest, czy ktoś po kimś skopiował świadomie, czy też idąc tym samym torem myślenia, stworzył identyczny zestaw.
Na poziomie wielkiej mody zaczynaja się schody... Kolekcje są sygnowane konkretnym nazwiskiem i logo, ogólnodostępne w sensie wizualnym, możemy je oglądać w czasopismach, telewizji, internecie. O ile w przypadku stylizacji jak najbardziej można nie wiedzieć, że inny bloger zestawił ubrania tak samo, o tyle ciężko twierdzić, że jakiś projektant "przypadkowo" stworzył modele jak Dior czy Balmain, czy inne słynne marki. Jeszcze niedawno portale modowe huczały aż o jednej z ekskluzywnych polskich linii, której suknie dziwnym przypadkiem są niemal identyczne w fasonie jak te z pokazu Giambattista Valli. Kultowe już lity JC (których osobiście nie trawię!) również nie uniknęły takich porównań, są niemal identyczne jak model Dungeon Charles'a Anastase'a, który powstał w 2009 roku, a więc wcześniej. Takie przykłady można by mnożyć.
Wiadomo, że każda kobieta, dysponująca oczywiście odpowiednio zasobnym kontem bankowym, chciałaby ubierać oryginalne ciuchy wielkich domów mody. Na ten przywilej mogą sobie jednak pozwolić tylko nieliczne. Pytanie, czy w takim razie kupować dużo tańsze kopie i podróbki? Sieciówki inspirują się dość mocno światowymi trendami, więc pewnie nosimy je nawet czasem nieświadomie. Ale czy z pełnym przekonaniem nabyłybyście taki fałyszywy kuferek w słynny wzorek LV czy kopię kultowej Kelly Bag Hermes'a?
Ja nie. Byc może to moja własna awersja do Louis Vuitton jako tak, bo irytuje mnie ten krzyczący monogram, obecny na ich produktach. Wszelkie rzeczy logowane, które oryginałami nie są, odpadają u mnie w przedbiegach.
Z drugiej jednak strony, w materii stricte odzieżowej, gdzie logo nie jest widoczne, a twórcę mozna poznać po metce wewnątrz ciucha, taka zdecydowana już nie jestem. Wiele zagranicznych sklepów internetowych oferuje ubrania, które są replikami modeli od wielkich projektantów lub są nimi dość mocno inspirowane. Poniżej widzicie oryginały, te najczęściej obecnie kopiowane, które niejednokrotnie rzuciły mi się w oczy podczas buszowania w sieci. Głównie Givenchy i Stella Mccartney. Przyznaję się, czekam na przesyłkę z bardzo podobnym kraciastym sweterkiem i drugim, z biało - szafirowymi motywami jak na strojach modelek, oba szalenie mi się podobają i to gra tutaj znaczącą rolę.
A Wy jak podchodzicie do tematu? Akceptujecie, totalnie odrzucacie czy tez trochę wybiórczo, jak ja? :)
|
GIVENCHY |
P.S Gwoli informacji, bo jestem na bieżąco - obecnie na Allegro jest masa nieoryginalnych torebek i zegarków Michael Kors, nawet metka wygląda dość nieźle, chodź czcionka się trochę różni. Poza wspomnianym LV dużo jest również podróbek Marc'a Jacobs'a. Nie dajcie się nabrać! Za 100 zł naprawdę nie da się kupić oryginału!
Niestety w dzisiejszych czasach niezwykle ciężko ustalić autora zdjęć znalezionych w internecie, więc nie podaję, nie są one jednak mojego autorstwa.