wtorek, 30 sierpnia 2016

Time traveller



Nie czuję JESZCZE lata, a już czuję jesień.
Odrobinę to paradoksalne, ale prawdziwe.
Okazuje się, że urlop na koniec września nie jest najlepszym pomysłem świata.
Bo w tym roku lata nie zdążyłam doświadczyć, za to już widzę dookoła żółte liście i dojrzewające kasztany.
Chyba mocno przywykłam do tradycji rodem z czasów liceum czy studiów - wakacje zaczynają się pod koniec czerwca i zaliczam morze (polskie lub zagraniczne) w tzw. sezonie.
W związku z czym we wrześniu jestem już w trybie "idzie jesień", kupuję swetry zamiast bluzek bez ramion i z góry cieszę się na wieczory z ciepłą herbatą i książką, gdy deszcz za oknem.
Opalona, zadowolona, z naładowanymi akumulatorami.
Teraz zaś czuję się... lekko zmęczona. To chyba dobre określenie. Stęskniona za kilkoma dniami słońca, "nicnierobienia", ogólnego luzu.
Mam wrażenie, że coś mi umknęło.
Dobrze, że jednak w połowie września polecę w jakieś ciepłe miejsce i ogólnie poleniuchuję te dwa tygodnie, bo bardzo tego potrzebuję.
Oczyszczenia myśli, opróżnienia głowy ze słupów aluminiowych, opraw oświetleniowych, kabli niskiego i średniego napięcia i takich tam :) Przetargów i zakupów.
Bo jak bardzo lubię moją pracę, tak urlop jest najlepszym i najmądrzejszym wynalazkiem świata :)

Blogowo spontanicznie, tak sobie wymyśliłam sesję w zachodzącym słońcu, wśród traw.
Zaś moja Mama jest najlepszym fotografem ever! Dostała uczulenia od jakiegoś zielska na tej łące, ale zdjęcia zrobiła genialne, nie sądzicie?

Ten zestaw zamierzam wykorzystać na urlopie właśnie. Czuję się w nim swobodnie, wygodnie, ale trendy jednocześnie!





Pics by Mama (the best Mum in the world!)


Bluzka/blouse - Stradivarius
Szorty/shorts - Guess
Botki/boots - Zara
Kapelusz/hat - H&M

niedziela, 28 sierpnia 2016

Różne różności czyli insta mix



Dawno nie było mixu instagramowego, dlatego dziś taka właśnie zdjęciowa sałatka.

Na sam początek ja i moje ulubione fotki z ostatnich sesji, które możecie znaleźć na blogu.
Dużo w nich czerwieni, która nieodmiennie kojarzy mi się z działaniem i radością.
Ja właśnie taka jestem, uwielbiam coś robić, nie lubię stagnacji i szybko się denerwuję.
Czerwień jest dla choleryczki idealna :)




Nowości i prezenty urodzinowe.
Te pierwsze to bransoletka  Lilou, torebka z Zary (buty oddałam), nowe perfumy które dostałam od FM Group na See Bloggers, a także biografia Lennona kupiona na kiermaszu książek w Biedronce.
W dziedzinie nowości także pierwszy raz paznokcie pokryte lakierem hybrydowym. Stałam się ich wielką fanką - 2 tygodnie spokoju, bez odprysków, a wyglądają naturalnie.
Prezenty urodzinowe od moich kochanych przyjaciółek, które znają mnie jak nikt - książki, kosmetyki, bajerancki termokubek do kawy = same fajności!!!!!




To, co kocham.
Moja Ewa i jej siostra Kasia.
Bałtyk umiłowany mój... Kocham jego szept fal, kocham gdy krzyczy sztormem... To miejsce, kiedy po prostu CZUJĘ i WYCISZAM SIĘ...
Figo alias Bubu czyli małe, rude kochane stworzenie, okazujące swoją miłość i przywiązanie na każdym kroku. Przylepka wielka, ale na hasło "przynieś piłeczkę" zmienia się z miłośnika buziaków w psa piłkarza :)
I ja - zastanawiam się, czy nie zejść do jaśniejszego koloru i nie zapuścić włosów jak na foto środkowym.




Jedzenie, mój największy grzech i najsilniejsza pokusa :)
Desery lodowe w Caramelito na Rakowie to niebo w gębie!
Kukurydzę uwielbiam i gotuję niemal codziennie, dopóki trwa na nią sezon.
Kawka i śliwki w czekoladzie to idealne towarzystwo do książki, zwłaszcza ulubionego Nesbo.
Rozpusta czyli sałatki w Boulangerie, zawsze jem figową, tym razem postawiłam na pikantną, była równie pyszna.




A na koniec trochę się pochwalę - nawiązałam współpracę z Centrum Handlowym Auchan.
Wraz z grupą blogerów z innych miast tworzymy wpisy stylizacyjne i nie tylko, na blogu O!Shopping.pl

Mój pierwszy wpis "Jedna baza, trzy style - jak dzięki dodatkom odmienić strój" możecie zobaczyć  TUTAJ


środa, 24 sierpnia 2016

Kenzo for H&M



Kolaboracja jednej z największych światowych sieciówek z projektantami to już niemal tradycja.
Co roku marka H&M funduje nam ubrania pod szyldem swoim i jakiegoś znanego nazwiska lub marki z branży modowej. Nazwiska/marki które kojarzą się z modą przez bardzo duże "M".
W cenie, która sprawia, że przed sklepami ustawiają się kolejki, zaś produkty znikają w tempie ekspresowym. Wysokiej, jak na sieciówkę, ale niskiej jak na dom mody.
Dla H&M projektowały takie znakomite persony jak Karl Lagerfeld, Alexander Wang czy Stella McCartney, zaś zeszłoroczna kolekcja (która zniknęła z wieszaków w kilka... minut, zaś w sklepie on-line po kilku sekundach padły serwery) sygnowana była przez dom mody Balmain.

Tegoroczna jesień będzie należeć do Kenzo.

Japońsckie domy modowe są ekscentryczne, są kreatywne, są ciekawe.
Wystarczy wspomnieć kolekcje Yoshi Yamamoto dla Adidas, udana współpraca trwająca od kilku lat. Modele odbiegające od klasycznego, sportowej linii marki, nieco mroczne, ekstrawaganckie.
Genialne!

3 listopada 2016 roku w 250 wybranych salonach na świecie (oraz on-line) pojawi się kolekcja Kenzo dla H&M.

Zupełnie nie wiem...co o niej myśleć!

O ile zeszłoroczne Balmain prezentowało styl, który bardzo mi się spodobał, kobiecy i ozdobny, o tyle Kenzo jest bardzo... inne!
Odrobina przesady i bardzo dużo motywów zwierzęcych, zwłaszcza a la paski zebry.
Kolory nieco stonowane, formy etno.
Wszystko na granicy kiczu.
Kojarzące się z szalonymi latami 90'.

A jednak ta kolekcja ma w sobie "coś". Może ducha japońskiego geniusza mody i założyciela brandu, Kenzo Takady, może pewną dzikość, której brakuje nam w miejskim życiu na co dzień.
A może tylko dobry PR? :)




Wszystkie zdjęcia pochodzą z serwisu elle.pl


niedziela, 21 sierpnia 2016

Vintage girl



Czerń i czerwień to jedno z moich ulubionych zestawień.
Klasyczne, bez kombinowania, ale jednocześnie kobieco.
Uwielbiam spodnie i spódnice z wyższym stanem, które fantastycznie wydłużają sylwetkę.

Przede mną wrześniowy urlop.
Nie mam sprecyzowanego kierunku, ale na pewno musi tam być ciepło, plażowo i "bez paszportu".
Pozostaje więc południe Europy - jeśli możecie mi polecić jakieś sprawdzone, konkretne miejsca i hotele, będę wdzięczna :)




Foto by Aga


Koszula/shirt - Next
Spódnica/skirt - French Connection
Klapki/shoes - F&F
Torebka/bag - DKNY
Zegarek/watch - Daniel Wellington

środa, 17 sierpnia 2016

TREND ALERT - hafty



Łowickie, góralskie, Richelieu...
Hafty to jeden z gorących trendów tego sezonu.
Pojawiały się w kolekcjach letnich, ale i w tych, które są propozycją na jesień i zimę 2016.
Nosimy je na bluzkach i koszulach, sukienkach, jeansach, a także elementach nieoczywistych jak botki czy torebki.
Są również świetną ozdobą domu - haftowane poduchy, pledy, obrusy niczym rodem z Zakopanego dodadzą kolorytu każdemu wnętrzu.
Jestem ich wielką wielbicielką więc niezmiernie mnie to cieszy - takie to nasze, polskie, a jednocześnie pachnie wielką modą i wielkim światem :)

Podoba Wam się ten trend?

Wszystkie zdjęcia pochodzą z portalu Pinterest, kolaże mojego autorstwa.




niedziela, 14 sierpnia 2016

Gringo



Nie należę do osób, które rzucają się na zakupy, tylko dlatego, że w sklepach pojawiają się nowe kolekcje na dany sezon.
A jednak ta torebka podbiła moje serce od razu, gdy tylko zobaczyłam ją w nowościach na stronie Zary. Już od pewnego czasu chciałam nabyć jakiś mniejszy kuferek, w niejednolitym kolorze. Nie miałam określonego modelu, natomiast to maleństwo wpisało się idealnie w moje oczekiwania. Złamana biel, czerń i czerwień, dodatkowy pasek do noszenia na ramieniu no i zmieści się mój ogromny portfel - to jest to!
Sezon wyprzedaży już właściwie się kończy, zamknęłam go zakupem espadryli z Deichmann, które poza tym, że modne, wiązane i wygodne, są czerwone :) Idealnie do torebki i  bandamki, a były przecenione o połowę, kosztowały 39 zł. Zawsze omijam ten sklep, zrazili mnie do siebie odrzuconą reklamacją gdy byłam jeszcze na studiach, ale być może dam im teraz szansę.
Te trzy czerwone elementy miksuję z innymi ciuchami i noszę ostatnio non stop, jeśli więc zobaczycie w Częstochowie kogoś 1,60m wzrostu, z grzywką, w czerwonych espadrylach i bandamce, to na 99% będę ja :)







Bluzka/blouse - H&M
Ramoneska/jacket - Choies
Jeansy/jeans - Bershka
Torebka/bag - Zara
Buty/shoes - Deichmann
Chusta/scarf - no name (sh)
Zegarek/watch - Daniel Wellington
Okulary/sunglasses - Ray Ban

środa, 10 sierpnia 2016

Książkowy przegląd lipca - "Pan Mercedes" i "Pierwszy śnieg"

foto: empik.com


Miał być szał, nadrabianie zaległości i ogólnie czytelniczy miesiąc, a wyszło jak zawsze, chyba dopiero na wrześniowym urlopie mi się to uda :)
Pociesza mnie, że w lipcu przeczytałam tylko dwie książki, ale za to dobre!
A jedną kupiłam. Niestety w dzisiejszych czasach książki są droższe niż używki więc chwała bibliotekom. I kiermaszom w Biedronce - za kilka złotych można znaleźć naprawdę ciekawe pozycje.
Ja trafiłam na biografię Johna Lennona, w normalnym (nie kieszonkowym) wydaniu za 7,99 zł.
Chwała też przyjaciółkom, które wiedzą, czym mnie uszczęśliwić najmocniej :) Ewa sprezentowała mi na urodziny biografię Yves Saint Laurent, zaś Aga zestaw trzech kolejnych części serii o Fjallbace autorstwa Camilli Lackberg.
Czekają na półce na swoją kolej, bo zagrzebałam się czytelniczo w mojego ukochanego autora wszech czasów.
Od niego właśnie zacznijmy bo i chronologicznie też pochłonęłam "Pana Mercedesa" najpierw.
Wizytę w bibliotece zawsze zaczynam od przejrzenia dostępnych (i jeszcze nieczytanych przeze mnie) książek ulubionych pisarzy. Lecę więc po kolei zaczynając od King'a, potem Nesbo, następnie nowości a później tak zwane inne.
Tym sposobem właśnie w moje ręce wpadła jedna z najnowszych książek Stephena Kinga.
"Pan Mercedes" to debiut autora w dziedzinie kryminałów, moim skromnym zdaniem bardzo udany.
Poznajemy tutaj Bill'a Hodges'a, emerytowanego policjanta, który spędzając czas na oglądaniu telewizji i kontemplowaniu własnego życia, powoli pogrąża się w depresji i myślach o samobójstwie. Wszystko zmienia się jednak, gdy dostaje list od człowieka, który sam siebie określa "sprafcą", zaś w mediach znany jest jako Zabójca z Mercedesa. To właśnie on kilka miesięcy wcześniej ukradł samochód z willowej dzielnicy i wjechał w tłum ludzi, czekających na otwarcie Targów Pracy, zabijając kilkanaście osób. Udało mu się zbiec, a sprawa pozostała nadal nierozwiązana. Teraz wyraźnie kpi i prowokuje Bill'a, jednego z dawnych prowadzących śledztwo. Zapowiada również, iż znów uderzy w niewinnych. Policjant podejmuje wyzwanie i postanawia na własną rękę wyjaśnić tajemnicę tytułowego Pana Mercedesa.
Całość napisana w stylu King'a, wciąga od pierwszych stron, a akcja rozwija się wartko.
Książka została wydana jako pierwsza część trylogii w 2014 roku, w 2015 zaś ukazała się część druga pt. "Znalezione nie kradzione" którą udało mi się również wypożyczyć i już czeka na szafce przy łóżku :) W czerwcu br. premierę miał "Koniec warty", który zamyka sagę i który mam nadzieję również szybko zdobyć.

Jako wielbicielka Harry'ego Hole nie mogłam pominąć w lipcu choćby jednej pozycji z moim ulubionym bohaterem książkowym, dlatego na odmianę po Kingu sięgnęłam po Jo Nesbo, którego jako pisarza cenię równie wysoko.
Siódma część skandynawskiej serii kryminalnej nosi tytuł "Pierwszy śnieg".
W Oslo wraz z początkiem zimy zaczynają się porwania kobiet, a wspólnym mianownikiem jest ulepiony w pobliżu domów zaginionych ... bałwan. Wkrótce też policja dostaje zgłoszenie o znalezionych zwłokach, zaś cała zbrodnia wskazuje na działania seryjnego zabójcy.
Śledztwo poprowadzić może tylko jedna osoba - Harry Hole. Odkrywa on, że już od kilku lat wraz z pojawieniem się tytułowego pierwszego śniegu znika jakaś kobieta, zaś w okolicy pojawia się bałwan... Wszystkie ofiary łączy jedno - były niewierne, dobrze sytuowane i zamężne, miały również dzieci.
Komisarz rozpoczyna żmudne dochodzenie, szukając śladów w dawnych, nierozwiązanych sprawach zaginięć. Wkrótce też okazuje się, że w niebezpieczeństwie jest jego była dziewczyna i wielka miłość, Rakel.
Książka napisana jest błyskotliwie, to przychodzi mi na myśl pierwsze.
Już w poprzednich recenzjach Nesbo zastanawiałam się, jak wysoko pisarz postawił sobie poprzeczkę, skoro każda kolejna część przygód Harry'ego jest lepsza od poprzedniej. Teraz stwierdzam, że bardzo wysoko, bo ta zasada nadal obowiązuje!

P.S Właśnie znlazłam info, że po książkę sięgnęło samo Hollywood - w przyszłym roku do kin wejdzie ekranizacja "Pierwszego śniegu". Szczerze nie rozumiem sensu ekranizowana którejś części ze środka serii, bez nakręcenia poprzednich, ale Fabryka Snów rządzi się swoimi prawami.
Główną rolę ma grać Michael Fassbender... Bardzo go cenię jako aktora, ale jest... za przystojny :) Nie tak wyobrażam sobie Harrego Hole. A co na to inne fanki HH, pasuje Wam taka obsada?



niedziela, 7 sierpnia 2016

Kuloty i kobiety



Mówią, że kuloty są kompletnie niekobiece.
Ale kto powiedział, że moda jest kobietą?
Faceci uwielbiają nas w sukienkach. Najlepiej dopasowanych, ołówkowych, eksponujących kształty.
W takich, w których musisz non stop wciągać brzuch, stać prosto i teoretycznie wyglądać jak milion dolarów :)
A w praktyce masz ochotę założyć coś modnego i wygodnego. niekoniecznie "Victoria's Secret model look" :)

Dziś debiutują moje szalone sandały z piórkami Faith dla Irregular Choice. Uwielbiam takie dziwne, ekstrawaganckie buty i dodatki więc gdy tylko na nie trafiłam w second handzie od razu zapałałam wielką miłością. Były nowe z metkami. Za 10 zł. Są genialne!


 



Zdjęcia my Mama


Bluzka/blouse - Banggood
Kuloty/trousers - Stradivarius
Torebka/bag - Michael Kors
Sandały/sandals - Faith by Irregular Choice

środa, 3 sierpnia 2016

Pokuta

foto: filmweb.pl


Nie jestem wybitnym kinomanem.
Lubię kino lekkie, łatwe i przyjemne. Na pewno nie typowo "babskie" (kultowy podobno "Pamiętnik" obejrzałam dopiero w zeszłym roku i nadal nie rozumiem, o co tyle hałasu?).
Gdyby ktoś zaprosił mnie na seans i zapytał, czy wolę nową część "Thor'a" czy jakąś komedię romantyczną lub melodramat, poprosiłabym tylko o jakieś dobre miejsca, żeby lepiej widzieć Loki'ego :) Uwielbiam "Władcę pierścieni", wszystkie części "Obcego" czy "X man-ów".

A jednak filmem, który chcę Wam gorąco polecić, jeśli jeszcze nie oglądaliście, jest "Pokuta" (Atonement), zwycięzca Złotego Globu w kategorii Najlepszy Film Dramatyczny w 2008 roku, w tym samym roku zdobywca nagrody BAFTA. Ponadto nominowany w wielu innych kategoriach m.in. do Oscara czy Złotego Lwa na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Wenecji.

Melodramat, to raz.
Toczący się w czasie II wojny światowej, to dwa.
Co najmniej dwa powody, dla których sama nie powinnam go oglądać. Nie lubię takich sentymentalnych dzieł, zaś tematyka okołowojenna fascynuje mnie tylko w formie dokumentalnej.
Puszczono go na jakimś kanale telewizyjnym i włączyłam z sympatii dla Keiry Knightley i jako tło do "rzucania okiem" i obrabiania zdjęć w międzyczasie :)
Nie pamiętam po ilu minutach laptop wylądował na stole, a ja usiadłam wygodniej i wpatrzyłam się w ekran.
Napiszę Wam jedno - to jest bardzo dobry film!
Wzrusza.
Uczy, że nie wszystko jest takim, na jakie wygląda. A raczej jak my to interpretujemy...
Jak bardzo nieprzemyślane decyzje i pochopne wnioski mogą zniszczyć czyjeś życie...

Rok 1935. Narratorka opowieści, Briony Tallis ma 13 lat i bardzo bujną wyobraźnię, chce w przyszłości zostać pisarką. Jest bardzo ciekawa świata i zafascynowana swoją starszą siostrą Cecilią, ale jeszcze bardziej synem służącej, Robbie'm Turnerem. Nie wie, że ci dwoje są w sobie szaleńczo zakochani. Że podejrzane i podsłuchane fakty, są czymś innym, niż jej się wydaje i jakie niesie to za sobą konsekwencje.
Taki splot okoliczności sprawia, że kiedy wizytująca rodzinę nastoletnia kuzynka Lola zostaje zgwałcona, dziewczynka z całą stanowczością twierdzi, że widziała Robbie'go...
Cecilia wierzy w niewinność ukochanego, wyprowadza się z posiadłości i zrywa kontakt z rodziną, a kiedy ten zostaje wysłany na front II wojny światowej, jako pielęgniarka wyrusza za nim.
Mija kilka lat, wojenna pożoga w Europie trwa, zaś dorosła już Briony stawia pierwsze pisarskie kroki i pracuje jako pielęgniarka. Zdaje sobie już sprawę z tego, że swoim oskarżeniem zniszczyła życie starszej siostry i Robbie'go, teraz czas na pokutę...

Nie będę Wam zdradzać, jak ta historia się kończy.
Uwierzcie, jeszcze dłuższą chwilę po zakończeniu filmu po policzkach ciekły mi łzy wielkości groszków (rzadki widok :). Siedziałam i płakałam jak mała dziewczynka , nawet teraz pisząc ten post nie potrafię powstrzymać emocji.
Bo film naprawdę daje do myślenia.
Reżyseria : Joe Wright, scenariusz Christopher Hampton na podstawie powieści Ian'a McEwana.
Dodajmy do tego dobre aktorstwo - poza Keira Knightley występują tutaj również James McAvoy, Saoirse Ronan i Romola Garai - oraz świetną muzykę Dario Marianelli, za którą dostał w 2008 roku Oscara oraz Złoty Glob.

To chyba wystarczające powody, by usiąść wygodnie i obejrzeć "Pokutę". Nie ważne, czy lubicie "babskie" kino, czy macie gust tak spaczony jak ja :)


foto : filmweb.pl