Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Daniel Wellington. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Daniel Wellington. Pokaż wszystkie posty

sobota, 26 marca 2022

This dress...


Od dobrych kilku lat jestem mocno "sukienkowa". 

Jako dziecko chłopczyca, na zmianę siedząca z nosem w książkach lub włażąca w każdą dziurę i na każde drzewo. Wtedy ukochanym odzieniem były dresy lub legginsy, fakt, świetnie się nadawały do eskapad wszelakich i... maskowały obdarte kolana.

Jeszcze na studiach nadal byłam mocno "spodniowa", mojej garderoby bez kilku par jeansów sobie nie wyobrażałam.

Teraz? 

Kocham sukienki miłością wielką!

Fakt, że zawodowo pracuję zza biurka i szpilki są moją codziennością, zdecydowanie tę miłość wzmaga. Gdy bowiem cierpię na brak weny, co ubrać do pracy, wybieram po prostu ulubioną sukienkę plus owe szpilki właśnie i już! Taki zestaw ma swoje plusy, bo wystarczy zmienić obuwie na płaskie i mogę po pracy śmigać na zakupy, spotkanie z przyjaciółmi czy wszelką inną aktywność. 

Dziś nowy nabytek z Avocado Style, urzekł mnie ten wzorek i fason - troszkę retro. Romansuję od pewnego czasu z beżem, więc gdy ją zobaczyłam od razu stwierdziłam, że to ta! Ten model jest dostępny w kilku wersjach kolorystycznych więc sama się sobie dziwię, że nie wybrałam czerwonej, ale ów print tak mi się spodobał... Już oczami wyobraźni widzę, że z ukochanymi kowbojkami też będzie wyglądać super, o czym zapewne wkrótce się przekonacie :)










Zdjęcia by M.


Sukienka/ dress - mojego modelu już brak, ale podobna TUTAJ

Szpilki/heels - Zara

Torebka/bag - Ochnik

Zegarek/watch - Daniel Wellington

Naszyjnik/necklace - Perlove

niedziela, 22 lipca 2018

Kobiety pragną bardziej




Cześć Kochani!

Lipiec to miesiąc, gdy letnie przeceny trwają w najlepsze, zaś po galeriach handlowych biegają stada kobiet szukających okazji i tych wymarzonych butów, torebki, sukienki, jeansów, szortów, marynarki... albo wszystkiego na raz :) Tak, ta opcja jest najlepsza i tylko przerażenie w oczach chłopaków, mężów, kochanków :) plus magiczny komunikat "brak środków na koncie" hamują nieco te żądze.
Zdecydowanie my pragniemy bardziej, zwłaszcza ładnych rzeczy :)

Przyznaję, ja w tym roku poszalałam dość mocno.
Najpierw, jeszcze w czerwcu w oko wpadła mi czerwona sukienka z H&M. Chodziłam wokół niej kilka dni, ale nie byłam jakoś przekonana, a długość kolejek do przymierzalni też odstraszała skutecznie. Wizyta mojej Mar i wspólne zakupy (a Martyna wielką fanką H&M jest) sprawiły, że znów wylądowałam w salonie sieciówki a owa sukienka wisiała dalej i cierpliwie na mnie czekała... oczywiście ostatnia sztuka więc przeceniona ponad połowę. Zmierzyłam, zachwyciłam się ja, zachwyciła się Mar więc nie było wyjścia, kupiłam!

Potem w lipcu stwierdziłam, że podjadę do Galerii Jurajskiej dosłownie do trzech sklepów, co by nie kusić mojej silnej woli i nie narażać portfela na zbytnie uszczuplenie (on w przeciwieństwie do mnie woli siebie w wersji grubszej :)

Dziewczyny, ogłaszam wszem i wobec - ta metoda nie działa!

Wystarczyła Zara i przepadłam...
Efektem tego szaleństwa są klasyczne czarne skórzane szpilki, proste skórzane beżowe sandałki, błękitna zamszowa torebka którą dziś widzicie na foto oraz biała koszula, która pojawi się w jednym z kolejnych postów.
Potem tylko weszłam jeszcze do TK Maxx (na szczęście nic ciekawego nie znalazłam) i Stradivariusa. W tym ostatnim znalazłam kolejne sandałki, tym razem czerwone, też widzicie je w dzisiejszej stylizacji. Zakochałam się od razu bo generalnie jako brunetka uwielbiam czerwień, poza tym są niesamowicie wygodne.

Jak na razie to tyle albo aż tyle :)
Kobiety to jednak szalone stworzenia, zwłaszcza, gdy do głosu dochodzi serce a nie rozum :)

A jak tam Wasze wyprzedażowe łupy?












Sukienka/dress - H&M
Torebka/bag - Zara
Sandałki/heels - Stradivarius
Zegarek/watch - Daniel Wellington
Naszyjnik/necklace - Kalota

niedziela, 17 grudnia 2017

Sztuka odpoczywania



Odpoczywanie jest sztuką.
Doszłam do tego wniosku po latach, jako osoba samodzielna, pracująca i prowadząca dom.
Dzieci naturalnie przechodzą ze stanu aktywności w stan relaksu zabawą czy też snu.
Dla nas natomiast, zapracowanych, zagonionych, wiecznie czymś zajętych dorosłych przejście w tryb "chillout" staje się sztuką.

Łapię się na tym, że najlepiej odpoczywam gdzieś na wyjeździe. Niekoniecznie muszą to być zaraz dwutygodniowe wakacje, wystarczy jednodniowy wypad, nawet niedaleko.
W domu działa magiczne hasło "zawsze znajdzie się coś do zrobienia". Na mnie w stu procentach, jestem perfekcjonistką, wszystko musi mieć swoje miejsce, nie lubię chaosu i zanim się obejrzę układam w szafkach, robię pranie, odkurzam itp.

Dlatego uwielbiam takie wyjazdowe "nicnierobienie" jak podczas ostatniego weekendu w Warszawie.
Wyspałam się!
Nareszcie byłam w Muzeum Powstania Warszawskiego, niesamowite miejsce!
Pospacerowałam wieczorem ulicami pięknie oświetlonej stolicy.
Spotkałam się ze znajomymi blogerkami na Blogowigilii.
Mogłam na luzie, bez patrzenia na zegarek napić się kawy i poczytać "babską gazetkę".
Mogłam po prostu pogapić się przez okno na miasto (a widok fajny bo wynajęliśmy apartament w centrum na 15 piętrze)
Mogłam pomyśleć o sprawach ważnych i mniej ważnych.
Odpoczęłam :)




Zdjęcia by Beassima


Jeansy/jeans - ACNE
Koszulka/shirt - Brill Store
Zegarek/watch - Daniel Wellington

niedziela, 27 sierpnia 2017

Local folk



Zbieram magnesy, wiecie, takie na lodówkę.
Jednak nie okolicznościowe czy jakiekolwiek mi w rękę wpadną, a konkretne, o tematyce geograficznej, czyli z oznaczeniem miejsc na świecie, w których byłam ja lub też moi znajomi mi je przywożący.
To już taka mała tradycja, innych pamiątek przywozić sobie nie muszę, ale magnes zawsze!
Podczas tegorocznego urlopu w oko wpadło mi jednak coś jeszcze poza "lodówkowym" widoczkiem Majorki z dołączoną buteleczką z piaskiem i muszelkami. Wyrób lokalny, bardzo oryginalny i ciekawy, a jak wiecie niepowtarzalność to coś, co bardzo lubię. Czarna skórzana torebka z turkusowym kamieniem i ażurowymi wycięciami. W stylu boho, czyli moim na lato zdecydowanie ulubionym.
Mijałam ją wiszącą w witrynie codziennie idąc na plażę. Zastanawiałam się całe 10 dni, kupić czy nie, bo... mam ogromny portfel, który się w nią nie mieści :) Przeszukałam wszystkie lokalne sklepy w poszukiwaniu większego rozmiaru, były, a jakże, ale w różnych odcieniach brązu a to kolor, którego nie (z)noszę. W końcu w przeddzień wylotu zdecydowałam, że skoro jest jedna jedyna, to pal licho portfel, pieniądze mogę nosić "luzem", ona ewidentnie musi być moja!
No i jest :)


 



Zdjęcia by Beassima


Koszula/shirt - Zara
Jeansy/jeans - Bershka
Klapki/shoes - F&F
Torebka/bag - no name
Zegarek/watch - Daniel Wellington

środa, 12 kwietnia 2017

I'd be lost without You...




Kolejne okrycie z haftem na plecach...
Mam straszliwą wręcz skłonność do takich właśnie kurtek, parek, narzutek... Oraz spodni, koszul, sukienek i wszystkiego innego :)
Haftowanym ubraniom jako takim nie potrafię oprzeć się od dawna, ale to, co dzieje się ostatnio przechodzi ludzkie pojęcie!
Grzeszę, grzeszę okrutnie i mocno rozważam założenie samej sobie jakiejś blokady rodzicielskiej na karcie płatniczej :)
Najpierw zamrugały do mnie okiem espadryle z różami, weszłam tylko na stronę pokazać koleżance, że piękne, ale na szczęście nie ma mojego rozmiaru... A tu pech - pojawiła się jedna para 36... No i nie dałam rady, musiałam kupić... Łudziłam się jeszcze, że może nie będą "na żywo" tak piękne, albo nie będą jednak pasować na moje małe stopy i odeślę, niestety... Są cudne i leżą idealnie... :) Czekają na tą piękną, ciepłą i słoneczną wersję wiosny i na lato... Mam nadzieję, że pojawią się na blogu wkrótce :)

Potem spacerując przez częstochowskie Aleje nieopatrznie spojrzałam na wystawę ONLY, a jak wiadomo witryny sklepowe to dla kobiety wielkie, wielkie zło! Bo w oko coś wpadnie, a narząd ten wbrew pozorom ma bardzo dobre połączenie nie z mózgiem, a z sercem... Taka nowa babska anatomia, rozumiecie :)
No i z tego oka w to serducho wielbicielki haftów poszła jeansówka (której w mej szafie było brak - tak podstawowe odzienie!) ale na manekinie zobaczyłam tylko przód kurtki więc trzymałam się dzielnie, nawet do sklepu nie weszłam!
Za to dwa dni później w towarzystwie koleżanki blogerki, znów przy okazji spaceru z kawą na wynos, zagościłyśmy w tamtych rejonach. Tym razem nie wytrzymałam, tylko obejrzeć chciałam, nawet nie dopuszczałam opcji mierzenia... Ale ten tył, TEN TYŁ!
Założyłam, Kalinka stwierdziła krótko - musisz brać, świetna :)
Akurat miałam na sobie ukochane czerwone Conversy, zestaw idealny nie sądzicie?
Cena z metki zachęciła dodatkowo, 79 zł przeceniona ze 149 zł.
No i tak, jest i ona :)


 



Foto by Aga


Kurtka/jacket - Pieces by ONLY
Koszulka/Shirt - ACNE
Spodnie/trousers - Takko
Torebka/bag - Guess
Trampki/sneakers - Converse
Zegarek/watch - Daniel Wellington

niedziela, 9 kwietnia 2017

Silk tigers



Kocham jedwab.
Jest zmysłowy, delikatnie opływa ciało eksponując jego linie.
Dziś jedwabne tygrysy z bieliźnianym topem, połączenie podwójnie zmysłowe...



 
 
 



Zdjęcia by Ewa

Bomber/silk bomber - Marc Cain
Top/blouse - H&M
Spodnie/trousers - Only
Szpilki/heels - Ryłko
Torebka/bag - Michael Kors
Zegarek/watch - Daniel Wellington

niedziela, 2 kwietnia 2017

Ja Hiszpanka



Bluzka przyjechała do mnie z Łodzi.
Wypatrzyłam ją na stronie H&M w momencie gdy tylko się pojawiła, ale kiedy dotarłam do częstochowskiego galeryjnego salonu, na manekinie pozostała jedna smętnie wisząca sztuka w większym rozmiarze. Rozeszły się w ciągu jednego dnia! W sumie nic w tym dziwnego, biorąc pod uwagę, że fason bardzo trendy, materiał porządny, na pierwszy rzut oka prawie pod jedwab podchodzący, a cena - 39, 99 zł to w sumie jak za darmo.
On-line w ogóle nie była dostępna, pierwsza więc myśl i jednocześnie ostatnia deska ratunku jaka przyszłą mi do głowy, to mój kochany Marczak, znany Wam wszystkim jako Lilly Marlenne. W końcu Łódź dużym miastem jest, od Częstochowy większym i więcej sklepów posiadającym :)
Szybko napisałam czy owa bluzka nie rzuciła się jej w oczy bo ja zapałałam miłością wielką i pragnę :)
Mar to dobry człowiek jest, pojechała tego samego dnia. Bluzka też ostała się ostatnia, na manekinie, ale za to w rozmiarze 36, już lepiej. Panie ekspedientki zarezerwowały, wystarczyło tylko zaczekać na zmianę ekspozycji w witrynie. Po kilku dniach dostałam cynk - bluzkę odebrałam, Lechu ci ją poda w Częstochowie. Ucieszyłam się jak dziecko!
Raz, że ciuch fajny za nieduże pieniądze, dwa - cholernie miło mi się zrobiło, że Ci się chciało specjalnie dla mnie szwędać w niedzielne popołudnie po Manufakturze Mar :) Doceniam mocno!

Z kolei spodnie kupiłam tydzień temu dokładnie, gdy pojechałam do Jurajskiej spontanicznie, zupełnie nie w celu szperania, ale jako oko doradcze. Weszłyśmy do Zary, w przelocie przeleciałam wzrokiem wieszaki i się zakochałam... Dziwne ubrania i buty chyba zawsze będą moją słabością!
Falbanki od razu zgrały się w mojej głowie ze wspomnianą powyżej bluzką.
A la hiszpańsko, lekko, wiosennie, inaczej. Tak jak lubię!
Zmierzyłam i kupiłam.
Dziś widzicie mnie więc w wydaniu nieco południowym, nareszcie nie haftowanym :)
Polubiłam ten zestaw. A Wy?





Zdjęcia by Beassimaa


Bluzka/blouse - H&M
Spodnie/trousers - Zara
Szpilki/heels - Ryłko
Zegarek/watch - Daniel Wellington
Kopertówka/clutch - no name

czwartek, 9 marca 2017

Spring time



Wiosna, tylko to mam obecnie w głowie :)
Czekam na zieloną trawkę, bez i konwalie.
Robię porządki w garderobie i obiecuję sobie, że będę nosić te wszystkie fajne ciuchy, które wiszą w  szafie a ja chodzę w kółko w tym samym.
Planuję wyjazdy, myślę już o urlopie, zastanawiam się gdzie mnie w tym roku poniesie.
Odżywam. Bardzo tego potrzebuję po zimie.




Zdjęcia by Mum


Sweter/sweater - Zaful
Spódnica/skirt - Zaful
Torebka/bag - Michael Kors
Szpilki/heels - Zara
Okulary/sunglasses - Ray Ban
Zegarek/watch - Daniel Wellington

niedziela, 30 października 2016

Księżniczka Burgunda




Postrzeganie rzeczywistości w dużej mierze zależne jest od stylu życia, jaki wiedziesz.
Dla podróżnika świat nie ma granic, wszystko wydaje się dostępne, na wyciągnięcie ręki, a egzotyczne widoki to prawie codzienność.
Dla wielbiciela życia rodzinnego dom jest owym całym światem, zaś wszędzie wychwytuje przede wszystkim przepisy na pyszny obiad, nowy design mebli do salonu i roślinki na ogródek skalny.
Blogerce zaś wydaje się, że wszyscy noszą to samo. Patrząc przez pryzmat social mediów i koleżanek " z branży" - dane trendy lub konkretne fasony są tak bardzo popularne, że wydają się wręcz wszechobecne.
Po czym wychodzisz na ulicę i nie spotykasz absolutnie NIKOGO w czymś takim samym lub nawet podobnym...

Po prostu umysł filtruje informacje pod danym, interesującym Cię kątem i to często na podstawie grupy społecznej, z którą kontakt masz najczęściej.

Od momentu zamówienia tej sukienki do jej otrzymania minęło ponad trzy tygodnie.
W tym czasie zdążyła mi się blogosferowo "przejeść" po czubki uszu, obejrzałam milion jeden stylizacji z nią w roli głównej i zdążyłam pożałować, że ją zamówiłam.
Po czym uświadomiłam sobie jedno. Absolutnie NIKOGO nie widziałam w niej "na żywo". Na ulicy, w sklepie, na spacerze...
Nikogo.
No to jestem ja :)
Poza tym okazała się bardzo fajna w gatunku, dobrze uszyta i w pięknym odcieniu bordo.





Foto by Ewa Viosna


sukienka/dress - TUTAJ
Okulary/sunglasses - Ray Ban
Zegarek/watch - Daniel Wellington
Ramoneska/jacket - Choies
Kozaki/boots - Reserved