Chyba wszystkie chcemy, by nasze włosy wyglądały zdrowo. Zdrowo, lśniąco i pięknie.
Wpływ na ich wygląd ma tryb życia, dieta i sposób pielęgnacji oraz stylizacji fryzury.
Jakkolwiek nieskromnie to brzmi, moje włosy wyglądają bardzo dobrze.
Często też spotykam się z pytaniami, co robię i w jaki sposób o nie dbam, by były w świetnej kondycji.
Po pierwsze i najważniejsze, nie używam lakieru do włosów, pianki, suszarki, prostownicy itp.
Myję włosy przeważnie wieczorem i pozwalam im schnąć naturalnie. Nigdy nie rozczesuję mokrych!
A do samego czesania używam tylko szczotek
Tangle Teezer i
Michelle Mercier.
Najczęściej noszę je rozpuszczone, a jeśli już związuję w kucyk, to tylko żelową gumką-spiralką (są takie np. w H&M, Rossmanie). Nie łamie ona włosów i nie wyrywa.
Wiem, że dla części z Was, mających bardziej wymyślne fryzury niż moja i inny tryb życia powyższe wskazówki nie będą przydatne, niemniej wiem, że kilka moich koleżanek skorzystało.
Jest również kilka produktów do pięlęgnacji, które polecałam Wam już w poście
TUTAJ i
TUTAJ.
Dziś pora na nowe odkrycia, które warte są polecenia.
Wszystkie trzy znajdziecie w drogeriach i należą do grupy produktów w przedziale cenowym ok. 10 zł.
Na pierwszy ogień idzie
Marion szampon intensywnie wzmacniający do włosów słabych ze skłonnością do wypadania.
Jak podaje producent, zawiera argan organiczny, proteiny ryżowe i biotynę. Ma dość gęstą konsystencję, pięknie pachnie i dobrze się pieni, jest wydajny.
Opakowanie z wygodną w aplikacji pompką, mnie bardzo pasuje bo wiem ile "porcji" szamponu wycisnąć by było w sam raz.
Włosy są po nim lekkie, nie plączą się, co do działania przeciw wypadaniu ciężko stwierdzić.
Farmona Herbal Care aloes i kwiat lnu szampon do włosów suchych i łamliwych.
Oprócz wyżej wymienionych ekstraktów ma w swym składzie również białka przeniczne, kosmetyk nie tylko nawilża więc, ale i regeneruje włosy.
Jego wielkim plusem jest także fakt, że nie zawiera barwników i parabenów.
Ma gęstą, przezroczystą konsystencję i delikatny zapach, na początku wydawał mi się on nieco dziwny, ale z czasem przywykłam, poza tym nie utrzymuje się długo na włosach.
Na koniec produkt, bez którego nie wyobrażam sobie pielęgnacji czupryny niezależnie od pory roku - olejek arganowy, nakładany oczywiście na mokre pasma i nigdy na skórę głowy!
Najlepszym według mnie jest ten w malutkiej buteleczce, dostępny w sklepach typu Lidl, Biedronka czy Rossman, pisałam już o nim
TUTAJ.
Jednak i prezentowany dziś,
Farmona Herbal Care odżywczy olejek arganowy do włosów, skóry i paznokci sprawdza się bardzo dobrze.
Niewielka buteleczka (55ml) sprawdza się doskonale w podróży, zaopatrzona jest również w wygodną pompkę - dozownik. Zawsze na wyjazdy zabieram ze sobą tego typu produkt, bo (zwłaszcza za granicą) jakość wody pozostawia wiele do życzenia.
Od razu czuję to właśnie na włosach.
Nie próbowałam produktu na skórze ani też na paznokciach, ale myślę, że do tych ostatnich sprawdzi się nieźle.
Kobietki drogie, mam nadzieję, że byłam pomocna a w razie pytań, piszcie, chętnie odpowiem i podpowiem jeśli będę wiedzieć :)