Rok kończymy rockowo, świecąco, w czerni, ale i grzecznie, koniecznie w białym kołnierzyku. Obiecałam, że zaprezentuję nowe srebrzyste nabytki, a że jestem słownym człowiekiem, więc voila! Wprawdzie boom na takie metaliczne ubrania trwa już kilka miesięcy, ale ja nie dorwałam odzieży dolnej, w której wyglądałabym po ludzku. A ze spodniami mam zawsze problem, bo mam dość znaczną różnicę talia-biodra, poza tym nóżki długością nie grzeszące, więc problem ze skracaniem.... Na te trafiłam przypadkiem, bo nigdy do Kappahl nie wchodzę, nie moja bajka, ale tym razem skusił mnie wielki baner "likwidacja sklepu". Generalnie na wieszakach pustki, naród szybko zareagował na taką wprzedaż, na szczęście moja perełka się uchowała. Przeceniane były sukcesywnie od 149 zł aż do 40zł, a z powodu likwidacji jeszcze 50% więc kupiłam za 20 zł, takich okazji nie przepuszczam :) Idealnie leżą, mają dobrą długość, nie ma się do czego przyczepić.
Zasadniczo czapka ma kolor miętowy i wplecioną srebrną nitkę, czego, jak widać, nie widać :)
Zdjęcia są dziś bardzo artystyczne, z deka przepalone (tak naprawdę nie mogłam dobrze ustawić tego cholernego aparatu, ale ciiii.... :)
Za zdjęcia oficjalnie dziękuję mojemu bardzo nie lubiącemu fotografowania bratu Dawidowi :)
Wychodzi na to, że skoro przeżyliśmy jednak ten koniec świata, to spotkamy się już pojutrze, czyli w przyszłym roku. Niech 2013 będzie pełen sukcesów prywatnych, rodzinnych, zawodowych, blogowych, spełnienio-marzeniowych i różnych innych (tutaj każdy wpisuje, co chce :). Tego Wam i sobie życzę!
Botki/boots - Bianco
Spodnie/trousers - Kappahl
Kurtka/jacket - Top Secret
Koszula/shirt - Banana Republic
Sweter/sweater - Armani Jeans
Torebka/ bag - Disssier