Zaniedbałam tą serię, przyznaję się bez bicia. Obiecałam, że "Subiektywnie ulubione" będzie się ukazywała co miesiąc i tak mi jakoś troszkę zeszło :) Mam jednak tak obszerną listę "the best of" pisarek i pisarzy, że z powodzeniem starczy na posty na kolejne kilka lat... Zaczynam od najbardziej ukochanych, ale tak naprawdę ciężko mi stopniować, bo każdy z autorów jest doskonały w tym co robi i sięgam po jego książki z wielką przyjemnością.
Dziś postanowiłam napisać o mistrzu horroru, niekestionowanym królu budowania napięcia i wciągania czytelnika w przerażający świat, z którego nie można, i nie chce się wydostać. Pożeram więc kartkę za kartkę, książkę za książką i ciągle mnie zadziwia, z jaką lekkością autor tworzy kolejne historie, postacie, koszmary... A potem długie noce, kiedy śpię przy zapalonej lampce nocnej, bo zasłona przy oknie tak podejrzanie się układa, jakby ktoś tam stał... Albo jeszcze gorzej, COŚ....
Tak. Tylko jedna osoba budzi we mnie takie emocje i zasługuje na taki wstęp - Stephen King!
NIe pamiętam kiedy i po którą jego książkę sięgnęłąm jako pierwszą. Być może była to "Carrie", "Lśnienie" lub "Martwa strefa", na pewno jednak miałam wtedy -naście lat i zakochałam się w jego powieściach na amen. Prawie koczowałam w okolicznych bibliotekach, polując na kolejne dzieła, zaś weekendy i wakacje oznaczały jedno - można czytać do woli, zarywać noce i pochłaniać jedną książkę za drugą...
Nie będę tutaj przytaczać całej bogatej bibliografii, autora, bo lista jest naprawdę długa, możecie ją zobaczyć na polskiej stronie poświęconej pisarzowi -
www.stephenking.pl Mnie najbardziej zachwycam w nim cudowna zdolność, z jaką przechodzi od klasyki horroru - wampirów w "Miasteczku Salem", poprzez mroczne ścieżki ludzkiego umysłu (kultowa "Misery" ) aż do fantastyki typu "Pod kopułą", którą czytałam niedawno. Jest to zresztą jego najdłuższa powieść wydana w całości, i chyba najgrubsza, jaką "przerobiłam".
W większości książek autorstwa Stephena Kinga akcja dzieje się w stanie Maine (USA), gdzie pisarz mieszka z rodziną i gdzie jest aktywnym członkiem lokalnej społeczności.
Nie ma jego książki, która by mi się nie spodobała, choć nie przeczytałam wszystkich, ale jednak zdecydowaną większość.
Gorzej z ekranizacjami, nie ukrywam, że lubię oglądać i porównywać i nie dotyczy to tylko SK. O filmach typu "Lśnienie" Kubrick'a nie ma co dyskutować, młody Jack Nicholson stworzył idealny portret szaleńca, opętanego przez... hotel! Również wspomniania wcześniej "Misery" to dzieło genialne, Kathy Bates po prostu jest fanatyczną czytelniczką, która w imię miłości do książki i postaci potrafi połamać pisarzowi kostki... I w tym przypadku nie zupa była za słona, a zakończenie niedobre...Nie mam również zastrzeżeń, a wręcz przeciwnie - uwielbiam i oglądałam po milion razy "Zieloną milę" i "Skazania na Shawshank" - tak, to też na podstawie jego twórczości, pomimo, że nie tak straszne jak "Smętarz dla zwierzaków" na przykład...Albo ten straszny klown w "Coś"...
Zekranizowany oryginalny scenariusz (napisany specjalnie, nie ma takiej powieści!) "Sztorm Stulecia" jest niezły, podobnie "Czerwona Róża", to naprawdę przerażająca klasyka horroru. "Mgła" i "Łowca snów" zaś totalnie mnie rozczarowały, czytałam "Mgłę", jest to opowiadanie, i jest o niebo lepsze od niedawnej w sumie, bo z 2007 r, i to hollywoodzkiej, filmowej wersji. Wypasione bajery, gigantyczne robale, a jakieś to takie niespójne, kupy się nie trzyma i zakończenie zmienione, a tego nie cierpię nabardziej!
Reszta jest zbyt stara, nawet z lat 80-tych, jak choćby "Miasteczko Salem" czy "Christine", więc ciężko oceniać (pomijam wspomnianie "Lśnienie", które jest moim równieśnikiem :). Inne efekty specjalne, inne stroje, które dziś czasem śmieszą :)
Nie ma to małe "przeterminowanie "jednak odniesienie w kwestii słowa pisanego, bo książki Kinga są ponadczasowe, lepiej je więc przeczytać niż obejrzeć ekranizację jego starszych dzieł.
A jeśli wpadnie wam w ręce powieść autorstwa Richarda Bachmana, też bieżcie w ciemno, bo... to nadal King :) Pisał kiedyś pod takim pseudonimem i taki na przykład (świetny zresztą) "Blaze" wydano z tym własnie nazwiskiem autora.
Ja nastawiam się na całą serię "Mroczna Wieża", tylko najpierw muszę ją zdobyć i mieć trochę wolnego. Jestem jej niezwykle ciekawa, ale na zasadzie, jak bardzo mnie zaskoczy, bo, że nie rozczaruje - to pewne. W końcu to Król :)