piątek, 2 października 2015

Współpraca projektantów z sieciówkami - rozmienianie się na drobne?

Foto: Mario Sorrenti


Od kilku dni głośno o kolekcji, którą Gosia Baczyńska zaprojektowała dla drogerii Rossmann.
Opinie są skrajne, od zachwytów i samych "ochów" i "achów" po określanie tej współpracy mianem totalnej klapy. Przeciwnicy zarzucają Baczyńskiej, iż projektantka tego formatu, która z wielkimi sukcesami pokazuje się na światowych wybiegach, stworzyła tanią linię dla sieciówki.

I co w tym złego Szanowni Państwo?

Taka praktyka trwa od lat.
H&M "zaliczył" już największe marki z Lanvin, Versace, A. Wang'iem i Isabel Marant na czele, teraz zaś promuje świeżutką kolekcję, która powstała w kooperacji z Balmain i debiutuje na rynku 5 listopada. Na zdjęciach gorące twarze i grące nazwiska: Kendall Jenner, Gigi Hadid, Jourdan Dunn. W dniu premiery pod wybranymi salonami ludzie będą koczować od wczesnych godzin porannych, tworząc ogromne kolejki, a wszystkie modele rozejdą się jak świeże bułeczki. I nikt na świecie nie będzie miał z tym problemu, nikt nie powie, że wielkie domy mody rozmieniają się na drobne. Odwrotnie, Europejczycy podchodzą do tematu na zasadzie - high fashion wychodzi do zwykłych ludzi, staje się dla nich dostępna, to fajne. A i domy mody na tym zarabiają, nie ukrywajmy, piękne ubrania to nie sztuka dla sztuki, jest w tym i biznes. Niektóre marki ratują się tak przed upadkiem, szukają nowych dróg i nowych odbiorców. Skutecznie.

A na naszym rodzimym podwórku opinie pełne niezadowolenia i tradycyjne, polskie "wieszanie psów" na projektantce.
Podobnie było, gdy Wittchen sprzedawał swoje torby w Lidlu. Pojawiły się głosy oburzenia, dlaczego w salonach torby te są drogie, a w markecie tańsze, marka schodzi na psy, traci zaufanie klientek. A czy Balmain w H&M będzie kosztował grube tysiące? I czy światowe fashionistki obrażą się, że kolekcje w butikach są droższe, a niektóre modele wyglądają niemal identycznie? Nie, one pójdą do H&M i kupią.
Mam taką "witchenkę", jestem z niej bardzo zadowolona, mogliście ją zimą i wiosną często oglądać na moim blogu i jestem dowodem, że nic się z nią nie dzieje. Opowieści, że te modele szybko się niszczą są nie do końca prawdziwe jak widać. Jeśli ktoś nie dba o torebkę, to i Pradę zniszczy w tempie ekspresowym.
A wracając do tematu, poszłam do Rossmanna w dniu premiery kolekcji GB, czyli w środę 30 września. Poza mną większego zainteresowania tym regałem nikt nie wykazywał, miałam więc czas obejrzeć wszystko bez pośpiechu. Jakiegoś wielkiego zachwytu nie odczułam, ale i wielkiego rozczarowania również. Wielkim plusem jest design, nowoczesny, zgodny z aktualnym trendami, ale i na tyle klasyczny, że dopasuje się do dużej grupy odbiorców. Ubrania są słabym punktem tej kolekcji, kiepska jakość spodni i koszulek, zawyżone rozmiary - top S jest ogromny. Torebki ładnie wykonane, kilka rodzajów dużych shopperów, niestety tylko czerń. Mnie to nie przeszkadza, ale nie każdy lubi. Najmocniejszymi elementami współpracy są dodatki - piękne szale, chusty, czapki i rękawiczki. Nie ukrywam, że zapewne się skuszę, zwłaszcza, że ceny porównywalne do innych sieciówek.
I nie przeszkadza mi, że to wersja "dla ubogich", jak niektórzy twierdzą. Nie jest podróbką, podoba mi się, będzie pasować, kupię. Wolę oryginalną Baczyńską czy lidlowego Wittchen'a niż fałszywkę z logo LV. Dziwne tylko, że Ci najgłośniej krzyczący przeciwnicy zapewne ustawią się grzecznie w kolejce pod warszawskim/krakowskim H&M owego 5 listopada, tam już kupowanie kolekcji dla sieciówki przeszkadzać nie będzie. W końcu to zagraniczne, nie polskie :)


foto: mat. prasowe Rossmann

27 komentarzy:

  1. Bardzo ładnie napisałaś ten tekst - on jest potrzebny teraz w blogosferze!
    Znasz moje zdanie na ten temat, bośmy już to przewałkowały na fejsbuku ;)

    Ja przede wszystkim bardzo się śmieję z argumentu, że Gosia się "szmaci" (cytat, z forum na wizażu bodajże zaczerpnięty) puszczając swoje ciuchy do Rossmanna - bardzo przepraszam: a czy ja Pani Józi z osiedlowego warzywniaka albo innemu Mirkowi-biznesmenowi się wtryniam w jego biznes i to jak go prowadzi? a czy Gosia Baczyńska tym komentującym w ich biznesy się wpiernicza?
    Nie.

    Więc i niech oni jej pozwolą na takie marką zarządzanie, jakie wybrała ;)

    Na brak klientów z wyższej półki zapewne narzekać nie będzie, bo informacje o jej kooperacji z jakąś tam siecią w jakiejś tam dalekiej Polsce (połowa ludzi na zachodzie pewnie nawet nie wie, że jest Polką - głowę sobie daję uciąć, że myślą, iż jest Rosjanką ;)) rozmyją się w sieci.
    A gdzieś na jej FB już mi przemknęła informacja, że leci gdzieś daleko kontrakty podpisywać czy tam z kupcami gadać ;)

    Zatem - niech każdy swojego nosa w tej kwestii pilnuje.


    Rzekłam.


    Aha - jest u mnie to czarne ponczo :) w innej drogerii.
    Wkurza mnie ta złota czy tam srebrna nitka - zostanę zatem przy rękawiczkach.
    Piękne są!

    I szczerze je polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A Ty to bardzo ładnie skomentowałaś :) Tak, jest w tym poncho nitka. Ja myślę o tej jasnej czapce, takiej mi brakuje, no i chusta mnie kusi.

      Usuń
    2. To ponczo vel szal, vel sweter?
      Bo i mnie ono kusi. Torebki szalenie mi się podobają, ale pikowana omal nie rozpadła mi się w rękach, więc zaniechałam zakupu.

      Sama idea współpracy bardzo mi się podoba. Uważam, że więcej takich akcji by się przydało i nijak nie czuję potrzeby zaglądania komuś do portfela, czyli kto ile i na czym zarobił.
      Ale mój entuzjazm osłabł, gdy zobaczyłam te ubrania na żywo. Przy bluzkach zwisające nitki, torba w odpadającym zatrzaskiem. Składy też nie powalają- głównie akryl.
      Mam więc bardzo mieszane uczucia. Na początku było WOW, a teraz jakaś chłodna ta moja ocena.

      Usuń
    3. Pikowanej nie macałam, skupiłam się na shopperach. Bluzki nie powalają, fakt, za to dodatki są fajne. Ewcia, teraz wszędzie akryl, doskonale wiesz, że za wełnę się płaci i to słono (no chyba, że na naszych kochanych lumpkach :).

      Usuń
    4. taaak, chodzi mi o to ni ponczo, ni szal, ni sweter ;)

      jest w wersji brązowej i czarnej.

      ładne jest.

      tylko te niiiiitki...

      Usuń
  2. Fajnie napisałaś. Dokładnie tak samo bym to podsumowała ( ubiegłaś mnie :) ) Co prawda jeszcze nie widziałam "na żywo " ale bardzo ciekawią mnie torebki. Ta czarno-biała to coś dla mnie. Ci, co krytykują mają problem ze sobą. Kupią, nie kupią ale skrytykują. Sami zalewają się swoją żółcią.
    Pozdrawiam :)
    http://myblackandwhitefashion.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... trochę się pogubiłam. Ludziom nie wolno krytykować, ale Ty możesz krytykować tych krytykujących???

    Opinie są skrajne i w porządku, Ty możesz spokojnie przedstawić swój punkt widzenia, ale po co oceniać innych?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ludziom wolno krytykować, mnie też wolno, nigdzie nic nikomu nie zabraniam. Nie lubię natomiast hipokryzji, gdy komuś nie pasuje Baczyńska, ale już w Balmain problemu nie widzi, a to analogiczna sytuacja. Ot i cała tajemnica :)

      Usuń
    2. Tylko pytanie, skąd wiesz, że komuś Baczyńska nie pasuje, a Balmain już tak?
      A nawet jeśli znajdą się takie jednostki, to przecież może też być grupa ludzi, którym ogólnie nie podoba się taki precedens, a ja Twoje słowa odebrałam, jakbyś wrzucała wszystkich do jednego wora.

      Usuń
  4. Stąd, że siedzę w blogosferze nie pierwszy rok, wiele osób znam, wiele śledzę, z wieloma rozmawiam :) Owszem, na pewno są grupy ludzi, którym się żadne współprace nie podobają, ich prawo. Nie wrzucam nikogo do jednego wora.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaaaaa no to trzeba było dodać, że piszesz o środowisku blogosfery

      Usuń
  5. To nie o to chodzi, czy coś jest zagraniczne czy polskie, bo nie mam nic a nic do tego, że znani projektanci współpracują z sieciówkami czy dyskontami, wręcz przeciwnie, cieszę się jak moge skorzystać. Tyle, że torebki Wittchen były zdecydowanie lepiej wykonane niż ubrania z kolekcji Baczyńskiej. Nie wiem, czyja to wina, ale ta kolekcja pomimo dobrego pomysłu i zamierzeń nie przemawia do mnie swoją jakością wykonania, poza dodatkami- dobrze wszystko podsumowałaś w poście. Najbardziej jednak jestem zniesmaczona rozbieżnością w wygladzie na modelkach, a faktycznym wyglądem tych ubrań, tyle, że w sieciówkach czesto też tak bywa ;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, zdjęcia można "dopieścić", na żywo widać wszystkie mankamenty. Ja się tak zawsze na coś nakręcę a potem rozczarowanie, często tak mam np. z Mohito.

      Usuń
  6. Świetny wpis! Dobrze to ujęłaś w słowa! ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie rozumiem o co tyle hałasu, niegłupie jest to, że wysokiej klasy projektantka otwiera się dla szerszej klienteli, tej mniej zamożnej... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Podoba mi się ta spódnica ale nie oglądałam kolekcji w Rossmannie. Trochę mnie załamałyście tą słabą jakością.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie przeszkadza mi ani kolekcja Baczyńskiej w Rossmannie, ani Balmain w H&M, z prostego powodu: nie skuszę się ani a jedną, ani na drugą. Generalnie nic mi nie brakuje w garderobie, więc odkładam na kolejne wakacje ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. a ja przyznam się, że mam mieszane uczucia; ogólnie to jestem bardzo na TAK za tego typu inicjatywami to fajnie, jak projektanci dają coś od siebie, widziałam kolekcje GB i jest przede wszystkim nudna, bez polotu, tak na odwal to po co to wszystko? i dlaczego Rossmann?!!! dlaczego nie promuje się polskich marek np.Mohito tak jak zrobiły to Sablewska czy Rubik? nawet sprzedawczynie w Rossmannie nie wiedzą kto to jest GB? nie ma tam przymierzalni a klient Rossmanna w ogóle nie jest tą kolekcja zainteresowany! Chyba tu czegoś nie rozumiem!

    http://lamodalena.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Magda, zapewne polskie marki jej takie współpracy nie zaproponowały, a Rossmann tak. Brak przymierzalni to nie problem, można zmierzyć w domu i ewentualnie oddać, gdy nie pasuje. Fakt, wielkiego szału stylistycznego w tej kolekcji nie ma, ale i tego się nie spodziewałam.

      Usuń
  11. Paulina świetnie napisane, nic dodać nic ująć :). Mogę tylko dodać że żeby utrzymać markę, potrzebne są pieniądze, a ja jako projektantka przyznam się że nie jest to łatwe. Albo zaczniesz pracować w fabryce i projektować dla szwalni, czyli, szybko, bez pomysłu, taśmowo, albo chcesz zaistnieć jako projektant z własnym stylem. Wielu znanych na świecie projektantów kilkakrotnie już bankrutowało. Jeżeli współpraca Gosi z Rossmannem ma pomóc w utrzymaniu poziomu jej własnych kolekcji to tym bardziej. W tych czasach projektant powinien być wielozadaniowy, tylko wtedy ma szanse przetrwania. Nie nam do tego dla kogo Gosia projektuje, niech robi kasę. Uważam tez że właśnie Rossmann możne być świetnym środkiem promocji dla Gosi, jest rozgłos, jest. Panie sprzedawczynie w Rossmannie, pewnie teraz poznają wreszcie jedną z najważniejszych polskich projektantek :) A polski rynek nie jest łatwy...ale o tym można pisać bez końca :), pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu, dziękuję za komentarz, Ty właśnie znasz to od drugiej strony, projektanta.

      Usuń
  12. Mnie się podoba to że projektanci wychodzą do ludu, a jeśli dla kogoś stanowi to ujmę to tylko mu współczuć.

    OdpowiedzUsuń
  13. Paulina, czasami mam wrażenie, że naszą cechą narodową jest hejt. Kiedyś było wpier...się do wszystkiego, monitoring osiedlowy na poduszce, obrabianie tyłka komu się da, a teraz huzia na Józia, bo Józiowi się chce, a przecież nie ma do tego prawa. Bez kasy żyć się nie da, to jest oczywista oczywistość, każdy projektant nie projektuje tylko dla samej sztuki, sława sławą, a rachunki, rachunkami. Lepiej sprzedać 100 tys. bluzek po 100 zł , niż jedną za 10 tysięcy. Ja nie widzę w tym nic złego, że Gosia weszła do Rossmana, może lepiej była by jej kolekcja przyjęta w Orseyu lub Mohito, ale przecież po to projektuje ubrania, żeby je kobiety nosiły, a nie żeby zalegały na półkach magazynów. Ja uważam to za świetny pomysł. Ubrania Ewy Minge też są sprzedawane np w Estiqe, z dużymi przecenami, sama mierzyłam kombinezon za 89 zł (po przecenie) i co w tym złego. Uważam, że trzeba naszym rodzimym projektantom dać szansę, aby inni też mogli ich poznać.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja tam jak już kiedyś pisałam nie mam nic do "Domu Mody LIDL" :). W zeszłym roku nawet się nad torebką zastanawiałam, ale kupiłam w końcu za te cenę zamszową w Orsay'u, bo bardziej mi się podobała niż te z Wittcheny z Lidla. Zrobiłam jednak rozeznanie wcześniej - i sam Wittchen kojarzący mi się z wyrobami wyłącznie skórzanymi sprzedaje w swoim sklepie kolekcję "Young", która jest zwykłym syntetykiem w dużo tańszej cenie niż skóra, i jakoś nikt się nie oburza, że zaniża sklep zaniża poziom jakościowy towaru. Mój narzeczony ręki do portfeli nie ma, zdewastował wiele, i dostał kiedyś ode mnie portfel Wittchena z ich sklepu za kilkaset zł - miał to być pewniak na lata i... zajechał go w ciągu roku (oczywiście ku mojej "wielkiej radości" bo sama sobie bym takiego nie kupiła za tę cenę). Pozdrawiam :).

    OdpowiedzUsuń
  15. Bardzo trafnie to wszystko ujęłaś! Polacy jak to Polacy lubią narzekać na wszystko...i weź tu bądź mądry na miejscu takiego projektanta :-/ Ja uważam, że ta kolekcja Baczyńskiej jest całkiem całkiem i skusiłam się na fajną czarną czapkę, która przyda się do wielu stylizacji :-)

    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń