sobota, 7 maja 2011

sixties

Dzisiejszy set zainspirowany jest stylem lat sześćdziesiątych, kiedy królowały krótkie sukienki - tuniki o linii "A". Moja nie jest oryginałem z epoki, ale na taki wygląda. Dostałam ją od mamy - no może nie do końca dostałam, przekonałam mamę, że ona w niej nie będzie chodzić i przekupiłam torebką na wymianę:) BTW to super sprawa nosić praktycznie ten sam rozmiar ubrań co własna mama, można się czasem wymieniać lub pożyczać niektóre ubrania.
A wracając do tematu, dziś poszłam na kawę z moją przyjaciółką Agą i postanowiłam na tą okazję uderzyć w klimaty Twiggy :) Mam więc na sobie opisaną wcześniej sukienkę (Dorothy Perkins), szafirowe rajstopy (założyłam z konieczności bo czarne szlag trafił, ale chyba nie wyglądają najgorzej...) i pantofle Ryłko. Bijou skromne, bo na sukience dużo się dzieje. W uszach kółka z masy perłowej plus prosta srebrna bransoletka i gładka obrączka oraz pierścionek o fasonie solitaire.
Jak zwykle poszłyśmy do naszego ulubionego Caramelito, a Aga została wykorzystana do zrobienia mi kilku fotek. Oto efekty.




5 komentarzy:

  1. ładna sukienka :)
    Pozdrawiam Julka :)
    mylifeisbrilliant-julka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Interesujący blog ;)
    ładna sukienka ;)
    dodaję do obserwowanych.
    www.we-are-freaks.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. zawsze sluze pomoca:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łaaaa nareszcie super super super
    i dobrze, że czarne rajstopy się rozwaliły, bo te są idealne do tej sukienki
    "Bijou skromne, bo na sukience dużo się dzieje." - nareszcie się czegoś nauczyłaś!:)

    OdpowiedzUsuń