środa, 15 maja 2013

Orzechy i sushi, czyli trochę inaczej...

Tytuł posta brzmi trochę enigmatycznie, więc śpieszę wyjaśnić - dziś słów kilka o tym jak dbam o ciało i zdrowie. Nie będzie to post kosmetyczny, co jakiś czas bowiem robię aktualizację mojego top 10 w tej materii. Właśnie zauważyłam, że dawno takowego nie było, a w łazinkowej szafce pojawiło się kilku nowych faworytów, więc wkrótce możecie się spodziewać.
Tymczasem dziś chcę się skupić na temacie, którego tutaj do tej pory nigdy nie poruszałam, a więc diecie i ćwiczeniach. Nie spodziewajcie się ode mnie jakiegoś złotego środka, każda z Nas jest inna, mamy odmienny rytm dnia, rozkład zajęć, poziom aktywności fizycznej, preferencje żywieniowe, co wpływa znacząco na to, jak wyglądamy i jak się czujemy. Jest jednak kilka produktów i podstawowych zasad, których stosowanie może nie zmieni Nas od razu w aniołka Victoria's Secret, ale poprawi sylwetkę, stan włosów i skóry, doda energii.
Przedstawię Wam, jak to wygląda u mnie.


Po pierwsze - kwestie dietetyczne i nawyki żywieniowe.
Zasadniczo staram się jeść częściej, ale w mniejszych porcjach, oraz nie po godzinie 19-tej. Nie stosuję jakiejś specjalnej diety, ale "mięsnie" preferuję tylko drób lub chudą wędlinę, nie przepadam za tłustymi daniami. Uwielbiam ryby pod każdą postacią, surowe, czyli sushi oraz w formie rodzimego śledzika w oleju, a także wędzone, pieczone na ruszcie... Są bogatym źródłem nienasyconych kwasów Omega-3, łatwo przyswajalnego białka, minerałów i witamin. Gdybym mieszkała nad morzem i miała dostęp do świeżych pewnie, żywiłabym się nimi w kółko...
Lubię także makaron, ryż, czasem ziemniaki, jednak nie wyobrażam sobie obiadu bez wielkiej porcji surówki, czy ugotowanego brokuła. Generalnie jestem bardziej wielbicielką zieleniny, czyli warzyw i owoców. Sałatkę grecką i capriciosa (pomidory z mozarellą i bazylią) mogę jeść namiętnie, często modyfikuję ją na bazie tego, co akurat mam w kuchni, na przykład w greckiej zamiast cebuli kukurydza i rzodkiewka, a ser feta zastępuję również mozarellą. Bardzo często wystaczy mi tylko podstawa, czyli lodowa sałata plus pomidor czy ogórek, posypane ziołami, doprawione - pycha!
Niestety, nie potrafię się przestawić całkowicie na ciemne pieczywo, pyszne pszenne bułeczki prosto z pieca czasem mnie skuszą, dlatego staram się ograniczyć ich spożycie tylko do kanapek co jakiś czas. Nie "zapycham" się pieczywem dodatkowo do sałatek czy innych dań.
Nabiał jest moją słabością, sery pleśniowe, żółte, mozarella, ser biały, jogurty... Staram się nie nadużywać ich spożywania, nadmiar białka jest niewskazany. Jednak raz na jakiś czas twarożek ze świeżą rzodkiewką i szczypiorkiem, czy ktoś jest mu się w stanie oprzeć? :)
Owoce. Ukochanym jest melon, którego latem traktuję jako pożywienie uniwersalne, całodzienne. To bogate źródło wit. C i błonnika, ma działanie przeczyszczające i moczopędne, dlatego jest polecanym w dietach. No i jest pyszny!
Drugim ulubionym owocem importowym jest czerwony grejpfrut, który ma najwięcej witaminy C ze wszystkich cytrusów, zawiera również witaminy z grupy B i sole mineralne. Wspomaga przemianę materii, ma właściwości przecigrzybiczne, odkażające, pomaga w leczeniu infekcji (przydatny przy kuracji antybiotykowej).
Z rodzimego podwórka zaś - przede wszystkim jabłuszka.  Skarbnica błonnika, żelaza, potasu, magnezu, witaminy C i P. Są dostępne przez cały rok a bogactwo odmian i smaków pozwala wybrać ten ulubiony gatunek najbardziej nawet wybrednemu smakoszowi. Ja lubię twarde, chrupie i słodkie.
Orzechy włoskie jadam przez cały rok. Mam dostęp do takich hodowanych w sadzie przez moją dalszą rodzinę, więc każdego roku mam świeże, prosto z drzewa :) Podobnie jak ryby, zawierają one duże ilości kwasów Omega-3, z jabłkami łaczy je zawartość błonnika, ponadto to źródło witamin z grupy B, przeciwutleniaczy (wit. E) oraz magnezu.


Oczyszczanie organizmu i napoje. Złota zasada to picie dużych ilości wody, specjaliści zalecają ok. 2 litrów dziennie. Staram się jej pić rzeczywiście jak najwięcej, ale te dwa litry to ciągle niedościgniony ideał. Jestem wielką miłośniczką herbat, więc wszelkie herbatki i ziółka stawiam ponad wszystko, również kawę, której praktycznie nie pijam wcale. Nie traktuję jej jako podtrzymywacza czynności życiowych, jak to robią niektórzy, dla mnie to bardziej deser, koniecznie z dużą ilością mleka i muszę mieć na nią ochotę.
Do naparów i ziół wracając, podstawa u mnie to mięta i pokrzywa, oraz herbata z dodatkiem imbiru. Nie będę się na ten temat powtarzać, bo post i tak jest już długi, zainteresowanych odsyłam do mojego starego wpisu  TUTAJ
Teraz zaś słów kilka o specjalnych naparach, które odkryłam niedawno, skusiłam się na Figurę "odchudzanie i oczyszczanie" oraz "przemianę materii i jędrność skóry". Kupiłam je w dobrej aptece i w promocji (nadal trwa! przynajmniej w punkcie w częstochowskich Jagiellończykach) dostałam trzecią gratis a całość w pięknym opakowaniu. Cena 1 opakowania (20 saszetek) to 8,50 zł, a więc bardzo przystępna. Obie mają fajny smak, ta w zielonkawa jest cytrynowa, a ta różowa owocowa. Pijąc je, nie mam odruchu, że to coś dla zdrowia = niedobre, bowiem obie mają specyficzny, łatwy do polubienia smak.


Ćwiczenia. Hmmm.... Niestety nie mam natury sportsmenki, która wstaje o piątej rano, przebiega 10km, idzie na ósmą do pracy a po niej prosto na siłownię czy basen. Przyznaję wszem i wobec - jestem leniuszkiem, wynika to jednak nie tylko z mojej natury (wiem, tylko winny się tłumaczy :) , ale i z braku czasu i dużej ilości zajęć. Ograniczam się więc do kwadransa dziennie, pomocą jest mi tu wysłużona już (sprzed 3 lat) płyta Shape. Układ znam na pamięć, ale łatwiej utrzymać tempo ćwicząć z prowadzącymi. W weekend niekiedy porywam się na dłuższy, 45 minutowy trening, po którym ociekam potem i zapominam jak się nazywam, ale czego się nie robi dla figury :)
Jako, że moja aktywność jest ograniczona a i tryb pracy również mam biurowo-siedzący, dużo chodzę. Staram się przemieszczać na nogach gdzie tylko mogę, w tak zakorkowanym mieście jak Częstochowa dodatkowym plusem jest to, że pieszo jestem na miejscu czasem szybciej niż samochodem czy autobusem.
Ponadto świetnym trenerem jest mój Figo, który ma dopiero rok, mnóstwo psiej miłości w sobie i chyba ADHD, więc gdy tylko jestem w rodzinnym domu, nie odpuści. Widuje mnie tylko przez weekendy, więc muszę mu wynagrodzić pozostałe dni nie tylko pieszczotami i przywożonymi smakołykami, ale i zabawą. A w tej materii jest niezrównany i niezmordowany... Goni mnie, potem ja muszę gonić jego, kopać mu piłkę i biegać za nim, by ją odebrać, pełen wachlarz atrakcji, po których mam tylko ochotę paść...
Wyszedł mi z tego nie tylko post, a cały poemat, ale chciałam go zrobić od dłuższego czasu i tak jakoś zeszło... Kto wytrwał do końca - dzięki i do następnego :)

14 komentarzy:

  1. Fajny cały post;-) I fotki i góry i jak ćwiczysz;P To co może filmik^^?

    OdpowiedzUsuń
  2. oo mnie też trudno zabrać się za ćwiczenia eh:/

    OdpowiedzUsuń
  3. bardzo przydatny i ciekawy post :)

    OdpowiedzUsuń
  4. świetny temat...i jakieeee Ty masz ciało ;)gratuluję :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajny post, mam nadzieje, ze da mi kopa, bo jakos nie moge zebrac sie do cwiczen, a przydaloby sie... Nawyki zywieniowe mam podobne, jedynie za sushi nie przepadam;)
    Pozdrawiam. Anka

    OdpowiedzUsuń
  6. Paula, ze mnie to jest dopiero "leniuszek"...za każdym razem, gdy tylko "pominę" te swoje 15min ćwiczeń, tłumaczę sobie, że jutro nadrobię..najgorsze jest to, że potrafię siebie tak tłumaczyć kilka dni pod rząd, a później wpadam do siłowni i ćwiczę bardzo intensywnie przez godzinkę..w efekcie kolejne kilka dni narzekam ;)) ps. za to staram się zdrowo odżywiać, a sushi uwielbiam :) pozdrawiam! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Też lubię grejpfruty, mogłabym je jeść i jeść. Ja zazwyczaj ćwiczę codziennie 45min. i do tego kolejne 45min. lekcji wychowania fizycznego :) Myślę, że zdrowy tryb życia to świetny pomysł na nasze życie.

    OdpowiedzUsuń
  8. muszę wypróbować te ćwiczenia :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Aż się chce ćwiczyć xd

    Pozdrowionka xd

    OdpowiedzUsuń
  10. O kurcze, no to ładnie sobie trenujesz i dbasz:) ja to taka masakra jestem że łooo :( Ale kiedyś się za siebie wezmę :P

    OdpowiedzUsuń
  11. Każda aktywność fizyczna, nawet ta najmniejsza- jest bardzo dobra, wskazana :)
    Fajne jedzonko!!

    OdpowiedzUsuń