Ten model butów dziewczyny w wieku lat 12 - 80 plus kochają, lub... nienawidzą. Nie istnieje nic pośredniego.
Bo szerokie to takie jak kacze łapki, średnio zgrabne, o wysmukleniu nogi mowy być nie może.
Za to ciepluteńkie (100% owcza wełna wewnątrz) i miłe. Latem zaś podobno stopy się nie pocą, bo są to same materiały naturalne, przepuszczające powietrze.
Australijskie firmy EMU i UGG produkują takie skórzano-futrzane płaskie kozaczki i to od ich nazw wzięły się potoczne określenia tych butów, a więc "emu" i "uggi".
Od kilku lat myślałam nad zakupem takiego obuwia, bowiem tanie nie jest. Mam również wątpliwości, czy z tym "nieprzegrzewaniem" latem to prawda.
Ale skusiła mnie ich wygodna płaska podeszwa no i ciepełko, rzeczywiście na mrozie można mieć tylko cienkie skarpetki a buty dają radę! Udało mi się trafić na czarne, klasyczne w bardzo promocyjnej cenie, nie zastanawiałam się więc długo.
Reszta zestawu również na luzie, poświątecznym luzie.
Męski sweter zarzucony na białą koszulę, na to kraciasty szal, który dzięki guziczkom można przerobić na poncho. No i moja czarna beanie, której chyba należy się już emerytura.
Zdjęcia by D.
Sweter/sweater - Sawille Row
Koszula/shirt - MarcCain
Jeansy/jeans - TopShop
Szal/scarf - no name
Buty/boots - UGG
Czapka/hat - no name